Odpowiedzi na najczęściej wysuwane argumenty wierzących

Ta strona prezentuje zwięzłe odparcie wielu z popularnych argumentów i twierdzeń wysuwanych przez wierzących/teistów. Zawiera ona również linki do dodatkowych zasobów traktujących na dany temat. Kilka punktów rozprawia się wyłącznie z Chrześcijaństwem, jednakże większość argumentów jest użyteczna w przypadku wszystkich form teizmu. Linki oznaczone jako „obowiązkowo” są traktowane jako zasoby o wyjątkowo wysokiej wartości jeśli chodzi o rozszerzenie danego tematu.
Zawartość wzorca dla tej strony jest sformatowaną i uaktualnioną wersją argumentów, które pojawiły się na stronie reddit.com i zostały później włączone w zasoby sekcji Ateistycznych Skarbów owej społeczności. Pamiętaj by zobaczyć sekcje Dodatkowych zasobów i Cytatów. Jeśli chcesz podzielić się z nami swoimi komentarzami lub sugestiami – możesz uczynić to na dole strony.
Strona http://whynogod.wordpress.com została przetłumaczona z języka angielskiego na język polski przez AdamZielinski.
Polskie tłumaczenie początkowo ukazało się w formie cyklu artykułów na odległym blogu, a następnie zostało zebrane, poprawione i uaktualnione w formie niniejszej strony.

Zarówno autor angielskiego oryginału jak również autor polskiego tłumaczenia niniejszym zrzekają się praw autorskich i deklarują owoce swojej pracy w postaci niniejszej strony (z wyłączeniem obrazków/zdjęć i cytatów) jako przynależące do Domeny Publicznej ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Podobną listę można znaleźć pod adresem: Iron Chariots – 50 powodów by wierzyć w Boga.

Religijna osoba mogła by powiedzieć


  1. Biblijny Bóg jest prawdziwy.

    Nie istnieje żaden materialny i bezsprzeczny dowód na poparcie jakiegokolwiek twierdzenia zawartego w Biblii odnośnie istnienia boga. Każdy ‚dowód’ wysuwany przez teistów/wierzących na poparcie przeróżnych biblijnych historycznych i nadnaturalnych twierdzeń w najlepszym wypadku nie istnieje, a w najgorszym jest sfabrykowany.

    Biblia nie jest auto-potwierdzalna; to po prostu jeden z wielu religijnych tekstów. Dokładnie tak samo jak pozostałe, Biblia jako taka nie stanowi dowodu na istnienie boga. Jej kwiecista proza i wymyślna treść nie legitymizują jej ani nie odróżniają jej w żaden wyjątkowy sposób od pozostałych starożytnych dzieł literatury.

    Biblia jest historycznie niedokładna, faktycznie niedokładna, niespójna i sprzeczna sama ze sobą (piękna wizualizacja sprzeczności do znalezienia tutaj). Została sztucznie skonstruowana przez grupę antycznych mężczyzn, jest kiepsko przetłumaczona, modyfikowana na ogromną skalę i selektywnie interpretowana. Całe ogromne sekcje tekstu były przeredagowywane na przestrzeni dziejów.

    Zobacz również: Argument ‚Z Biblii’, Krytyka Biblii, Spójność Biblii, Kompendium Niewiary, Dekonwersja: Biblia and Historia Boga (obydwa obowiązkowo), BBC Historia Boga.

    Pochodzenie Biblii: PBS Pogrzebane Tajemnice, CH4 Kto napisał Biblię? (obowiązkowo).

    “Properly read, the bible is the most potent force for atheism ever conceived.” – Isaac Asimov

    bible god


  2. Biblijny Jezus był prawdziwy.

    Nie ma żadnego współczesnego Jezusowi dowodu na to, że Jezus ten istniał lub na to, że Biblijne opisy jego życia są prawdziwe; żadnych wytworów, domów, wyrobów ciesielskich, autorskich manuskryptów, zapisów sądowych, świadectw naocznych świadków, oficjalnych dzienników, zapisów w rejestrach urodzeń, refleksji na temat jego roli w ówczesnym świecie lub nawet zapisanych dysput na temat jego nauk. Nie istnieje nic co by przetrwało od jego czasów, w których to rzekomo żył i działał.

    Wszystkie historyczne odniesienia do Jezusa pochodzą z zasłyszanych plotek, spisanych dekady lub wieki PO jego rzekomej śmierci. Te historyczne źródła generalnie odnoszą się do wczesnych Chrześcijan raczej niż do historycznego Jezusa, a w niektórych przypadkach bezpośrednio zaprzeczają Ewangeliom lub są celowo sfałszowane.

    Same Ewangelie zaprzeczają jedna drugiej [ 2 ]w kwestii wielu kluczowych zdarzeń, były one zresztą skonstruowane przez nieznanych autorów nawet wiek PO zdarzeniach w nich opisywanych (Marek najwcześniej w okolicach 75 roku AD). Ewangelie NIE są relacjami naocznych świadków. Nowy Testament jako całość zawiera wiele wewnętrznych nieścisłości jako efekt jego konstrukcji będącej wynikiem składania ksiąg z różnych kawałków. Nowy Testament jest również błędny jeśli chodzi o liczne fakty historyczne, takie jak wczesne istnienie Nazaretu, rządy Heroda i Rzymski spis ludności. Podobnie jak Stary Testament, Nowy Testament miał całe sekcje i księgi redagowane i zmieniane.

    Biblijne świadectwa Jezusa charakteryzują się uderzającym podobieństwem do wielu innych starożytnych mitologii i tekstów a wiele z nauk Jezusa istniało zanim rzekomy Jezus pojawił się na świecie. Jest całkiem prawdopodobne, że ta postać została częściowo lub nawet całkowicie wymyślona [ 2 ] przez współzawodniczące kulty mesjanistyczne z pierwszego wieku, skonstruowana z amalgamacji grecko-rzymskich, egipskich i żydowsko-apokaliptycznych mitów i przepowiedni.

    Nawet jeśli ustalilibyśmy, że Jezus rzeczywiście istniał, nie miało by to w żadnym wypadku wpływu na prawdziwość chrześcijańskiej teologii lub jakiegokolwiek elementu z historii opisanych w Biblii, takich jak czynienie cudów lub zmartwychwstanie. Tylko dlatego, że jest prawdopodobne, że żydowski kaznodzieja-heretyk nazwany Yeshua żył około roku 30 naszej ery, miał zwolenników i został stracony, nie oznacza, że syn Boga chodził po Ziemi w tamtych czasach.

    Motywacja do wiary w boskiego, zbawczego Jezusa załamuje się gdy zaakceptujemy ewolucję:

    “Jeśli Księga Rodzaju jest alegorią, Grzech jest alegorią, Upadek jest alegorią i potrzeba Zbawcy jest alegorią – ale skoro jesteśmy potomkami alegorii, gdzie nas to stawia? Niszczy to fundamenty wszystkich Chrześcijańskich doktryn – niszczy fundament Ewangelii.” – Ken Ham

    Zobacz również: Dowody Istnienia Historycznego Jezusa, Czy Jezus Istniał? [2][3], Dlaczego nie jestem Chrześcijaninem (OBOWIĄZKOWO), Argument Chrystologiczny, Istota mitu Jezusa i Chrześcijaństwo jest niemoralne Hitchensa (obydwa obowiązkowo).

    “Chrześcijaństwo: Wiara, że kosmiczny żydowski zombie, który jest własnym ojcem, potrafi sprawić, że będziesz żył wiecznie jeśli tylko symbolicznie zjesz jego ciał i telepatycznie powiesz mu, że akceptujesz go jako swego Pana, tak by mógł oczyścić Twoją duszę ze złej siły, która jest obecna w ludziach ponieważ kobieta stworzona z żeberka została przekonana przez gadającego węża by zjeść owoc z magicznego drzewa.” – Anonim

    bóg katolików i chrześcijan


  3. Cuda są dowodem na to, że Bóg istnieje..

    Nigdy nie zostało zademonstrowane, że cuda istnieją. Ich istnienie powodowałoby problemy logiczne z punktu widzenia wiary w boga, który rzekomo potrafi widzieć przyszłość i stworzył Wszechświat z zestawem predefiniowanych praw. Nawet jeśli ‚cud’ mógłby być zademonstrowany, nie implikowało by to natychmiast i bezpośrednio istnienia boga, a tym bardziej istnienia któregokolwiek konkretnego, jako, że działanie nieznanych naturalnych procesów lub czynników(agentów) mogły by być ciągle brane pod uwagę.

    Większość rzekomych cudów może być wyjaśniona jako statystycznie mało prawdopodobne zdarzenia. Na przykład dziecko, które przeżyło katastrofę samolotu, w której zginęło dwieście innych osób, nie jest cudem tak samo jak jedna osoba wygrywająca na loterii nie jest. W związku z brakiem jakiegokolwiek empirycznego dowodu wszystkie pozostałe twierdzenia mogą zostać odrzucone jako rezultat myślenia w kategoriach magicznych, błędnej atrybucji, łatwowierności, plotki bądź anegdoty. Zeznania naocznych świadków i zeznania anegdotyczne same w sobie nie są wiarygodnymi czy niepodważalnymi formami dowodu na tak niezwykłe twierdzenia (o cudach).

    Twierdzenia o boskiej interwencji najczęściej dotyczą systemów i zdarzeń, odnośnie których mamy kiepskie możliwości przewidywania, takich jak pogoda, sport, zdrowie i społeczno-ekonomiczne interakcje. Takie twierdzenia rzadko są wysuwane odnośnie tych rzeczy, dla których możemy dokładnie przewidywać i testować wyniki, np ruch ciał niebieskich, punkt wrzenia wody czy przyciąganie grawitacyjne. Jeśli Bóg jest zmuszony bezustannie interweniować we wszechświecie, który rzekomo stworzył, robi to w taki sposób, że jest to nieodróżnialne od najnormalniejszej, zwykłej szansy i ślepego trafu. (I w tym punkcie należy zastosować brzytwę Ockhama, i takie jej zastosowanie jest zastosowaniem prawidłowym).

    Notka: Teiści bardzo często nie umieją podołać odpowiedniemu przypisaniu winy. Gdy twierdzenia o nieskończonej łasce czy wszech-miłosierdziu ich konkretnego Boga zawierają element oszczędzenia lub uratowania życia kilku jednostek z katastrofy, czy też element wyzdrowienia z obezwładniającej choroby – za które to wydarzenia ich bóg musiałby być ostatecznie odpowiedzialny jeśli istniał – wina ta nie jest mu przypisywana.

    Zobacz również: Argument ‚Z cudów’, Dlaczego Bóg nie uleczy ludzi po amputacji? [Wideo], Spontaniczna Remisja Chorób, Problem z anegdotami (obowiązkowo).

    “Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów.” – Carl Sagan

    “Elitarni atleci zajmują pierwsze miejsce, dziwne kształty pojawiają się na tostach oraz niektórzy ludzie przypadkiem unikają śmierci, ale amputowane kończyny nigdy nie odrastają, góry nigdy do nas nie przychodzą a jedzenie nigdy spontanicznie nie pojawia się przed setkami dzieci, które każdej godziny umierają z głodu.” – Anonim

    butt jesus jezus dupa dupa psa jezus cud

    moc boga cuda moc boga maleje bog impotent


  4. Bóg jest źródłem moralności.

    Moralność jest kulturowym konceptem mającym swoje oparcie w psychologi ewolucyjnej [ 2 ] oraz teorii gier [ 2 ]. Gatunki, których członkowie wykazują predyspozycje do kooperacji, mają większą przewagę nad innymi jeśli chodzi o przetrwanie i przekazanie dalej swoich genów. Wzajemność, altruizm oraz inne tak zwane ‚moralne’ zachowania są ewidentne w wielu gatunkach [ 2 ]. Związek neurochemiczny, który uważa się za odpowiedzialny za regulację moralności to oksytocyna [ 2 ].

    Teksty religijne są zwyczajnie częścią wielu wczesnoludzkich prób kodyfikacji moralnych pryncypiów. Prawo świeckie, elastyczne i zdolne do zmiany wraz ze zmieniającym się ‚moralnym duchem czasów (moral zeitgeist)’, w większości rozwiniętych społeczeństw już dawno wyparło religię jako źródło moralnych dyrektyw. Etyka świecka oferuje wiele współzawodniczących moralnych szkieletów/konstrukcji, które nie wywodzą się z rzekomo nadnaturalnych źródeł.

    Zobacz również: Dawkins – Źródło moralności, Dzieci mogą odróżniać dobro od zła, Zachowania moralne u zwierząt, Altruizm u szympansów i niemowląt, Zaufanie, Moralność i Oksytocyna, Ewolucja współpracy, Nauka Moralności. Współpracujące zwierzęta: Małpy, Ptaki, Szympansy.

    Postać biblijnego boga jest szowinistycznym tyranem, który pochwala a nawet nakazuje praktyki niewolnictwa, gwałtu na kobietach oraz morderstwa dzieci. W chwili, w której odrzucisz choćby jedną biblijną instrukcję, taką jak np nakaz zabicia każdej panny młodej niebędącej dziewicą lub dziecka, które nie słucha rodziców (lub nawet nakaz proroka by mu dać po mordzie), wtedy przyznajesz i akceptujesz fakt, że istnieje nadrzędny ( w stosunku do biblijnego ) standard, wedle którego należy oceniać moralne postępowanie, a w związku z tym nie ma potrzeby by polegać na starożytnym, prymitywnym i barbarzyńskim fantasy.

    Podobnie rzecz się ma jeśli uznasz za niemoralne ukaranie kogoś za to, co pomyślał, ale co nie pociągnęło za sobą żadnych czynów.

    Zobacz również: Dylemat Euthyfrona, Trilemat Epikura, Problem Zła, Moralność. Dobrzy bez bogów (obowiązkowo), Dawkins o Moralności Absolutnej (obowiązkowo), Zachodnie Skrzydło (obowiązkowo), Dekonwersja: Moralność (obowiązkowo).

    “Czy bóg chce powstrzymać zło lecz nie może? Nie jest więc wszechmocny.
    Czy może, ale nie chce? Jest więc wrogi/złośliwy.
    Czy równocześnie może i chce? Skąd zatem bierze się zło?
    Czy równocześnie nie może i nie chce? Dlaczego w takim przypadku nazywać go Bogiem?“ – Epikur

    moralność boga bóg

    moralność boga bóg


  5. Ludzie potrzebują wierzyć w Boga/Bez Boga ludzie będą czynić zło..

    Argument ze szkodliwych konsekwencji [ 2 ].

    Dowolna rzecz czy zjawisko może być postrzegane jako przynoszące korzystne efekty jeśli owa rzecz lub zjawisko są prawdziwe. Nie sprawia to jednak, że owe zjawisko czy rzecz rzeczywiście są prawdziwe.

    Postrzeganie religii jako korzystnej jest błędne. Świadczy o tym fakt, że społeczeństwa wolne od religii, te o relatywnie dużym odsetku ateistów, są generalnie bardziej spokojne i pokojowe [ 2 ][ 3 ], niż te gdzie religia gra znaczną rolę.

    Jakkolwiek na chwilę obecną nie udowodniono jakoby wzrost religijności powodował spadek ogólnego dobrobytu społeczeństwa, o tyle jednak istnieje silna korelacja [ 2 ], która udowadnia ponad wszelką wątpliwość, że wzrost religijności (wbrew tezie) nie przekłada się na wzrost dobrobytu. Wzrost religijności jest silnie skorelowany ze spadkiem dobrobytu z punktu widzenia niemal wszystkich (o ile nie wszystkich) obiektywnych wyznaczników dobrobytu społeczeństwa.

    “Z religią i bez religii mielibyśmy dobrych ludzi czyniących dobro i złych ludzi czyniących zło. Ale by dobrzy ludzie czynili zło – do tego potrzeba religii.” – Steven Weinberg

    bóg papież ateiści ateista ateizm historia


  6. Ateiści nie potrafią rozróżnić dobra od zła..

    Notka: Poniższa odpowiedź jest generalizacją. Ateiści nie są jednorodną grupą. Nie istnieje żaden formalny moralny kodeks wynikający z braku wiary. Ateiści mogą ( i w istocie to czynią ) identyfikować się z wieloma różnymi systemami etycznymi. Lub mogą po prostu podejmować decyzje odnośnie problematycznych dylematów sami za siebie.

    Ateiści generalnie wywodzą swoje poczucie tego co dobre a co złe z wrodzonego [ 2 ][ 3 ] i wywnioskowanego [ 2 ] zrozumienia tego jakie i które akcje i działania przyczyniają się do rozwoju społeczeństwa, które jest jak najbardziej sprzyjające ciągłemu wzrostowi dobrobytu i osiąganiu osobistego spełnienia. Biorą odpowiedzialność za swoje akcje i pozostają odpowiedzialni przed własnym sumieniem oraz przed społeczeństwem. Ateiści nie wymagają absolutnych standardów moralnych w celu rozróżnienia możliwych efektów ich hipotetycznych bądź rzeczywistych działań.

    Ateiści są skupieni na ‚tu i teraz’. Ich etyka nie pochodzi z żadnych nagród czy kar mających mieć miejsce po śmierci, lecz z racjonalnego rozpatrywania konsekwencji w tym realnym życiu. Impulsywne zachcianki czy żądze są współczująco, z empatią i inteligentnie [ 2 ] przeciwstawiane długoterminowym prywatnym i społecznym celom.

    Jako zwierzęta społeczne, które wyewoluowały by pożądać i dawać miłość, by pragnąć wolności i bezpieczeństwa, nauczyliśmy się, że jesteśmy bezpieczniejsi, silniejsi i prosperujemy dużo lepiej w grupach, które odnoszą sukcesy. Przestępstwa to niemal z definicji (rdzennie) anty-społeczne zachowania, które wprowadzają niepotrzebne i zbędne ryzyko oraz są przeciwstawne w stosunku do długoterminowych potrzeb oraz celów szczęśliwego, stabilnego społeczeństwa.

    Notka: Zasadniczo wszyscy teiści nieświadomie wykorzystują swoje wrodzone poczucie ‚moralności’ czy też sumienie poprzez wybieranie sobie tych kawałków z Biblii, Koranu, Tory czy ogólnie z religii, które uznają za moralnie dobre i warte wyznawania.

    Zobacz również: Oświecony Interes Własny, Etyka Świecka, Świecki Humanizm, Świecka Moralność, Współczucie, Empatia, Sympatia, Świadomość, Moralność – Dobry bez bogów (obowiązkowo) Sam Harris – Nauka i Moralność (obowiązkowo), Zaufanie, Moralność i Oksytocyna (obowiązkowo), Christopher Hitchens o moralności ateistów.

    “Nie potrzebuję religii gdyż mam sumienie.” – Anonim

    etyka moralność


  7. Wielu ludzi wierzy w Boga..

    Argument z popularności, argument odnoszący się do upodobań ludu, Argumentum ad populum. Popularność idei nie mówi absolutnie nic na temat jej prawdziwości.

    Geocentryzm, idea płaskiej Ziemi, kreacjonizm, astrologia, alchemia i okultyzm były kiedyś bardzo rozpowszechnionymi wierzeniami.

    płaska ziemia ziemia kula ziemska płaska kraj świata

    Co więcej, religie zależą od kultury i w większości są niespójne oraz wzajemnie sprzeczne i wykluczające się.

    “Twierdzę, że obaj/oboje jesteśmy ateistami. Ja wierzę jedynie w jednego boga mniej niż Ty. Kiedy zrozumiesz dlaczego odrzucasz wszystkie inne możliwe bóstwa, zrozumiesz też dlaczego ja odrzucam Twoje.” – Stephen F. Roberts

    “Kłamstwo jest kłamstwem nawet jeśli wszyscy w nie wierzą. Prawda jest prawdą nawet jeśli nikt w nią nie wierzy.” – David Stevens

    chrześcijanie nie wierzą w boga bogów


  8. Bóg stworzył/spowodował wszechświat..

    Argument z Pierwszej Przyczyny, Argument Kosmologiczny [ 2 ], jest wewnętrznie sprzeczny i podnosi następujące pytania: Kto lub co stworzył/stworzyło Boga? Dlaczego hipotetyczna ‚praprzyczyna’ musi mieć cokolwiek wspólnego z Bogiem? Dlaczego ‚praprzyczyna’ jest danym konkretnym bogiem? Dlaczego Wszechświat nie może być bezprzyczynowy tak samo jak Bóg? I najważniejsze: Dlaczego wykluczyć wszystkie inne możliwe wyjaśnienia?

    Jest to podejście typu ‚boga zapchajdziury‚. Nasze obecne braki w zrozumieniu zagadnień dotyczących początków czy genezy Wszechświata nie oznaczają automatycznie, że „Bóg” ma jakąkolwiek moc wyjaśniającą. Metafizyczne i teistyczne spekulacje nie są automatycznie usprawiedliwione lub prawidłowe/prawdziwe tylko dlatego, że brakuje nam pełnego modelu naukowego. Niepewność jest najbardziej poprawnym stanowiskiem i można z pełną uczciwością powiedzieć: „Po prostu jeszcze nie wiemy”.

    Argument zupełnie ignoruje fakt, że do naszego codziennego rozumienia przyczynowości dotarliśmy drogą rozumowania indukcyjnego ‚a posteriori‚ – co oznacza, że może ono nie stosować się do wszystkiego. Czas, przykładowo, najwyraźniej zaczął się wraz z Big Bangiem, więc istnieje możliwość, że nie było żadnej ‚przyczyny’ Wszechświata, która dała by ‚efekt’ gdyż prawdopodobnie nie było czasu, w którym przyczyna mogła by istnieć. Stosowanie koncepcji takich jak czas czy przyczynowość do Big Bangu może być porównywalne do pytania: „Co jest na północ od bieguna północnego?” – zupełnie bezsensowne i niespójne. Co więcej, nawet jeśli przyczynowość została by ustalona, nie implikowało by to automatycznie istnienia boga, a tym bardziej istnienia KONKRETNEGO boga. Z tego prostego powodu, że właściwości i natura ‚przyczyny’ mogły by na zawsze pozostać tajemnicą bądź być naturalistyczne.

    W istocie coś może powstać z niczego i jesteśmy w stanie to obserwować w postaci wirtualnych cząsteczek i kwantowych fluktuacji próżni. Wyjaśniają one dlaczego wczesny wszechświat pozbawiony był jednolitości i dostarczył zalążków pojawienia się struktury [ 2 ][ 3 ]. Te kwantowe zjawiska są również bezprzyczynowe w tym sensie, że są obiektywnie i nieredukowalnie losowe, fakt potwierdzony przez testy realizmu nie-lokalnego a także Teorię Bella.

    Notka 1: Teiści często twierdzą: „Bóg istnieje poza czasem”. Ta teza tak naprawdę nie czyni ich spekulacji prawdziwymi. Zamiast tego wprowadza całą masę problemów i może być automatycznie odrzucona ze względu na brak podstaw i bycie przykładem błędu logicznego znanego pod nazwą „special pleading” („błaganie o szczegóły”?).

    Notka 2: Kosmogonia to nauka zajmująca się pochodzeniem wszechświata.

    Zobacz również: Carl Sagan na temat (obowiązkowo), Hitchens, Hawking – Czy Bóg Stworzył Wszechświat? (obowiązkowo), BBC Horizon – Co się stało przed Big Bangiem?, BBC Nic (obowiązkowo) i ‘Wszechświat z niczego’ Lawrence’a Kraussa (obowiązkowo).

    “Ktoś mógłby zapytać jak idealny Bóg mógł stworzyć wszechświat, w którym jest tyle zła. Ten ktoś przegapiłby dużo większą zagadkę: dlaczego idealny Bóg w ogóle stworzyłby wszechświat?” – Siostra Miriam Godwinson

    Universum life wszechświat życie

    first cause unmoved mover pierwsza przyczyna nieporuszony poruszyciel


  9. Bóg odpowiada na modlitwy.

    Tak samo jak butelka mleka. Jedyna rzecz gorsza od bezczynnego siedzenia na tyłku (pozostając obojętnym na czyjeś cierpienia) jest bezczynnie siedzieć na tyłku i myśleć, że tak naprawdę pomagasz. Innymi słowy – modlić się.

    Wiara w skuteczność modlitwy jest formą ‚efektu potwierdzenia‚. Informacje i zbiegi okoliczności, które, przez przypadek, zdają się wspierać ową wiarę, są faworyzowane i pamiętane, podczas gdy te, które im zaprzeczają, są odrzucane i zapominane, względnie racjonalizowane. (Cherry Picking)

    Poprzez błędne przypisywanie nadnaturalnych relacji przyczynowo-skutkowych do mało znaczących korelacji modlitwa staje się formą samo-oszukiwania znanej jako ‚magiczne myślenie‚. (Wishful thinking – myślenie życzeniowe)

    Na szacunkowo ogromną liczbę modlitw, które mają miejsce, istnieje wyraźnie niewiele przypadków ‚odpowiedzi na owe modlitwy’, które zostały zaakceptowane przez kościoły. W dodatku nie ma żadnego przypadku odpowiedzi, który byłby realnie demonstrowalny – takich jak odrośnięcie amputowanej kończyny czy przesunięcie góry.

    Badaczom nie udało się znaleźć żadnego dowodu na korzystne efekty modlitwy, których nie dało by się odrzucić jako efekt placebo [ 2 ] czy formę terapii poznawczo-behawioralnej. W istocie najbardziej do tej pory wyczerpujące badanie/eksperyment przeprowadzony na zlecenie fundacji Templetona, wykazało, że pooperacyjni pacjenci szpitalni, za których się modlono (i o tym wiedzieli), przechodzili więcej komplikacji niż ci, za których modlitwy nie były prowadzone.

    Zobacz również: Modlitwa jako zabobon, Studium MANTRY, Dekonwersja: Modlitwa (obowiązkowo), Przesądny gołąb (obowiązkowo).

    “Jeśli Bóg jest Alfą i Omegą, Początkiem i Końcem, jeśli zna całą przeszłość i przyszłość, dlaczego ludzie się modlą i myślą, że to zrobi jakąkolwiek różnicę?” – Marck Fairclough

    “Modlitwa: Prosić by prawa wszechświata zostały anulowane na rzecz prośby pojedynczego petenta, w dodatku przyznającego, że jest tego niewarty.” – Ambrose Bierce

    “Dwie ręce pracujące potrafią więcej, niż tysiąc rąk złożonych do modlitwy.” – Nieznany

    skuteczność modlitwy

    bezsens modlitwy futile=bezcelowy


  10. Jestem w osobistym związku z Bogiem LUB doświadczyłem/łam Boga osobiście.

    Argument z osobistego doświadczenia [ 2].

    Jest to efekt sposobu, w jaki naturalnie ewoluowała nasza neurologia, z doborem naturalnym jako czynnikiem faworyzującym nadwrażliwość w związku z życiem w dużych grupach społecznych oraz w związku z pracą mózgu i mechaniką tworzenia relacji pomiędzy wzorcami a wolą/zamiarem.

    Ludzie w trakcie swojej ewolucyjnej podróży wytworzyli szereg poznawczych mechanizmów-skrótów w celu poradzenia sobie z olbrzymią ilością informacji dostarczanych nam przez nasze zmysły. W szczególności mamy w zwyczaju filtrować dane dostarczane nam przez zmysły wedle filtra złożonego między innymi ze zbioru oczekiwań budowanych na bazie tego, w co wcześniej wierzyliśmy i co wcześniej przeżyliśmy, mamy w zwyczaju nadawać znaczenie niejednoznacznym danym nawet jeśli nie mają one żadnego rzeczywistego znaczenia, oraz mamy w zwyczaju wnioskować o związkach przyczynowo-skutkowych tam, gdzie ich nie ma.

    Osobiste objawienia nie mogą być niezależnie zweryfikowane. Tak zwane ‚objawienia’ nigdy nie zawierają informacji, której dana osoba nie mogła by znać wcześniej, takich jak czas i miejsce rzadkiego zjawiska lub odpowiedź na którykolwiek z nierozwiązanych dotąd problemów nauki. Objawienia te zazwyczaj są bardzo emocjonalne, silnie związane z percepcją i jako takie dość pospolite pomiędzy wieloma procesami poznawczymi pojawiającymi się podczas pracy mózgów, wliczając w to sny i halucynacje. Te doświadczenia mogą być nawet sztucznie indukowane przez narkotyki lub pola magnetyczne. W skrajnych przypadkach mogą one być zdiagnozowane jako forma schizofrenii lub psychozy.

    Duchowe i religijne doświadczenie nie tylko nie są spójne pomiędzy różnymi jednostkami, ale również przypisywane różnym bogom, kosmitom, duchom, rytuałom, halucynacjom, medytacji, itp. Fakt, że przypadki chorobowe i inne naturalne procesy [ 2] mogą indukować takie doświadczenia jest dowodem na to, że są one produkowane przez nasz mózg.

    Zobacz również: NPR Twój mózg czy bóg? Skonstruowani by wierzyć? Szukając Boga w mózgu, The Economist, BBC Doco, PBS Doco i Dawkins w temacie, Dekonwersja: Osobisty Związek (obowiązkowo), TED – Jak to jest mieć wylew (obowiązkowo) oraz TED – Ramachandran w Twojej głowie.

    Dokumenty: Religia a zanik hipokampa

    “Możesz poznać, że skonstruowałeś sobie Boga na własne podobieństwo kiedy okazuje się,że Bóg nienawidzi tych samych ludzi co Ty.” – Anne Lamott

    wymyślony bóg


  11. Ludzie, którzy wierzą w Boga, są szczęśliwsi.

    Twierdzenie jakoby wierzący był szczęśliwszy od sceptyka jest nie bardziej uzasadnione niż twierdzenie, że pijak jest szczęśliwszy od trzeźwego. Poczucie szczęścia wynikające z łatwowierności jest tanią i niebezpieczną „zaletą”.

    Ateizm wykazuje wyraźną korelację z lepszym wykształceniem naukowym [ 2 ][ 3 ], mniejszym poziomem biedy, wyższym poziomem wykształcenia, wyższym średnim dochodem, mniejszym poziomem przemocy, mniejszą liczbą rozwodów, niższą liczbą niechcianych nastoletnich ciąż, niższą liczbą infekcji chorobami przenoszonymi drogą płciową (STDs), niższym poziomem przestępczości i niższą liczbą zabójstw. Bardzo wyraźna i wysoka korelacja występuje między ateizmem a dobrobytem jednostek i społeczeństw wedle niemal każdego możliwego wskaźnika.

    Ateiści również mogą być uduchowieni (obowiązkowo).

    Studia nad poziomem szczęścia poza przeważająco religijnymi państwami (takimi jak USA) znajdują bardzo niską lub nie znajdują żadnej pozytywnej korelacji między szczęściem a religijną wiarą. Uzupełnia się to spójnie z dowodem, który wykazuje, że to społeczne i ekonomiczne więzi raczej niż duchowe zaangażowanie wyjaśniają dlaczego religijni ludzie są bardziej usatysfakcjonowani z życia. Ateiści, dla kontrastu, mogą być nieszczęśliwi w związku z poziomem nieufności i prześladowań, których doświadczają od swoich wierzących rodaków.

    “[…] gdzie niewiedza jest rozkoszą, szaleństwem jest być mądrym.” – Thomas Gray

    “Bycie ateistą to jak bycie jedynym trzeźwym w samochodzie pełnym ludzi, w którym nikt nie pozwala Ci prowadzić.” – Anonim

    szczęście vs religia


  12. Świat Jest Piękny.

    Argument z piękna zawodzi gdy trzeba wyjaśnić dlaczego pewne rzeczy są piękne dla pewnych ludzi a dla innych nie, oraz gdy chcemy zdefiniować piękno jako coś niematerialnego miast całkowicie materialnej, subiektywnej, neurologicznej odpowiedzi na bodźce.

    Ludzkie piękno to fizyczna i psychologiczna atrakcyjność. Pomaga nam wybierać zdrowych partnerów, z którymi możemy płodzić zdrowe potomstwo. Abstrakcyjne piękno, takie jak sztuka, krajobrazy czy muzyka są artefaktami kultury oraz sposobu, w jaki nasz mózg interpretuje dźwięki, kształty i kolory.

    Świat nie zawsze jest piękny: rozpad/entropia obecna fundamentalnie w fizycznych systemach i choroby/śmierć nieodłącznie związane z żyjącymi organizmami są naturalnymi funkcjami fizyki i biologii. Przykładowo istnieje gatunek glisty znany jako Loa Loa Filariasis. Pasożyt ten żyje pod skórą i wewnątrz oczu istot ludzkich. Dzieci i osoby w podeszłym wieku żyjące w tropikalnych regionach (zazwyczaj najbiedniejszych) to grupy najczęściej cierpiące z powodu tego robaka. Powolna, bolesna śmierć jest stuprocentowo pewna. „Bóg”, gdyby istniał, musiałby stworzyć taki organizm celowo – wraz z innymi chorobami, dolegliwościami i pasożytami.

    Zobacz również: TED – Darwinistyczna teoria piękna (obowiązkowo), David Attenborough o Pięknie i Stworzeniu (obowiązkowo), Aktywacja kory przed-czołowej a ludzka wizualna estetyczna percepcja (obowiązkowo).

    “Czy nie starczy, że ogród jest piękny? Czy muszą w nim jeszcze mie­szkać wróżki?” – Douglas Adams

    “Całkowita ilość cierpienia na rok w świecie przyrody jest poza jakimikolwiek sensownym pojęciem. Podczas minuty, którą zabiera mi złożenie tego zdania, tysiące zwierząt są pożerane żywcem, wiele innych ucieka w trwodze o swoje życie trzęsąc się z przerażenia, inne są z wolna pożerane od wewnątrz przez pasożyty, tysiące osobników ze wszystkich gatunków umiera z wygłodzenia, pragnienia czy choroby. Wszechświat, który obserwujemy, ma dokładnie takie cechy, jakich oczekiwalibyśmy od niego dyby w swych fundamentach nie miał projektu, celu, zła, dobra, niczego prócz bezlitosnej obojętności.” – Richard Dawkins

    boga nie ma boga nie znaleziono

    świat jest piękny, bóg uczynił piękny świat


  13. Mądra osoba X wierzy w boga lub „Nie masz kwalifikacji”.


    Ad hominem
    + Argument z autorytetu.

    Niewidzialne różowe jednorożce istnieją. Nie jesteś w dziedzinie jednorożnej koniny ekspertem, więc nie możesz stwierdzić, że tak nie jest.

    Zasadność twierdzenia takiego, jak przykładowo o istnieniu boga, nie jest określana inteligencją umysłów, które owe twierdzenia konstruują i przechowują. Dowód i racjonalizm są tu czynnikami decydującymi.

    Sir Isaac Newton, jeden z największych naukowców w historii, nie tylko był niezwykle religijny, lecz również wierzył w alchemiczną transmutację. Alchemia jednakże jest zupełnie błędna biorąc pod uwagę nasze współczesne rozumienie chemii, atomów i nukleosyntezy.

    Fakt, że inteligentna osoba wierzy w jakieś nieracjonalne rzeczy jest po prostu dowodem, że nasze mózgi są w stanie dzielić wierzenia i przekonania na sekcje i separować je od siebie, zazwyczaj by utrzymać nas w stanie „błogiej nieświadomości” i za wszelką cenę unikać uczucia dysonansu poznawczego.

    alchemia newton autorytet argument z autorytetu


  14. Wszechświat jest doskonale dostrojony do życia.


    Argument z doskonałego dostrojenia
    [ 2 ][ 3 ][ 4 ].

    Notka: przez termin życie rozumiemy tutaj życie takim, jakim go znamy.

    Wszechświat jest ekstremalnie wrogi życiu. Wydarzenia kalibru zagłady niemal wymiotły życie na Ziemi już przy kilku różnych okazjach. Ze wszystkich gatunków, które kiedykolwiek żyło, 99,9% już wyginęło. Co więcej, zwyczajna materia jak gwiazdy i planety zajmuje mniej niż 0.000,000,000,000,000,000,004,2 % obserwowalnego(!) wszechświata. Życie tworzy nawet mniejsza część materii (ergo mniejsze niż powyższa liczba podniesiona do kwadratu!). Jeśli wszechświat jest doskonale dostrojony do czegokolwiek, to do tworzenia czarnych dziur [ 2 ] i pustej przestrzeni.

    Nie ma żadnego powodu by sugerować, że ludzkie życie, nasza planeta czy nasz wszechświat są wyjątkowo uprzywilejowane lub „stworzone w jakimś celu”. Wprost przeciwnie – sama skala wszechświata zarówno w czasie jak i przestrzeni a także nasze zrozumienie jego rozwoju wskazują, że nie jesteśmy centralni w ‚schemacie rzeczy’; drobne produkty szansy, praw fizyki i ewolucji. Wierzyć przeciwnie sprowadza się do argumentu z niedowierzania i pełnej pychy mieszanki antropocentryzmu i myślenia typu ‚bóg zapchajdziura‚.

    Warunki, które obserwujemy, w szczególności te wokół Słońca i Ziemi, po prostu wydają się dobrze dostrojone do nas dlatego, że wyewoluowaliśmy tak by jak najlepiej do nich pasować. Nie można udowodnić, że wszelkie inne możliwe formy życia były by nieprawdopodobne przy innych warunkach lub stałych fizycznych ponieważ jedyny wszechświat, który możemy obserwować to ten, który zamieszkujemy. W istocie modelowanie [ 2 ] sugeruje, że formowanie się gwiazd (warunek niezbędny powstaniu naszej postaci biologii) może być możliwe w przypadku wielu różnych zestawów warunków początkowych.

    Bez rzeczywistego dowodu Aktu Stworzenia, naturalistyczne wyjaśnienia [ 2 ] właściwości tego Wszechświata nie mogą być całkowicie wykluczone. Istnieje możliwość, że istnieje nieskończenie wiele [ 2 ] wszechświatów, przy czym każdy ma inne warunki i formy życia. Fakt, że nasz konkretny wszechświat charakteryzuje się stałymi fizycznymi, które obserwujemy, może być równie istotny jak fakt, że rozdanie kart z potasowanej talii kart jest tym, które hipotetyczny gracz właśnie trzyma. Mimo, że szanse na to, że którykolwiek z wszechświatów będzie gościnny życiu, są małe, prawdopodobieństwo warunkowe istnienia form życia obserwujących zestaw stałych odpowiednich do istnienia tych form wynosi dokładnie 1. Znaczy to, że każdy możliwy wszechświat wydawał by się doskonale dostrojony formom życia zamieszkującym ten wszechświat, podczas gdy wszystkie niegościnne wszechświaty nigdy by nie były dostępne obserwacjom owych form.

    Zobacz również: Brian Greene – Dlaczego nasz wszechświat jest doskonale dostrojony? (obowiązkowo), Czy wszechświat jest doskonale dostrojony do życia? (obowiązkowo), Zasada kopernikańska, Kosmiczna Podróż (obowiązkowo), Dawkins o doskonałym dostrojeniu (obowiązkowo) oraz Zasadzie Antropicznej, Michio Kaku o Teorii Wieloświata.

    Dodatkowo: Wielkie Degradacje i Wszechświat nie zrobiony dla nas Carla Sagana (obydwa obowiązkowe).

    “Wszechświat nie jest doskonale dostrojony do życia; życie jest doskonale dostojne do wszechświata.” – Victor Stenger

    “To jakby wyobrazić sobie kałużę, która budzi się pewnego poranka i zaczyna myśleć: „No, no, świat, w którym się znalazłam, jest interesujący — dziura, w której się znajduję, jest interesująca — jest do mnie całkiem zgrabnie dopasowana, prawda? Właściwie, jest dopasowana niesamowicie dobrze, musiała być zrobiona specjalnie dla mnie!” Ta myśl jest tak zniewalająca, że podczas, gdy słońce wznosi się na niebie i powietrze się ogrzewa, i gdy stopniowo kałuża zmniejsza się i zmniejsza, wciąż kurczowo trzyma się ona mniemania, że wszystko będzie w porządku, bo ten świat został pomyślany dla niej, został zrobiony dla niej! — więc chwila, z którą znika, raczej ją zaskakuje.” – Douglas Adams

    ulubione rzeczy boga co lubi bóg gdzie bóg lubi przebywać


  15. Złożoność/Porządek dowodzą, że Bóg istnieje.

    Argument Teleologiczny [ 2 ], lub Argument z Projektu, jest to argument non-sequitur. Złożoność nie implikuje projektu i nie dowodzi istnienia Boga. Nawet jeśli ustalilibyśmy, iż rzeczywiście istnieje jakiś projekt, nie możemy wnioskować na tej podstawie niczego o naturze projektanta (Kosmici?). Co więcej wiele biologicznych systemów ma oczywiste defekty. Defekty są spójne z modelem przewidywań dostarczanych przez teorię ewolucji dokonującej się przy pomocy mechanizmu selekcji naturalnej.

    Wrażenie złożoności i projektu we wszechświecie jest wynikiem spontanicznej samo-organizacji i tworzenia wzorców, spowodowanych przez chaotyczne sprzężenie zwrotne pomiędzy prostymi prawami przyrody i fizyki. Cała złożoność wszechświata, całe jego oczywiste bogactwo, nawet życie samo w sobie, powstaje z prostych, bezmyślnych reguł powtarzanych i powtarzanych i powtarzanych ciągle na nowo przez miliardy lat. Obecne teorie naukowe są w stanie jasno wyjaśnić jak złożoność i porządek pojawiają się w systemach fizycznych. Jakikolwiek brak zrozumienia nie implikuje natychmiastowo odpowiedzi „Bóg”.

    Big Bang > Kosmiczna Inflacja > Nukleosynteza Big Bangu > Formowanie Gwiazd > Formowanie Galaktyk > Gwiezdna nukleosynteza > Formacja Układu Słonecznego > Formacja Ziemi > Biogeneza > Ewolucja

    Notka: Krystalizacja jest jednym z przykładów jak materia potrafi się samo-organizować w złożone, uporządkowane struktury i kształty, np Bizmut.

    Zobacz również: Historia Wszystkiego Carla Sagana (obowiązkowo), BBC – Sekretne życie Chaosu (obowiązkowo), BBC – Komórka: Iskra Życia (obowiązkowo), Samo-organizacja, Ewolucja [ 2 ], Argument z Zegarmistrza, Gambit 747, Tornado na wysypisku [ 2 ](błąd logiczny Hoylesa).

    Dodatkowo: Nerw krtaniowy wsteczny żyrafy, Ewolucja Oka, Chromosom 2, Wić Bakterii, Indeks TalkOrigins na temat twierdzeń Kreacjonistów.

    “Wszechświat jest ogromny i stary i rzadkie rzeczy zdarzają się cały czas, wliczając życie.” – Lawrence Krauss

    “Prawdopodobnie wszystkie formy życia organicznego, jakie kiedykolwiek istniały na tej Ziemi, pochodzą od pierwotnej formy, w którą po raz pierwszy tchnięto życie (…). Jest coś wspaniałego w takiej wizji życia (…) albowiem podczas gdy ta planeta krążyła zgodnie z niezmiennym prawem grawitacji, z tak prostych początków rozwinęły się nieskończone formy, najpiękniejsze i najcudowniejsze, i dalej się rozwijają.” – Karol Darwin

    spirala we wszechświecie

    Wzorzec spirali w Galaktykach, Cyklonach, Wirach, Brokułach, Muszlach, Reakcjach BZ (BZR), Cząstkach elementarnych. Fraktale i Diagram Archimedesa. Wszystkie wytłumaczalne przy pomocy naturalnych procesów.


  16. Miłość istnieje.

    Oksytocyna, Serotonina i Dopamina.

    Sympatia, empatia i więzi międzyludzkie wzmacniają społeczną spoistość i prowadzą do zwiększenia szans przetrwania potomstwa.

    Zobacz również: Zaufanie, Moralność i Oksytocyna (obowiązkowo), Wiązanie się w pary u zwierząt, Chemiczna Podstawa Miłości, Jak Działa Miłość.

    “Nie potrzebujesz Biblii by usprawiedliwić miłość, ale nie zostało wynalezione lepsze narzędzie by wytłumaczyć nienawiść.” – Richard Weatherwax

    oksytocyna tatuaż


  17. Bóg jest wszechświatem/miłością/prawami fizyki..

    Na wszystkie te pojęcia już mamy odpowiednie etykiety/terminy. Przedefiniowanie czegoś jako ‚boga’ mówi nam dokładnie NIC. Użycie słowa ‚bóg’ implikuje masę różnych innych atrybutów i jeśli nie masz zamiaru stosować i bronić tych atrybutów związanych z Twoją etykietą, użycie jej intencjonalnie wprowadza w błąd i mąci.

    “Nazwać świat Bogiem to nie znaczy wytłumaczyć go; znaczy to tylko wzbogacić nasz język o zbyteczny synonim dla słowa ‚świat’.” – Artur Schopenhauer

    god love miłość boga bóg kocha

    bóg


  18. Nauka nie potrafi wyjaśnić X, a więc Bóg/teizm.

    Bój zapchajdziura [ 2 ], Argument z Ignorancji.

    Fakt, że społeczność naukowa nie posiada jeszcze kompletnego zrozumienia jakiegoś zjawiska nie znaczy, że teistyczne „wyjaśnienie” posiada jakąkolwiek wartość. Nawet jeśli istnieje jakieś zagadnienie, na temat którego nauka być może nigdy nie będzie mogła się wypowiadać, zrozumienie tego czegoś może już na zawsze pozostać poza naszym zasięgiem a super-naturalne czy metafizyczne spekulacje nie będą z automatu poprawne. Niepewność jest najbardziej uzasadnionym stanowiskiem w takim przypadku.

    Błyskawice, trzęsienia ziemi, wulkany, choroby, choroby umysłowe, powstawanie gatunków, orbity planet i szereg innych zjawisk były przez wieki nazywane ‚super-naturalnymi’ tylko po by, by później zostać dokładniej i w elegantszy sposób wyjaśnione przez naukę. W istocie każda tajemnica KIEDYKOLWIEK demonstrowalnie rozwiązana miała wyjaśnienie, które nie było nadnaturalne. Sugerować, że nauka nie może wyjaśnić lub że nigdy nie wyjaśni zjawiska, i że tylko teizm to potrafi, to pycha najwyższych lotów.

    Używanie ‚boga’ do wyjaśnienia czegoś wyjaśnia dokładnie NIC. Rzeczona boska moc i to w jaki sposób działa są ‚tajemnicą’. Wyjaśnienie ma za zadanie rozjaśnić i poszerzyć wiedzę. Przypisywanie zjawiska do magicznych mocy super-naturalnej istoty ani nie rozjaśnia ani nie poszerza naszej wiedzy. Nawet gorzej – takie założenie (że ‚Bóg to zrobił’) powstrzymuje dalsze głębsze badania i eksperymenty będąc czymś niewiele większym od błogiej ignorancji.

    Notka: używając ‚boga’ by wypełnić dziury w naszej wiedzy teiści mimowolnie zapewniają kurczenie się roli boga w miarę jak rozwija się nauka. Opierają też istnienie boga na braku wiedzy a nie na jakimś pozytywnym argumencie lub dowodzie.

    Zobacz również: Bóg Zapchajdziura – Neil deGrasse Tyson (obowiązkowo), Otwartość umysłu (obowiązkowo), Skrzywione poglądy na naukę, Ciastko wiary (obowiązkowo), Richard Feynman o Zwątpieniu i Niepewności (obowiązkowo), Myślenie krytyczne, Myślenie Magiczne, Samooszukiwanie Otwartość Umysłu (obowiązkowo).

    “Jestem przeciwny religii gdyż uczy nas ona by być usatysfakcjonowanymi niezrozumieniem świata.” – Richard Dawkins

    “Niewiedza znacznie częściej wywołuje uczucie pewności siebie niż posiadanie wiedzy: to właśnie osoby, których znajomość nauki jest niewielka, a nie te, które posiadają o niej rozległą wiedzę, są tak absolutnie przekonane o tym, że ten lub ów problem nie zostanie nigdy rozwiązany przez naukę.” – Karol Darwin

    epilepsja demony


  19. Zjawisko X posiada niefizyczną składową.

    Bezpodstawne założenie. Niefalsyfikowalne. Jak można je udowodnić?

    Istniało wiele twierdzeń dotyczących nadnaturalności, z których prawdziwości żadnego nie zademonstrowano. Co więcej te twierdzenia są bardzo często wzajemnie sprzeczne a ludzie, którzy wierzą w jedną z form aktywności nadnaturalnej, zazwyczaj nie będą wierzyć w inne ze względu na efekt potwierdzenia i myślenie życzeniowe.

    Proponowanie niefizycznego wyjaśnienia dla zaobserwowanego lub wymyślonego/sfabrykowanego zjawiska nie jest hipotezą, którą można przetestować, i jest w związku z tym niewarte poważnego rozważania. Uniemożliwia ono jakikolwiek głębsze zrozumienie i nie oferuje żadnych środków ku temu, by odróżnienia od jakiegokolwiek innego nadnaturalnego hipotetycznego wyjaśnienia.

    Jest wiele jeszcze niewyjaśnionych naturalnych zjawisk i anomalii. Naukowe podejście do nich polega na tym, by powiedzieć „Nie wiem” i obserwować/badać, nie na tym by przypuszczać wyjaśnienie, z którym dobrze się czujemy.

    Notka: Ten argument często reprezentuje głęboki dyskomfort związany z niepewnością i niejednoznacznością, demonstrując przy tym brak myślenia krytycznego i kiepskie zrozumienie zagadnienia. Zazwyczaj występuje wraz z łatwowiernością, która jest tendencją do pokładania wiary w twierdzenia niepoparte dowodami. Zobacz również: łatwowierność.

    Zobacz również: Myślenie krytyczne (obowiązkowo), Otwartość umysłu (obowiązkowo), Laureat Nagrody Nobla Richard Feynman o Zwątpieniu i Niepewności (obowiązkowo), Urojenie, Myślenie magiczne, Przesąd, Samooszustwo.

    “Co może zostać założone bez dowodu, może zostać odrzucone bez dowodu.” – Christopher Hitchens (tak zwana Brzytwa Hitchensa!)

    “Nie przeraża mnie niewiedza, uważam, że taki sposób jest o wiele bardziej interesujący…Mam przybliżone odpowiedzi, możliwe wierzenia oraz różne stopnie pewności na temat różnych rzeczy, ale nie jestem absolutnie pewny niczego. Mogę trochę o tym pomyśleć lecz jeśli nie potrafię tego rozwiązać, zajmuję się czymś innym. Nie przeraża mnie to.” – Richard Feynman

    brzytwa Ockhama


  20. Materializm/Ewidencjonalizm/Nauka nie są w stanie poznać zjawisk nadnaturalnych.

    Zniekształcenie rzeczywistości. Brak myślenia krytycznego. Smok w moim garażu Carla Sagana.
    Co jest prawdziwe? Co stanowi wiedzę, co ją tworzy? Czy wszystkie twierdzenia o nadnaturalnych zjawiskach są automatycznie prawdziwe? Dlaczego tak/nie?

    Osoba, która nie wierzy z kiepskiego powodu nie jest ani krztyny lepsza od kogoś, kto wierzy z kiepskiego powodu. Brak wiary w astrologię ponieważ ksiądz tak kazał nie jest nic a nic lepszy niż wiara w boga bo ksiądz (ten sam lub inny) tak kazał.

    Nauka zajmuje się obserwacją fizycznego wszechświata, tworzeniem modeli jego funkcjonowania (w różnych aspektach) i ulepsza te modele tak, by dawały sprawdzalne i potwierdzalne wyniki/przewidywania. Kiedy coś oddziałuje z fizycznym wszechświatem, przykładowo przez światło, ruch, dźwięk, ciepło, masę lub grawitację (itp), staje się to zjawiskiem naturalnym i w ten sposób dostępnym naukowemu badaniu. Jeśli coś nie oddziałuje z z fizycznym wszechświatem to nie można powiedzieć,że to coś istnieje w jakikolwiek znaczący lub postrzegalny sposób. Co więcej, gdy nadnaturalne twierdzenia stają się odpowiednio mgliste można zadać pytanie czy istnieje jakakolwiek różnica między sytuacją, w której owe twierdzenia są prawdziwe, a sytuacją gdy w ogóle nie istnieją.

    Postulowanie istnienia bytu lub zjawiska, które nigdy nie może być sprawdzone przy pomocy empirycznych, eksperymentalnych i powtarzalnych środków przesuwa je ze sfery rzeczywistości do sfery niefalsyfikowalnych spekulacji. Niemożność zbadania naukowego takiej hipotezy lub udowodnienia, że nie jest prawdziwa, nie jest tym samym co udowodnienie, że jest to prawdziwe i nie uwiarygadnia to z automatu żadnych metafizycznych czy teologicznych argumentów. Jeśli takie rozumowanie było autentycznie dopuszczalne, można by było twierdzić że wszystko, co tylko nasza wyobraźnia by sobie wyprodukowała jest prawdziwe i istnieje tylko dlatego, że nie można udowodnić, że tak nie jest.

    Poleganie na twierdzeniach o nadnaturalnych wyjaśnieniach jest wykrętem i ślepym zaułkiem dla naszego pogłębiania rozumienia rzeczywistości. Jeśli naturalna przyczyna czegoś jest nie znana, naukowym podejściem jest powiedzieć „Jeszcze nie wiem” i w dalszym ciągu obserwować, badać – a nie przypuszczać, że odpowiedź jest jaka jest tylko dlatego, że nam z nią dobrze.

    Zobacz również: Skrzywione poglądy na naukę (obowiązkowo), Otwartość umysłu (obowiązkowo), Smok w moim garażu Carla Sagana (obowiązkowo), Urojenie, Myślenie magiczne, Przesąd, Samooszustwo.

    “Nauka dostosowuje swoje zrozumienie rzeczywistości bazując na tym, co jest obserwowane. Wiara to zaprzeczenie obserwacjom tylko po to, by można było w dalszym ciągu wierzyć.” – Tim Minchin


  21. Nie wierzę (nie rozumiem) w świat bez Boga LUB Brak Boga jest zbyt nieprawdopodobny.

    Argument z niedowierzania/Brak wyobraźni i Argument z ignorancji.
    Ignoruje i nie eliminuje faktu, że coś może wydawać się nieprawdopodobne lub niemożliwe lecz ciągle być prawdziwe, lub wydawać się oczywistym lub prawdopodobnym a jednak być nieprawdą.

    Świat jest taki jaki jest. Rzeczywistość nie nagina się do naszych osobistych zachcianek a fakty nie przestają istnieć gdy je zignorujemy. Nasza osobista wiara w coś nie czyni tego automatycznie prawdziwym czy rzeczywistym. Podobnie, nasz brak zrozumienia danego zagadnienia nie czyni go nieprawdziwym.

    Póki czegoś nie zrozumiemy, jedyne co możemy powiedzieć to to, że „nie wiemy”. Wstawianie „Boga” zamiast przyznania, że w danym temacie jesteśmy ignorantami, jest bezpodstawnym „skokiem”, który demonstruje fundamentalny brak pokory.

    Istnienie i nieistnienie Boga nie są opcjami o równym prawdopodobieństwie. Znakomita większość rzeczy, które możemy sobie wyobrazić, nie istnieje. Tak więc kiedy mamy do czynienia z niepopartymi dowodami lub nieweryfikowalnymi twierdzeniami wiara nie jest równie poprawnym stanowiskiem jak sceptycyzm. Agnostyczny Ateizm jest najbardziej racjonalnym stanowiskiem.

    Zobacz również: Myślenie krytyczne (obowiązkowo), Richard Feynman – Wątpliwość i niepewność (obowiązkowo).

    “Daleko lepiej jest pojąć Wszechświat takim, jakim jest, niż trwać w urojeniach jakkolwiek satysfakcjonujące i pokrzepiające by nie były.” – Carl Sagan

    “Bóg to ciągle niknąca kieszeń ignorancji, która z biegiem czasu bezustannie robi się coraz mniejsza.” – Neil deGrasse Tyson

    nie mogę sobie wyobrazić świata bez boga


  22. Nie ma dowodu na to, że Bóg nie istnieje, więc wiara jest równie usprawiedliwiona lub uzasadniona jak niewiara.

    Argument z ignorancji.

    Pospolita próba przesunięcia ciężaru dowodu, lub utworzenia ‚luki’ na Boga. Reprezentuje typ fałszywej dychotomii, który pomija fakt, iż nie było przeprowadzonych wystarczających badań oraz, że twierdzenie o istnieniu nie zostało udowodnione ani jako prawdziwe ani jako fałszywe.

    Fakt, że nie udało się obalić istnienia czegoś nie jest równoznaczny z dowodem na istnienie tego czegoś.

    Gdy mamy do czynienia z niepopartymi żadnymi dowodami lub nieweryfikowalnymi twierdzeniami wiara nie jest pozycją równie uzasadnioną i poprawną jak sceptycyzm. Gdyby tak było wszystkie wymyślne twierdzenia o Bogu, ale również o krasnoludkach, wróżkach i jednorożcach, musiały by być z góry przyjmowane za prawdziwe. Agnostyczny Ateizm to najbardziej racjonalna postawa.

    Notka: Jest możliwe by zebrać dowody na brak i obalić pewne konkretne twierdzenia o i definicje boga. [Wideo]

    Zobacz również: Wstawiając wiarę na jej miejsce (obowiązkowo), Brak wiary w bogów, Myślenie krytyczne.

    ignorancja


  23. Ateiści powinni udowodnić, że Bóg nie istnieje.

    Czajniczek Russela.

    Ciężar Dowodu spoczywa na osobie lub stronie, która postuluje dane twierdzenie; w tym przypadku – na teistach.

    Zobacz również: Smok w moim garażu – Carl Sagan, Niewidzialny Różowy Jednorożec oraz Latający Potwór Spaghetti.

    czajniczek Russela


  24. Ateizm wymaga wiary/jest religią.

    Nazywanie ateizmu religią jest równoważne nazywaniu łysiny kolorem włosów, niezbierania znaczków nazywaniu hobby czy abstynencji nazywaniu pozycją łóżkową.

    Ateizm to po prostu brak wiary w boga lub bóstwa, nic więcej. Termin ‚ateizm’ można rozłożyć na ‚a – teizm’, co znaczy ‚bez teizmu’, co z kolei oznacza ‚bez – wiary w boga’. Nie jest to więc pozytywna wiara lub twierdzenie o wiedzy. Zamiast tego jest to domyślna postawa niepewności, zwątpienia i sceptycyzmu, domyślna względem pozycji jakie można obrać jeśli chodzi o twierdzenia teistów. Tak jak nie potrzeba wiary by nie być przekonanym lub wątpić i być sceptycznym względem jakiegokolwiek innego twierdzenia, nie trzeba jej też by wątpić w istnienie boga lub bogów. Zobacz również: Ateizm jest oparty na wierze, Czajniczek Russela.

    Każda kiedykolwiek urodzona istota ludzka rozpoczyna życie jako ukryty, niejawny ateista i musi zostać nauczona koncepcji teizmu. Znacznie częściej niż uczone małe istoty ludzkie są indoktrynowane w religii swoich rodziców.

    Ateizm nie ma świętych tekstów, obiektów, miejsce lub świąt, żadnych rytuałów, żadnych mitów stworzenia, żadnych pozytywnych przekonań, centralnych praw, środków czci czy nadnaturalnych twierdzeń, żadnych niejawnych lub wywiedzionych kodeksów moralnych, filozofii czy światopoglądów, żadnej centralnej organizacji czy kościoła. Ateizm nie spełnia żadnych kryteriów definiujących religię. Zobacz również: Ateizm jest religią.

    Ateiści mogą wspierać i zgadzać się z wieloma różnymi dodatkowymi ideologiami, filozofiami czy systemami wierzeń, wedle uznania. Buddyzm, Dżinizm, Uniwersalizm, Ochrona Środowiska, Pragmatyzm, Liberalizm, Socjalizm, Libertarianizm, Konserwatyzm, etc. Mogą nawet doceniać elementy tradycyjnych religii i spirytualizmu, wliczając w to różne super-naturalne elementy niezwiązane z bogiem. Jednakże spora część ateistów dzieli i docenia sekularyzm, racjonalizm, humanizm, sceptycyzm, naturalizm, materializm i wolnomyślicielstwo – z których to żadne nie wynika w sposób jawny lub niejawny z ateizmu, z których żadne nie jest konieczne do tego, by człowiek był wolny of wiary.

    Zobacz również: Wolność od wiary w Boga – krótki wstęp do ateizmu (obowiązkowo), Sam Harris – Błędne mniemania na temat Ateizmu (obowiązkowo), Wstawić wiarę na jej miejsce (obowiązkowo).

    “Twierdzić, że ateizm wymaga wiary to takie ciemniactwo jak twierdzić, że brak wiary we wróżki czy krasnoludki wymaga wiary. Nawet jeśli sam Einstein we własnej osobie powiedział mi, że na moim ramieniu siedzi elf, i tak zażądałbym dowodu i nie był bym w błędzie czyniąc to.” – Geoff Mather

    ateizm to nie religia


  25. A co z agnostycyzmem?.

    Agnostycyzm to pogląd, że prawdziwość pewnych twierdzeń jest nieznana lub niepoznawalna. Nie jest to filozoficzne stanowisko koniecznie związane z istnieniem bądź nieistnieniem Boga. Można być agnostykiem względem dowolnego twierdzenia. Słowo pochodzi ze starożytnej greki – ἀ- (a-), co znaczy “bez”, oraz γνῶσις (gnōsis), co znaczy “wiedza” – “bez wiedzy”.

    ateizm agnostycyzm

    Większość ateistów, wliczając w to tak sławnych jak Richard Dawkins, mieści się w kategorii „Agnostyczny Ateista” – nie twierdzą, że wiedzą ze 100% pewnością, że Bóg nie istnieje. Z drugiej strony większość twierdzeń teistów wskazuje na to, że przynależą do kategorii „Gnostyczny Teista” – uważają, że wiedzą z pewnością 100%, że ich konkretny bóg istnieje.

    Gdy większość ateistów stwierdza „Bóg nie istnieje” generalnie mówią to na takiej samej zasadzie jak gdy ludzie twierdzą „Krasnoludki/ Święty Mikołaj/Wróżki/Jednorożce nie istnieją” – te rzeczy najwyraźniej nie istnieją, nie pojawiają się w ogólnej rzeczywistości, w której się znajdujemy, lecz co znacznie bardziej istotne – stwierdzenie o nieistnieniu Boga nie jest koniecznie absolutne.

    By być uczciwym należy jednak podkreślić, iż istnieją również gnostyczni ateiści, którzy są pewni, że żaden bóg nie istnieje, a którzy uzasadniają swoje stanowisko wskazując na szereg logicznych problemów będących wynikiem ewentualnego istnienia boga. Dodatkowo wskazują na fakt niespójności Wszechświata z takim bogiem:

    Zobacz również: Smok w moim garażu – Carl Sagan

    ateizm agnostycyzm teizm gnostycyzm chart wykres infografika


  26. Co przekonało by ateistę o istnieniu boga.

    By udowodnić jakiekolwiek twierdzenie wymagany jest pewien standard jaki prezentowane dowody muszą spełniać. Ten „standard” jest dopasowywany w zależności od rodzaju i charakteru twierdzenia. Ponieważ istnienie boga jest twierdzeniem nadzwyczajnym, być może nawet twierdzenie najbardziej nadzwyczajnym, udowodnienie tego twierdzenia wymaga równie nadzwyczajnych dowodów.

    Standard dowodu wymagany do udowodnienia istnienia boga to o wiele więcej niż jakakolwiek osobista anegdota, zeznanie świadka, starożytna książka lub zgłoszony cud – z których to żaden nie może być postrzegany jako niezwykle pewny lub wiarygodny. Ludzki umysł jest również wysoce podatny na oszustwa, w tym również samo-oszustwa. Ktoś może cierpieć na halucynacje lub formę niezdiagnozowanej jeszcze schizofrenii, histerii lub psychozy, co wyklucza nasze własne zmysły jako niezawodne mechanizmy zbierania informacji. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, niezrozumiani przez nas kosmici mogą usiłować porozumieć się z nami używając niezwykle zaawansowanej technologii. W istocie sama rzeczywistość może być komputerową symulacją, którą nieświadomie zamieszkujemy.

    Żaden możliwy argument, żaden dowód na istnienie boga nie jest pozbawiony jakiejś fatalnej wady lub jakiegoś bardziej prawdopodobnego wyjaśnienia, które uniemożliwia wykorzystanie tego argumentu jako definitywnego dowodu. Notka: to nie jest to samo co bycie posiadaczem zamkniętego umysłu.

    Istnieje jednak prosta odpowiedź na to pytanie: Bóg jest tym co mogło by przekonać ateistę. Wszechwiedzący bóg wiedziałby jaki jest standard dowodu niezbędny by przekonać o swoim istnieniu dowolnego ateistę, a jako wszechmocny byłby w stanie natychmiastowo powołać do istnienia taki dowód. Jeśli bóg by chciał, byłby w stanie zmienić chemiczne zjawiska w mózgu dowolnej osoby by przekonać tę osobę by wierzyła. Mógłby nawet zmienić naturę całego wszechświata w ten sposób, że niewiara była by niemożliwa.

    W skrócie, bóg autentycznie udowadniający swoje własne istnienie to to, co przekonało by każdego ateistę o istnieniu tego boga.
    Notka: fakt, że ateista zostałby przekonany o tym, że dany bóg istnieje, nie implikuje automatycznie, że ów ateista czciłby tego boga.

    Zobacz również: Zachód Słońca (obowiązkowo), Smok w moim garażu – Carl Sagan, Argument z niewiary (obowiązkowo), Otwartość umysłu (obowiązkowo).

    “ Dowolna wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii.” – Artur C. Clark

    “Jeśli jedyny sposób, w jaki Stwórca Wszechświata może udowodnić mi swoje istnienie to tworzenie podobizn Marii i Jezusa na artykułach spożywczych, to nie jestem pod wrażeniem.” – Anonim

    bóg nie istnieje


  27. Nie chcę iść do Piekła/Trafisz do Piekła..

    Zakład Pascala w istocie nie wspiera twierdzenia o istnieniu boga, a raczej po prostu wymusza nieszczery kult/wiarę. Jest kilka problemów z takim podejściem:

    • Wiele niespójnych i sprzecznych objawień (Który bóg/piekło?)
    • Piekło jest niespójne z koncepcją wszechmiłosiernego boga.
    • Bóg może nagradzać rozumowanie/sceptycyzm a nie wiarę.
    • Wszechwiedzący bóg wiedziałby, że wiara jest wymuszona a nie szczera.
    • Jeśli bóg chciałby by wszyscy wierzyli i jeśli wiedziałby czego trzeba by przekonać ludzi o swoim istnieniu, dlaczego więc w ogóle ateiści istnieją? Czy bóg nie potrafi zapobiec wykroczeniom przeciwko jego woli?
    • Nieomylna wiedza o wszystkim wcześniej jest sprzeczna z wolną wolą (Czy ateiści są predestynowani do piekła?)
    • Większość ludzi wyznaje religię, w której się urodzili w której zostali wychowani. Nie sprawdzali oni innych religii.
    • Jaki jest los tych, którzy nie poznali danej religii? Co się dzieje z ludźmi, którzy nie spotkali się z daną religią, w której istotne jest Piekło?

    Zobacz również: Dawkins – Co jeśli się mylisz? (obowiązkowo), Problem Piekła, Piekło: nadmierna kara, Zakład Ateisty

    “Żyj porządnym życiem. Jeśli istnieją bogowie i są sprawiedliwi to nie będą dbać o to jak pobożny byłeś ale powitają Cię odpowiednio do zasad, wedle których żyłeś. Jeśli istnieją bogowie lecz są niesprawiedliwi to nie powinieneś chcieć czcić takich bóstw. Jeśli nie ma bogów wtedy odejdziesz po przeżyciu szlachetnego życia i pozostaniesz żywy w pamięci tych, których kochałeś i którzy kochali Ciebie.” – Anonim

    “Musimy kwestionować logikę historii mówiącej o wszechwiedzącym i wszechmogącym Bogu, który tworzy wadliwych Ludzi a potem wini ich za swoje własne błędy.” – Gene Roddenberry

    wychowanie po katolicku wychowanie religijne indoktrynacja nauka biblii biblia dla dzieci


  28. Chcę iść do nieba.

    Argument z myślenia życzeniowego. Podstawową psychologiczną rolą tradycyjnej religii jest racjonalizacja śmierci, to znaczy racjonalizacja tragedii śmierci jako rzeczy dobrej i czynienie tego w celu łagodzenia niepokoju odczuwanego w związku z własną śmiertelnością.

    Zobacz również: Nikt nie może się dostać do nieba, Hitchens o Życiu i Śmierci (obowiązkowo), Dawkins – Umrzemy, i to czyni z nas szczęśliwców (obowiązkowo).

    “Chciałbym wie­rzyć, że po śmier­ci powrócę do życia i że ja­kaś myśląca, czująca, pa­miętająca część mnie będzie trwać. Ale cho­ciaż bar­dzo pragnę zna­leźć w so­bie tę wiarę, cho­ciaż pra­daw­ne, ogólno­ludzkie tra­dyc­je mówią, iż is­tnieje życie po­zag­ro­bowe, nie wiado­mo mi o żad­nym fak­cie, który wska­zywałby, że wie­rze­nia te nie są tyl­ko po­bożnym życze­niem.” – Carl Sagan

    “Nie boję się śmierci. Nie żyłem przez miliardy lat, zanim się urodziłem, i nie czułem z tego powodu żadnego dyskomfortu.” – Mark Twain

    tylko ateiści idą do nieba :)


  29. Teza: chcę wierzyć w Boga LUB Po prostu wierzę.

    Istnieje prawda i rzeczywistość, które są niezależne od naszych zachcianek czy żądz. Wiara jedynie wzmacnia Twoje przekonanie w to, co chciałbyś by było prawdziwe a nie w to, co rzeczywiście jest prawdziwe.

    Jeśli chcemy lepiej zrozumieć tę rzeczywistość musimy sami szukać dowodów.

    Wiara nie jest cnotą; wiara to gloryfikacja dobrowolnej ignorancji.

    Zobacz również: Umieścić wiarę na jej miejscu (obowiązkowo), Ciasto Wiary (obowiązkowo).

    “Niesamowitym jest, że każdy atom naszego ciała pochodzi z gwiazdy, która eksplodowała. Atomy w naszej lewej ręce prawdopodobnie pochodzą z innej gwiazdy niż te w prawej. To najbardziej poetycka rzecz w fizyce: wszyscy jesteśmy gwiezdnym pyłem. Nie było by nas, jeśli gwiazdy by nie eksplodowały, ponieważ pierwiastki – węgiel, azot, tlen, żelazo, wszystko, co jest istotne dla ewolucji – nie zostało stworzone u zarania czasu. Powstały one w nuklearnych paleniskach gwiazd, które były na tyle uprzejme by eksplodować, żeby te pierwiastki mogły się znaleźć w naszych ciałach. Dlatego zapomnij o Jezusie. Gwiazdy umarły byś mógł być tu dzisiaj.” – Lawrence M. Krauss

    składamy się z gwiezdnego pyłu


  30. Wierzący są prześladowani przez ateistów.

    Niebieskie Prawa, Prawa anty-ateistyczne, Dyskryminacja ateistów. Skodyfikowana kara za apostazję w większości religii to śmierć.

    Wierzący grają ofiarę i sugerują, jakoby nie-teiści zbiorowo na nich napadali lub organizowali wiece przeciwko nim. Nie, ateiści po prostu patrzą na ludzi wierzących w taki sam sposób jak na ludzi twierdzących jakoby Ziemia była płaska lub że Ziemia jest centrum Wszechświata: jak na żyjących urojeniami.

    Poprzeczka ustalona przez wierzących jako granica wrogości ze strony ateistów to najwyraźniej ktokolwiek wygłaszający odrębne zdanie lub napomykający nawet o inklinacjach w stronę braku wiary. Ogłaszanie wszem i wobec, że jest się „prześladowanym” jest po prostu mechanizmem obronnym tych wierzących, którzy nie chcą lub nie potrafią poradzić sobie z otwartą krytyką ich stanowiska i ich twierdzeń.

    Porozmawiamy o prześladowaniach gdy ateiści nie będą postrzegani jako ludzie najmniej godni zaufania[ PDF ] i gdy będą stanowić więcej niż 70% społeczeństwa.

    “Im intensywniejsza była religijność danego okresu historii, im głębsza wiara w dogmat, tym większe było okrucieństwo i tym gorszy ogólny stan rzeczy.” – Bertrand Russel

    szacunek dla religii


  31. Dlaczego ateiści nie mogą po prostu zostawić wierzących w spokoju?.

    • Ponieważ religia była na przestrzeni wieków i ciągle jest odpowiedzialna za niezliczone tragedie znaczące ludzką historię. Zobacz również: Wrogość motywowana religijnie, przemoc, ucisk i dyskryminacja.
    • Ponieważ ze wszystkich problemów, jakim stawiamy czoła jako społeczeństwo, wiele jest nie tylko ignorowanych przez wierzących, ale nawet aktywnie sabotowanych. Sabotaż ten zazwyczaj bazuje na wspieraniu irracjonalnych, religijnie motywowanych, politycznych stanowisk w takich tematach jak: badania nad komórkami macierzystymi, antykoncepcja, prawa kobiet, równość płci a nawet globalne ocieplenie.
    • Ponieważ wiara w boga wykorzystuje naturalną tendencję gatunku ludzkiego by cedować konieczność dokonywania moralnych osądów na różnego rodzaju autorytety (wliczając w to księży, proroków, święte książki, papieży, ajatollahów i imamów). Działanie w imieniu Boga lub Bożego Planu jest niezawodną metodą wyłączenia samego siebie z jakiejkolwiek odpowiedzialności za własne działania. Zobacz również: Cituke.
    • Ponieważ całe społeczeństwo czerpie korzyści jeśli proces podejmowania decyzji każdego pojedynczego członka owej społeczności zbudowany jest na fundamentach dowodu i rozumowania a nie przesądów i zabobonów. Wiara nie jest cnotą; wiara to gloryfikacja dobrowolnej ignorancji.
    • Ponieważ religijne przesądy tworzą w umyśle osoby wierzącej „absolutnego monarchę”. Uczy to ludzi wierzących by być usatysfakcjonowanymi nierozumieniem świata i reprezentuje poddanie się ignorancji pod pozorem ‚boskiej wiedzy’. Wielu wielkich myślicieli w historii ludzkości było represjonowanych przez ludzi wierzących. To nie sceptycy czy badacze lecz fanatycy i ideologowie zagrażają przyzwoitości i postępowi. Zobacz również: Hypatia z Aleksandrii, Galileo Galilei, Giordano Bruno, Relacja między nauką a religią.

    Notka: Standardowa odpowiedź osób wierzących na ten argument – „Tamci ludzie nie są/byli PRAWDZIWYMI [tu wstaw religię]” jest przykładem błędu logicznego „No True Scotsman (Żaden prawdziwy Szkot)”. Jeśli wszyscy Chrześcijanie, którzy nazwali innych innych Chrześcijan „nieprawdziwymi”, zniknęli, nie zostałby żaden Chrześcijanin.
    <!– Notka: Temat został poruszony również tutaj. –>

    Zobacz również: Etyka Przekonań (obowiązkowo).

    “Ludzie nigdy z takim przekonaniem i z taką radością nie angażują się w czynienie zła jak wówczas, gdy czynią to z pobudek religijnych.” – Blaise Pascal

    “Żadne przekonanie tkwiące w jednym człowieku, jakkolwiek trywialne przekonanie, jakkolwiek nieznany człowiek, nie jest nieważne bądź bez wpływu na los ludzkości.” – William Clifford

    nie lubię religii


  32. Wojujący ateiści są tak samo źli jak wojujący religioniści/fundamentaliści.

    Nie, nie . W żadnej „świętej książce ateizmu” nie ma wezwań do wprowadzenia niewolnictwa, gwałtu czy morderstw.

    Ateiści najczęściej są nazywani ‚wojującymi’ gdy z pasją bronią rozsądku i wspierają myślenie krytyczne. Wierzący za przejaw wrogości ze strony ateistów przyjmują dowolne wygłoszenie opinii krytycznej w stosunku do religijnej wiary. Z drugiej strony ateiści za przejaw wrogości ze strony wierzących przyjmują dowolną formę religijnie motywowanej przemocy czy ucisku.

    Ateizm nie powstrzymuje nikogo przed byciem konfliktowym czy niewrażliwym, jednakże te rzeczy są postrzegane jako bardziej preferowane niż zabijanie się w kłótni o zmyślonego przyjaciela.

    „Wojujący” ateista będzie debatował w Uniwersyteckiej auli lub będzie apelował o rozdział Kościoła i Państwa. Wojujący teista/wierzący będzie zabijał lekarzy, kamienował kobiety na śmierć, wzniecał religijne wojny, ograniczał równość płciową i seksualną a także przekonywał dzieci, że są nic niewarte i skażone – wszystko wedle instrukcji ich wymyślonego boga lub jego książki.

    Można argumentować, że nie istnieje coś takiego jak ‚wojujący ateista’, że sam termin jest niewłaściwą nazwą gdyż nie ma żadnej ideologii czy filozofii w ateizmie, o którą można wojować. Jeśli ateista jest kimś, kto jest wolny od wiary w Boga, to wojujący ateista musiałby być kimś, kto jest bardzo namiętnie wolny od tej wiary. Wszystkie inne możliwe przekonania i ideologie – wliczając w to chęć uciskania wierzących i wiary – pochodzą spoza ateizmu. Sytuacja jest dokładnie odwrotna w przypadku teizmu – wiara religijna bardzo często zawiera zestaw praw i przykazań rzekomo uzyskanych z nadnaturalnego źródła, przekonań o które można wojować.

    Notka: „Wojujący ateizm” jest najczęściej mylony z gosateizmem (ateizmem państwowym), który był zbudowany na bazie ideologii marksistowsko-leninowskiej. To właśnie ta ideologia była odpowiedzialna za ucisk i mordy dokonywane na wierzących w kilku XX-wiecznych reżimach komunistycznych. Ateizm to po prostu stan bycia wolnym od wiary w boga/bogów („brak wiary” jest IMHO złym terminem ze względów lingwistycznych) bez żadnego wrodzonego moralnego, politycznego czy filozoficznego bagażu.

    Zobacz również: Etyka przekonań (obowiązkowo), Richard Dawkins o Wojującym Ateizmie, Chrześcijański Terroryzm, Islamski Terroryzm, Ateistyczny Terroryzm (nie znaleziono linków).

    “Bardzo mi przykro jeśli moja obojętność względem Twoich przekonań obraża Cię. Ale wiesz co – Twoje religijne wojny, dżihad, krucjaty, inkwizycje, cenzurowanie wolności wypowiadania się, pranie mózgu dzieciom, zmuszanie dziewcząt do zawierania małżeństw jeszcze jako dzieci, okaleczanie żeńskich organów rozrodczych, kamienowanie homoseksualistów, homofobia i odrzucanie nauki i rozsądku obrażają mnie. Jesteśmy więc kwita.” – Anonim

    wojujący ateizm


  33. Gdzie jest Bóg? (wtrącenie).

    Argument z niewiary.

    Dlaczego teraz, gdy rozwinęliśmy podstawy racjonalnego dochodzenia prawdy, słyszymy ogłuszającą ciszę ze strony boga, który kiedyś regularnie zadawał się z ludźmi, przemawiał do nich i dokonywał niesamowitych cudów? Dlaczego bóg po prostu do nas nie przemówi lub nie pojawi się przed nami jak to ponoć miał w zwyczaju? Dlaczego ciągle przegrywamy w wiecznej grze w kości? Jeśli bóg tak wysoko ceni sobie nasze oddawanie mu czci i wiarę w niego, dlaczego po prostu nie sprawi by jego istnienie było dla nas oczywiste?

    Jeśli ktoś akceptuje (<- zwracam uwagę na brak czasownika ‚wierzy’!) obecnie ‚panujące’ naukowe rozumienie rozwoju wszechświata, a jednak wciąż wierzy w jedną z głównych religii, musi bezdyskusyjnie dojść do wniosku, że bóg siedział na tyłku 13,8 miliarda lat czekając aż gwiazdy, galaktyki i planety w końcu się uformują. Potem ów bóg z całkowitą i bezsprzeczną obojętnością jak współczesny Homo Sapiens ewoluował, walczył i umierał przez kolejne 150 000 lat. W końcu, kilka tysięcy lat temu, ów bóg nagle zdecydował ujawnić się kilku ludziom w najprymitywniejszych, niewykształconych i odległych częściach ludzkości. Uczynił to w kompletnie nieweryfikowalny sposób – a potem zniknął.

    Zobacz również: Hitchens o Bogu (obowiązkowo)

    “Gdyby Bóg chciał byśmy w niego wierzyli – istniał by.” – Linda Smith

    moc boga


  34. Logiczny problem Jezusa (wtrącenie).

    Jeśli Jezus jest Bogiem, jest też przypuszczalnie wszechwiedzący. Jeśli jest to prawda, to gdy pozwolił na złożenie siebie w ofierze sobie, czy nie wiedział, że jest nieśmiertelny i zmartwychwstanie? Jeśli wiedział to w jaki sposób była to ofiara w jakimkolwiek sensownym znaczeniu tego słowa? Co poświęcił?

    “Jeśli Jezus jest synem Boga, lecz również samym Bogiem, więc przypuszczalnie ofiarował samego siebie samemu sobie by uratować przed samym sobą to co sam stworzył. On to również modlił się do samego siebie i błagał siebie by nie wymagał od siebie owej ofiary w celu ułagodzenia samego siebie i uratowania świata przed jego własnym gniewem.” – Anonim

    jesus sounds like a plan jezus plan


  35. Jezus był doskonale dobry i moralny.

    Zakładając, że owa postać w ogóle istniała, powyższa teza jest nieprawdziwa.

    “Nigdzie w Starym Testamencie nie ma wspomnianego piekła. Kara dla zmarłych nie jest tam wymieniona. Dopiero wraz z delikatnym Jezusem, łagodnym i potulnym, zostaje wprowadzona idea wiecznej kary tortur za drobne uchybienia.” – Christopher Hitchens

    Jezus wprowadził piekło


  36. Ateiści mają zamknięte umysły.

    <!– Notka: należy przeczytać odcinek 6 tego cyklu. –>

    Posiadanie otwartego umysłu nie oznacza akceptacji z miejsca dowolnego twierdzenia, znaczy natomiast prezentować gotowość do rozważenia nowych argumentów. Osoba o otwartym umyśle jest otwarta na nowe idee, opinie i argumenty i zanim je zaakceptuje chce zbadać ile w rzeczywistości jest w nich prawdy. Ateiści generalnie są bardzo otwarci na nowe idee i argumenty.

    Nieusprawiedliwione przekonania na temat nadnaturalnych zjawisk nie czynią automatycznie z nikogo osoby o otwartym umyśle. Z drugiej strony brak wiary w oczekiwaniu na kolejne dowody mające udowodnić prawdziwości twierdzenia nie czyni automatycznie z nikogo osoby o zamkniętym umyśle.

    Ateiści przeważnie nie wykazują łatwowierności czy naiwności. Utrzymują pewien standard przesłanek proporcjonalny do nadzwyczajności natury pewnych twierdzeń. Zazwyczaj są otwarci na ideę boga, ale nie są przekonani przez żadną przesłankę, argument czy ‚dowód’, który ma wspierać twierdzenie o jego istnieniu.

    Zobacz również: Otwartość umysłu (obowiązkowo), Sam Harris – Błędne mniemania o ateizmie (obowiązkowo), Smok w moim garażu – Carl Sagan.

    “Tak więc człowiek mądry przystosowuje przekonania do dowodów.” – David Hume

    zamknięty umysł otwarte usta


  37. Ateizm prowadzi do gorszego społeczeństwa.

    Ateizm i świeckość wykazują silną pozytywną korelację z dobrobytem jednostek i społeczeństw wedle niemal wszelkich możliwych miar.
    Ateizm wykazuje wyraźną korelację z lepszym wykształceniem naukowym [ 2 ][ 3 ], mniejszym poziomem biedy, wyższym poziomem wykształcenia, wyższym średnim dochodem, mniejszym poziomem przemocy, mniejszą liczbą rozwodów, niższą liczbą niechcianych nastoletnich ciąż, niższą liczbą infekcji chorobami przenoszonymi drogą płciową (STDs), niższym poziomem przestępczości i niższą liczbą zabójstw.

    Niereligijność wedle państw, Wskaźnik Demokracji, Wskaźnik Edukacji, Wolność Ekonomiczna, Ogólny Rozwój Ludzkości.

    Ateizm jest skorelowany z wyższą inteligencją: Źródło 1, Źródło 2, Źródło 3, Źródło 4, Źródło 5, Źródło 6, Źródło 7, Źródło 8, Źródło 9.

    Zobacz również: Epiphenom – Wiedza o Religii i Niewierze.

    “Nie wiadomo mi o żadnym społeczeństwie w historii ludzkości, które kiedykolwiek ucierpiało na tym, że członkowie owego społeczeństwa zaczęli bardziej wymagać dowodów na poparcie ich przekonań i wierzeń.” – Sam Harris

    świeckie państwo


  38. Ateizm był inspiracją dla Nazistów/Komunistów/Społecznych Darwinistów.

    Atak ad hominem demonstrujący kompletną porażkę jeśli chodzi zrozumienie faktu, że ateizm to po porostu stan bycia wolnym od wiary w boga/bogów, który nie wiąże się z żadnymi ‚wrodzonym’ moralnym, politycznym czy filozoficznym bagażem. I, że jako taki, nie może być w żaden sposób bezpośrednio połączony ze wspomnianymi w tezie ideologiami. Myśląc w ten sposób demokrację również można nazwać ateistyczną. Zobacz również: Błąd logiczny przez skojarzenie, odwołanie do emocji, Ignoratio Elenchi.

    Hitler był bardzo religijny i publicznie potępiał ateizm. Zobacz również: Nazizm i Religia, Reductio ad Hitlerum.

    Stalinizm i Komunizm wykorzystywały gosateizm (ateizm państwowy) oparty na ideologi Marksistowsko-Leninowskiej. Ateizm był środkiem do celu, a nie przyczyną. Zobacz również: Związek Radziecki i Religia.

    Społeczny Darwinizm i Eugenika zastąpiły Dobór Naturalny nieobiektywnym, osobistym postrzeganiem ‚przydatności’. Są one oparte na złej biologii (różnorodność genetyczna jest w istocie niezwykle ważna dla gatunku) i są kompletnie niezależne od ateizmu.

    Darwin obserwował i opisał ewolucję w taki sam sposób, jak Newton zrobił to z grawitacją. Było to po prostu odkrycie pewnego faktu na temat świata a nie wymyślona czy wykreowana filozofia na temat tego jak się zachowywać. Tak samo jak nie winimy Newtona za to, jak grawitacja jest wykorzystywana przy zrzucaniu bomb, tak samo nie możemy winić Darwina za jednostkowe mylne aplikacje ‚naturalnej selekcji’.

    Notka: Religia inspiruje do teokracji.

    Notka: ‚Przetrwanie najlepiej dostosowanego‚ nie oznacza po prostu najszybszego, najsilniejszego lub najbardziej agresywnego. Jest to miara adaptacji jednostek do lokalnego środowiska, adaptacji, które niejednokrotnie mogą oznaczać „współpracę”, „inteligencję” i „współczucie” [ 2 ]. Ludzie w wielu dziedzinach są daleko w tyle za zwierzętami, lecz odnoszą sukcesy dzięki swoim zdolnościom społecznym i użyciu narzędzi.

    Zobacz również: Wcześni krytycy eugeniki byli biologami, Naturalistyczny Błąd Logiczny, Ewolucja i Filozofia, Talkorigins: Hitler, Stalin, Darwinizm Społeczny.

    “Zostaliśmy przekonani, że ludzie potrzebują i wymagają tej wiary. Wytoczyliśmy więc wojnę ruchowi ateistycznemu, i to nie tylko zaledwie kilkoma teoretycznymi deklaracjami: wykorzeniliśmy go.” – Adolf Hitler

    ateistyczni naziści obchodzą halloween przebierając się za katolickich księży


  39. Wiara nadaje życiu sens/cel LUB Ateizm jest nihilistyczny.

    Pytanie o sens życia nie staje się dla kogoś mniej ważne tylko dlatego, że ów ktoś nie wierzy w Boga. Jednakże zamiast pytać „Jaki jest sens życia?” (co jest błędem petitio principii) ateista może zapytać „Jaki sens, jeśli w ogóle, mogę nadać mojemu życiu?”.

    Większość rzeczy w życiu jest warta tego by je robić dla samego ich robienia. Nie wymagają żadnego egzystencjalnego powodu. Zaspokajanie ciekawości, doświadczanie miłości i przyjaźni, zachowywanie się życzliwie, czerpanie przyjemności przy pomocy wszystkich zmysłów i osiąganie osobistych celów – to wszystko dostarcza poczucia satysfakcji i celu. Z drugiej strony religia odziera życie z jakiegokolwiek osobistego znaczenia a robi to poprzez zamianę tego życia w formę pańszczyzny, w której jedynym celem człowieka jest zaspokajać kaprysy rzekomego Stwórcy i podążać za jego ‚planem’. Jakikolwiek bodziec by szukać wiedzy jest usuwany gdyż wszystkie rzekome ‚odpowiedzi’ zostały już dane.

    Poza prostymi biologicznymi imperatywami sens życia to, co nim sami uczynimy, a nihilizm jest jedynie jedną z wielu dostępnych opcji. Przykładowo Naturalizm sugerowałby, że celem życia jednostki jest ‚dbać o środowisko, w którym gatunek może przetrwać poprzez przekazywanie genów lub memów’. Humanizm sugeruje, że jest to ‚promowanie ludzkiego rozwoju i dobrobytu’. Post-modernizm sugeruje, że jest to ‚tworzyć złożone struktury i interakcje by przynosiły radość i zrozumienie’. Buddyzm, który zasadniczo jest w pełni zgodny z ateizmem, sugeruje, że jest to ‚skupić się na ludzkim potencjale do pokonania cierpienia i osiągnięcia spokoju’.

    Perspektywa jest ważna, w każdej z bilionów naszych komórek nosimy genetyczne dziedzictwo, nieprzerwane i sięgające ponad 4 miliardy lat wstecz.

    Wszechświat w swym onieśmielającym pięknie może nie dbać o ludzkie życie, ale my dbamy. Dbamy by nasz nieprawdopodobny i krótki czas tutaj był spędzony na wspólnym poznawaniu cudów tego wszechświata, nie na urzędowej służbie wyimaginowanemu niebiańskiemu dyktatorowi.

    Zobacz również: Richard Feynman o Nauce i Celu [ krótsze ] (obowiązkowo), Dawkins – Umrzemy…i dlatego jesteśmy szczęściarzami (obowiązkowo), Pokrzepiająca bajka – Carl Sagan.

    “Jeśli nic co robimy nie ma znaczenia, to jedyne co ma znaczenie to to co robimy.” – Joss Whedon

    “Znaczenie naszego życia i naszej delikatnej planety jest wyznaczane jedynie przez naszą własną mądrość i odwagę. Jesteśmy dozorcami sensu życia. Pragniemy by Rodzic o nas dbał, by wybaczał nam nasze błędy, by uchronił nas przed naszymi dziecinnymi błędami. Ale wiedza jest zawsze bardziej preferowana od ignorancji. Jest o wiele lepiej przyjąć trudną prawdę, niż pokrzepiające kłamstwo. Jeśli pożądamy jakiegoś kosmicznego celu, to znajdźmy nam jakiś wartościowy.” – Carl Sagan

    sens życia


  40. Nauka ciągle się zmienia, nie można na niej polegać.

    Sugestia jakoby Nauka była zawodna bo się zmienia jest równoważne przekonaniu, że nowe mapy są zawodne bo kartografia jest ciągle ulepszana.

    Nauka (co można bez problemu zademonstrować) wydała na świat najdokładniejsze i najbardziej solidne modele wszechświata jakie ludzkość kiedykolwiek znała. To właśnie na tych modelach cała współczesna technologia, medycyna i przemysł są zbudowane. Nauka jedynie sprawia wrażenie nieskoordynowanej, głównie dzięki sensacyjnym doniesieniom medialnym.

    Nauka ciągle się zmienia gdyż narzędzia używane w naukowym procesie są ciągle ulepszane. Kiedy wszechświat dostępnych dowodów się zmienia, teorie naukowe muszą zostać ponownie oszacowane. W Nauce nie ma prawd absolutnych, wszystkie prawa, teorie i konkluzje mogą stać się przestarzałe jeśli będą stać w sprzeczności z nowo odkrytymi dowodami. Jednakże – NAUKOWA TEORIA to najwyższy zaszczyt, jakiego dostąpić może dowolna naukowa zasada czy reguła. Jest tak ze względu na to, że teorie naukowe zawierają cały materiał dowodowy, prawa i modele istotne dla obserwowanego zjawiska. Teorie rzadko są obalane, miast tego są udoskonalane, często na przestrzeni stuleci.

    Metoda naukowa to nie pojedynczy przepis: wymaga inteligencji, intuicji i kreatywności. To ciągły cykl, bezustannie produkujący bardziej użyteczne, dokładne i wszechstronne modele i metody, lecz niekoniecznie pozbywający się tych starych. Przykładowo gdy Einstein wypracował Ogólną i Szczególną Teorię Względności, w żaden sposób nie zaprzeczył czy zlekceważył Praw Newtona. Wprost przeciwnie, jeśli astronomicznie ogromne, niesamowicie małe i ekstremalnie szybkie zjawiska usuniemy z teorii Einsteina – zjawiska, których Newton nie był w stanie obserwować – to co pozostanie to równania Newtona. Teorie Einsteina to po porostu rozszerzenie i udoskonalenie teorii Newtona, które nie tylko zwiększa nasze zaufanie do wyników pracy Newtona, ale również dostarcza nam głębszego zrozumienia charakteru omawianych zjawisk. Podobnie rzecz się ma z mechaniką klasyczną i kwantową, a także z ewolucją i genetyką.

    Teorie naukowe z definicji i konieczności muszą być „falsyfikowalne” (możliwe do sfalsyfikowania) – to znaczy muszą zawierać możliwość udowodnienia, że są błędne. W przeciwieństwie do religijnych dogmatów, które przyjmuje się po prostu za prawdziwe, metoda naukowa jest samo-korygującym się procesem, samo-ostrzącym ostrzem. Modele używane przez Naukę do wyjaśniania obserwacji i przewidywania przyszłych wyników są po prostu ‚najbardziej poprawne’ w danym czasie. Zawsze jednak należy być wyjątkowo sceptycznym jeśli mamy do czynienia z nieelastycznymi stanowiskami, których zwolennicy uparcie twierdzą, że i oni i ich stanowiska są poza wszelką wątpliwością i żadne testy czy sprawdzanie nie jest konieczne.

    Zobacz również: Natura nauki (Analogia do Szachów) Richarda Feynmana (obowiązkowo), Nie możesz ufać nauce! (obowiązkowo), Nauka Ciągle Się Zmienia – Żelazne Rydwany, Względność Błędu – Isaac Asimov (obowiązkowo).

    “Bogowie to delikatne rzeczy; mogą zostać zniszczeni przez tchnienie nauki czy szczyptę zdrowego rozsądku.” – Chapman Cohen

    metoda naukowa


  41. Nauka wymaga wiary/Nauka to też religia.

    Nauka to przedsięwzięcie, które buduje i organizuje ludzką wiedzę w formie wyjaśnień i przewidywań możliwych do przetestowania. Główną rolą obserwacji i eksperymentów w nauce jest krytykować i odrzucać aktualnie przyjęte teorie. Wiedza naukowa tworzona jest poprzez zadawanie pytań i testowanie domysłów i przypuszczeń czy zgadzają się z rzeczywistością.

    Wiara to absolutne zaufanie i pewność przekonań. Z drugiej strony naukowe teorie są z definicji falsyfikowalne – to znaczy można udowodnić, że są nieprawdziwe. W Nauce nie wierzy się w żadne twierdzenia o absolutnej prawdzie czy też żadne teorie nie są brane ‚na wiarę’ dlatego, że żadne takie twierdzenia nie są stawiane. Naukowcy hołdujący Nauce mówią: „Jesteśmy świadomi, że nasze teorie i konkluzje nie są idealne lecz po prostu najlepiej pasują do dowodów, które posiadamy.”

    Wiedza naukowa is formą usprawiedliwionych przekonań z fundamentami opartymi o empiryczne dowody i autentyczną niezawodność metody naukowej. Wiara jest nieusprawiedliwionym przekonaniem opartym o fantazję, przesądy i myślenie życzeniowe.

    Nauka zbliża się coraz bardziej i bardziej do prawdy przy pomocy pytań i odpowiedzi. Jej rozwiązania i wyjaśnienia nie różnią się między narodami czy kulturami gdyż mogą być przetestowane przez każdego, gdziekolwiek, kiedykolwiek. Cokolwiek jest wyprodukowane przez Naukę – jest ważne i prawdziwe wszędzie. Religia natomiast rozbiega się na miriady form i przekonań opartych o indywidualne doświadczenia i interpretacje, które nie mogą zostać skonfrontowane z rzeczywistością w formie testu.

    Gdyby cała ludzka wiedza została utracona, ktoś mógłby potencjalnie od nowa ją odkryć i była by dokładnie taka sama. Co jest prawdziwe pozostaje prawdziwe i dowolny człowiek mógłby od nowa odkryć tę prawdę używając tych samych metod, które odkryły ją za pierwszym razem. Z drugiej strony gdyby każdy ślad religii został wymieciony z rzeczywistości i nic nie zostało by przekazane, religia nigdy nie została by odtworzona w taki sam sposób.

    Nauka jest pościgiem za prawdą a nie domniemaniem prawdy.

    Zobacz również: Ciasto wiary (obowiązkowo), Czy Nauka jest Religią?, Błędne mniemania o nauce, Gdyby nauka działała jak religia – Dawkins (obowiązkowo).

    “Wiara nie daje Ci odpowiedzi, wiara sprawia, że przestajesz zadawać pytania.” – Frater Ravus

    nauka vs wiara

    metoda naukowa memy memetycznie


  42. Nauka jest zimna/bez serca/bezduszna/bez radości. Usuwa piękno i „cud” ze świata.

    O pięknie kwiatów – Richard Feynman (Laureat Nagrody Nobla)

    Pokrzepiająca opowieść – Carl Sagan

    Nauka zbawiła mą duszę.

    Najbardziej zdumiewający fakt
    – Neil DeGrasse Tyson

    Historia Wszystkiego – Carl Sagan

    Ostateczna maszyna Rube Goldberga + Rozłożyć Wszechświat na Części Pierwsze.

    Ziemia – Blada Niebieska Kropka [ 2 ] – Carl Sagan

    Rozplatając tęczę – Richard Dawkins

    Wszechświat nie zrobiony dla nas – Carl Sagan

    Seria Sagana.

    O co ten hałas? – Brian Greene

    “Wodór jest lekkim, bezwonnym gazem, który – gdy mu dać wystarczająco dużo czasu – zamienia się w ludzi.” – Edward R. Harrison

    wodór piękny


  43. Jeśli bóg jest Garncarzem, kimże jesteśmy by mówić co ma robić ze swoją gliną?.

    Dlaczego doskonały garncarz miałby tworzyć niedoskonały odlew, nakazać mu być doskonałym a następnie osądzić go bazując na niedoskonałościach, które sam mu nadał?

    doskonały garncarz


  44. Teistyczne argumenty, które zakładają istnienie boga, są logicznie poprawne..

    Fakt, że logicznie poprawny argument może zostać skonstruowany, nie implikuje w żadnym wypadku prawdziwości przesłanek ani prawdziwości wniosku.

    Wszystkie kubki są zielone.
    Sokrates jest kubkiem.
    Tak więc Sokrates jest zielony.

    Pomimo, że powyższy argument jest logicznie poprawny, ani przesłanki, ani wniosek nie są prawdziwe. Argument jest prawdziwy tylko jeśli jest poprawny i jego przesłanki oraz konkluzja są prawdziwe.

    Zobacz również: Fałszywa przesłanka.

    flawed logic wadliwa logika


  45. Zakładając, że bóg istnieje, argumenty przeciwko twierdzeniom wierzących są nielogiczne/fałszywe.

    Różne rzeczy mogą istnieć w różnych kontekstach: Bóg istnieje w takim sensie, że Bóg jest wytworem ludzkiej wyobraźni, jest ideą przenoszoną przez ludzkie umysły. Ateiści mogą bez żadnego problemu komentować zarówno implikacje wiary jak również boga jako postać. Co więcej, mogą to doskonale czynić bez wiary w istnienie owej postaci.

    Gdy ateiści w celu ukazania absurdalności teistycznych argumentów zgadzają się na przesłankę o istnieniu boga, konkluzje na temat natury boga mogą w dalszym ciągu być przez nich kwestionowane, na przykład przez debatowanie poprawności inferencji (wnioskowania). Przykładowo:

    Bóg istnieje.
    Skoro Bóg istnieje powinieneś go wielbić.

    Istnienie boga nie implikuje tego, że wymaga on od nas uwielbienia i czci. Tak naprawdę idealny bóg powinien z definicji nie wymagać niczego. Argument jak powyżej to non sequitur.

    “Nic nie mówi więcej o braku perspektywy i pokory u człowieka niż fakt, że gdy nie potrafi pogodzić wiary z rzeczywistością, to rzeczywistość musi być błędna.” – Anonim

    wielbienie


  46. Ateiści z góry zakładają nieistnienie boga gdy wygłaszają kontrargumenty..

    Presumpcjonalizm [ 2 ] [ Wiki ].

    Ateiści nie zakładają z góry nieistnienia boga, lecz po prostu nie są przekonani do jego istnienia. Argumenty wysuwane przez teistów bez problemu mogą być (i są) obalane bez odwoływania się do potencjalnego nieistnienia boga.

    Argumenty wysuwane przez ateistów przeciw istnieniu boga, czy to a priori czy a posteriori, nie są nieważne ze względu na fakt, że zwolennicy presumpcjonalizmu (domniemalizmu?) nie zdołali ustanowić pojęć rozsądku i logiki jako zależnych od istnienia boga.

    Zobacz również: Argument z transcendencji, Formalne Obalenie.

    Bóg nie istnieje

  47. Biblijne proroctwa są dowodem na istnienie Boga.

    Generalnie argument ten zazwyczaj przyjmuje postać „Biblia (lub inny święty tekst) przewidziała pewne wydarzenie lub zjawisko, o którym autor w żaden sposób nie mógł wiedzieć bez boskiej interwencji.” Np. życie i śmierć Jezusa wypełniły setki proroctw ze Starego Testamentu (argument w równym stopniu dotyczy Koranu czy innych świętych tekstów). Argument ten opiera się na fałszywej dychotomii: albo autor po prostu przypadkiem zgadł to, co napisał, albo był przedmiotem boskiej interwencji/inspiracji, a w konsekwencji posiadł wiedzę niedostępną wtedy reszcie ludzkości. Dylemat ten jest błędny, ponieważ istnieje szereg innych możliwości, których teiści nie biorą pod uwagę, w zależności od „proroctwa” czy „przepowiedni”. W dodatku są one bardziej prawdopodobne niż którakolwiek z opcji fałszywej dychotomii.

    Możliwe jest wywnioskowanie przyszłych zdarzeń na podstawie aktualnych i przeszłych zdarzeń. Zwłaszcza, jeśli czas, w którym mają się spełnić, nie zostanie sprecyzowany. W Księdze Jeremiasza 49:16 przepowiedziany jest upadek Edomu. Miasto to miało wielu wrogów i regularnie pozostawało w stanie wojny. W którymś momencie musiało ulec przewadze wroga.

    Niewiadoma – fakt podawany jako przepowiednia jest nieznany nawet dziś. Biblia twierdzi, że wszechświat miał początek. Aktualne modele kosmologiczne przyjmują, że Big Bang był początkiem naszej lokalnej reprezentacji Wszechświata. Nie wiemy, czy Osobliwość nie istniała wiecznie.

    Kolejną możliwością jest samosprawdzająca się przepowiednia. Biblia przepowiedziała, że Żydzi wrócą z wygnania w Babilonie. Żydzi znali tę przepowiednię, i robiąc wszystko by powrócić do swojej ojczyzny sprawili jej ‚spełnienie’.

    Nadinterpretacja. Izajasz 40:22 mówi: „Ten, co mieszka nad kręgiem ziemi”. Wielu wierzących przyjmuje to jako dowód, że biblista wiedział o kulistości naszej planety. Zamiana słowa ‚okrąg’ na ‚kula’ jest jednak nieuprawnioną manipulacją w retrospekcji.

    Spełnienie na zamówienie: świadectwa późniejszych ksiąg zostały dopasowane tak, by wydawało się, że spełniają proroctwo. Przede wszystkim większość starotestamentowych przepowiedni, które ponoć wypełnił swoim życiem Jezus, w ogóle go nie dotyczyła. Niejednokrotnie autorzy ewangelii twierdzą, że zdarzenie X wydarzyło się tak jak przepowiedziało proroctwo Y, lecz gdy poszukać owego proroctwa nie można go nigdzie znaleźć. W dodatku Biblia nie jest księgą historyczną, w związku z czym wiele z rzekomo wypełnionych proroctw to jedynie deklaracje bez pokrycia w historii.

    Przepowiednie są zazwyczaj niejasne, interpretowalne na wiele różnych sposobów, nie mają określonych współrzędnych czasowych i nie można ich bezwzględnie zweryfikować. Nawet jeśli okazało by się, że owe przepowiednie rzeczywiście wypełniały się z wyjątkową dokładnością, teiści nie wykluczyli podróżników w czasie lub chociażby kosmitów zakrzywiających czasoprzestrzeń by spojrzeć w przyszłość. Oba wyjaśnienia, jakkolwiek niewiarygodne, są bardziej prawdopodobne niż istnienie Boga.

A self-fulfilling prophecy is an assumption or prediction that, purely as a result of having been made, cause the expected or predicted event to occur and thus confirms its own ‚accuracy.’ – Paul Watzlawick
 

Jedna rzecz na koniec…

Gdy zostałem przekonany, że wszechświat jest naturalny, że wszystkie duchy i bogowie to mity, do mojego mózgu, do mojej duszy, do każdej kropli mojej krwi wtargnęło wrażenie, uczucie, radość wolności. Ściany mojego więzienia skruszały i runęły. Loch zalało światło i wszystkie śruby, kraty i kajdany obróciły się w proch. Nie byłem już służącym, pańszczyźnianym chłopem czy niewolnikiem. Na całym szerokim świecie nie było dla mnie pana, nie było go nawet w nieskończonym wszechświecie.

Miałem wolność myślenia. Wolność wyrażania moich myśli, wolność życia według moich własnych ideałów. Wolność życia dla siebie i dla tych, których kocham. Wolność użycia wszystkich moich zdolności i zmysłów. Wolność rozpostarcia skrzydeł wyobraźni, wolność badania świata, zgadywania, wolność śnienia i wolność posiadania nadziei. Wolność osądzania i oceniania samemu. Wolność odrzucania wszelkich ignoranckich i okrutnych wyznań, wszystkich natchnionych ksiąg wyprodukowanych przez dzikusów, wszystkich barbarzyńskich legend z przeszłości. Wolność od uświęconych błędów i „świętych” kłamstw. Wolność od lęku przed wiecznym bólem, wolność od uskrzydlonych potworów nocy. Wolność od diabłów, duchów i bogów. Po raz pierwszy w życiu byłem WOLNY.

W sferze myśli nie było miejsc zakazanych. Żadnych błędów, żadnej przestrzeni, w której fantazja nie mogła by rozwinąć swych barwnych skrzydeł. Żadnych łańcuchów na me członki. Żadnych batów na me plecy. Żadnych płomieni trawiących moje ciało. Żadnego oburzenia pana, żadnej jego groźby, żadnego podążania cudzymi krokami. Żadnej potrzeby by się kłaniać, kulić, pełzać czy wyrzucać kłamliwe słowa. Byłem wolny; stałem wyprostowany i nieustraszony, z radością w obliczu wszystkich światów.

Moje serce wypełnione po brzegi było wdzięcznością i podziękowaniem. Wyrywało się z piersi w miłości do wszystkich herosów, myślicieli, którzy oddali życia za wolność dłoni i umysłu, za wolność pracy. Do tych herosów, którzy padli na okrutnych polach wojny. Do herosów, którzy zginęli w lochach spętani łańcuchami, do tych strawionych przez ogień, do wszystkich mędrców, dzielnych i dobrych ludzi wszystkich ziem, których myśli i czyny dały wolność ich synom. I wtedy przysiągłem chwycić pochodnię, którą dzierżyli, i nieść ją wysoko. Te światło wciąż ma moc pokonania ciemności.

-Robert Green Ingersoll (1833-1899)

Co dalej?

Przejdź do Dodatkowych linków.

LUB

Obejrzyj Serial o De-konwersji z Chrześcijaństwa, ‘Wszechświat nie stworzony dla nas’ Carla Sagana lub Serię Sagana.

588 odpowiedzi na „Odpowiedzi na najczęściej wysuwane argumenty wierzących

  1. miketyson811 pisze:

    Cześć. Bardzo fajnie czytało mi się Twój artykuł i jestem ciekaw jakie są twoje opinie na temat Ojca Pio, rzekomego „świętego” i cudu z Fatimy, gdzie niby słońce krążyło, zbliżało się do ziemi i wielu ludzi potwierdza to zdarzenie. To nie żaden atak w Twoją stronę, tylko pytam z ciekawości, bo ja też zaczynam powoli uwalniać się od tych wszystkich religii, piekła i innych rzeczy, których mi nawbijano za młodu do głowy, ale właśnie nurtuję mnie jeszcze kilka zagadnień. Pozdrawiam.

    • Kwestia cudów jest poruszona już w treści strony.

      Przyjmując na potrzeby argumentu założenie, że rzeczywiście miały miejsce jakieś nadzwyczajne wydarzenia, nie można stwierdzić, że były to działania boga, a już na pewno nie można stwierdzić, że były to zamierzone działania konkretnego Boga.

      Żaden zwolennik cudów nie potrafi wykluczyć działania potężnych sił, które jednak bogiem nie są. Przykładowo kosmici czy podróżnicy w czasie dysponujący niesamowitą technologią mogli by być przyczyną takich zdarzeń.

      Jeśli postulujemy tezę, że to Bóg był przyczyną tych „cudów”, musimy umieć ją udowodnić. Nikt tego dotąd nie uczynił.

      Co do ojca Pio – brzytwa Ockhama nakazuje przyjąć najprostsze rozwiązanie. Czyli mistyfikacja przy pomocy jakiegoś kwasu czy narzędzia. Coś takiego zdarza się na każdym kroku, natomiast „prawdziwe” stygmaty raczej się nie zdarzają.

      Pomijam ten „drobny” szczegół, że dłonie Jezusa nie mogły być przybite do krzyża bo by po prostu od niego odpadł. Fizyka jest bezlitosna. OIDP jacyś naśladowcy Jezusa (ci wariaci, którzy się krzyżują) usiłowali powtórzyć to co widujemy w kościołach, i nie dało rady bo odpadali od krzyża.

      Krzyż Jezusa był najprawdopodobniej w kształcie litery T, bo tak wtedy Rzymianie krzyżowali przestępców – nikomu by się nei chciało bawić w wycinanie kawałków belek tak, aby można było je przybić w kształcie t.
      Po drugie jeśli ręce były przybite, to musiało to być przrez przedramiona (najprawdopodobniej pomiędzy kośćmi) aby więzień nie uciekł – przybite dłonie można było przepchać przez gwóźdź i uciec, podobnie zresztą ma się rzecz ze stopami. Znaleziony jakiś czas temu kawałek stopy z gwoździem pochodzący najprawdopodobniej z ukrzyżowania ma gwóźdź przybit poprzecznie przez piętę – i tak pewnei się krzyżowało – nogi były po obu stronach belki przybite bokami przez kość pięty a nie skrzyżowane z przodu belki i przybite przez śródstopie (które też od biedy można było przepchać przez gwoździe).

      Jeśli więc Pio był rzeczywiście stygmatykiem, to Duch Św., który na niego zesłał ten „cud” nie posiadał aktualnej wiedzy archeologicznej. Kto by pomyślał?

      Co do cudu w Fatimie – najprawdopodobniej jest to przypadek zbiorowej halucynacji i wmówienia sobie pewnej narracji. Opisywany efekt nie jest dziwny jeśli ileś tysięcy ludzi zgromadziło się na łące i wszyscy patrzyli się w Słońce – nie radzę tego próbować jeśli ktoś nie chce skończyć z „cudownym” uszkodzeniem oczu.

      Relacje świadków są ponoć podobne, ale jeśli przyjrzysz się im dokładnie, okazuje się, ze każdy widział co innego i podaje inny opis wydarzenia.

      Dzieci „prowadzone” przez portugalskiego księdza wypowiadały się na tematy polityczne, które dziwnym trafem były zbieżne z linią polityczną owego księdza…

      Skoro Słońce tańczyło na niebie, oznaczać to musi, że zmieniło swoje położenie w Układzie Słonecznym. Fakt, że grawitacyjne siły pływowe nie rozerwały Ziemii (o Merkurym i Wenus nawet nie wspominając) jest iście zastanawiający.

      Równie zastanawiający jest fakt, że pomimo tego, że Słońce szalało tańcząc po niebie, ani jedna osoba z całej półkuli wystawionej wtedy na działanie Słońca, a która nie była wtedy na fatimskiej łączce, nie zarejestrowała żadnych słonecznych anomalii…

      Można dalej, ale biorąc powyższe pod uwagę można śmiało stwierdzić, że ten Bóg o ile istnieje jest nieskończenie niekompetentny.
      Szalony taniec słońca widoczny z całej półkuli – to było by dopiero coś. Astronomowie, nagrania, itp…

      A tak – mamy niezgodne ze sobą relacje osób, które gapiły się na Słońce a potem – niespodziewanka – doznały jakichś wizualnych artefaktów. No kto by się spodziewał?!

      Nie biorę tego jako atak, ale „rozprawę” z tymi dwoma mitami można bez problemu znaleźć w sieci ;)

      Pozdrawiam

      • miketyson811 pisze:

        Dzięki wielkie za odpowiedź… Powiem Ci tak, żałuję, że nie urodziłem się gdzieś w Afryce, wśród dzikich plemion, bo wtedy moje myśli byłyby bardziej czyste i nie miałbym we łbie takiego mętliku typu, jaki Bóg lepszy, czy istnieje, albo która religia jest prawdziwa, a która nie itp. Kiedy byłem mały często chodziłem do moich ciotecznych braci bo lubiłem się z nimi bawić. Ich matka, a moja ciotka, to zatwardziała katoliczka, nawbijała mi do głowy, że piekło istnieje, że ludzie jak deszcz idą do piekła itd, rozumiesz? Miałem wtedy może 10-11 lat lat teraz mam 36 i boje się śmierci jak cholera. Mam w mózgu zakodowane to piekło, że będę się smażył i cierpiał wieczne katusze….teraz mam 2 swoich małych dzieci i powiedziałem, że przenigdy nie będę ich straszył żadnym piekłem, karami itd. Żałuję, że nie urodziłem się gdzieś w buszu, bo wiem że nie bałbym się wtedy śmierci, bo bym był wychowywany bez żadnych religii i straszenia piekłem. Zobacz ile dorośli ludzie mogą zrobić krzywdy małym dzieciakom, przez pieprzenie takich głupot. Załóżmy, że Bóg jest, tak nas kocha, że oddał swego syna za nas na krzyżu tak? I co? I ten Bóg wrzuca mnie do piekła na wieczność i patrzy sobie z tronu jak płonę? To nie ma sensu przecież! Gdzie w takim razie byłaby ta jego miłość i miłosierdzie? Czy ja będąc ojcem swoich dzieci, wrzuciłbym je do piekła, bo się mnie nie posłuchały, albo by mi zawinęły np 10 zł z portfela? W życiu! Bo je kocham i wybaczyłbym im wszystko i kocham je bezwarunkowo. I nawet jeśli moje dzieci by mnie nie kochały to ja nadal bym je kochał! A Bóg za to, że nie pójdę do kościółka, albo ukradnę marchewkę za sklepu skarze mnie na wieczne smażenie? To jakaś masakra….mojemu koledze umarło dziecko ostatnio….to dziecko żyło „aż” 2 tygodnie….Mój kolega od samych jego urodzin siedział przy jego łóżeczku i mówił, że mógłby się patrzeć na to maleństwo godzinami…….a teraz to dziecko nie żyje…….nie muszę pisać jaką tragedię ten chłopak teraz przeżywa. I gdzie był Bóg się pytam?!!! Zaraz katolicy powiedzą, że to krzyż, że taki był plan Boży. To takie plany ma Bóg?! Co to dziecko było winne ja się pytam, że zmarło?! Malutka istotka…Bóg jej potrzebował w niebie, tak powiedzą katolicy, pieprzenie, że słuchać się tego nie da…..No nic pozdrawiam raz jeszcze. A ja teraz mam zrytą głowę przez ludzi, księży, którzy mi ją zryli kiedy byłem dzieciakiem….

        • Cała przyjemność po mojej stronie. Postaram się odpowiedzieć na kolejne fragmenty, ale zacznę od tej sprawy z buszem.
          Jeśli chodzi o wierzenia to przy całej swojej toksyczności chrześcijaństwo nie jest aż tak złe. Ludzie żyjący w Afryce czy Ameryce Południowej (Australia to trochę inna historia, ale też niezbyt odbiega od schematu) mają swoje wierzenia, często dużo gorsze od katolickich.
          Wiara w to, że złodziej ukradł Ci coś w domu, a potem zamienił się w kozę, nie wydaje się być aż tak szkodliwa (no, chyba że patrzysz na to z perspektywy kozy, która zaraz zostanie zabita – tzw. scapegoating), ale jeśli sąsiad stwierdzi, że widział, że zamieniłeś się w kozę, a potem znów w człowieka, przestaje być wesoło. Wiara w to, że dzieci-albinosy to wiedźmy i trzeba im ucinać ręce też nie jest fajna. Szamanizm ma się ciągle całkiem dobrze – rzucanie klątw wydaje się nieszkodliwe nam, ale jeśli szaman rzuci klątwę na współplemieńca i stwierdzi, że ten nie może zginać kolan, człowiek z buszu będzie się męczył chodząc bez zginania kolan. Przykładów można by mnożyć bez końca.

          Żyjąc w buszu wierzyłbyś nie w Boga a w Mzimu albo jakieś inne lokalne bóstwo, w czary i klątwy, itd. Pewnie nie miałbyś wątpliwości, ale nie wiem, czy jest to lepsze od katolicyzmu i wiary w piekło, jakkolwiek toksyczne i perwersyjne by one nie były. W końcu jeśli spróbować na to spojrzeć racjonalnie to dużo większe szanse masz moim zdaniem by wyjść z religii jeśli jesteś katolikiem niż jeśli wyznajesz jakąś religię pierwotną.

          >Kiedy byłem mały często chodziłem do moich ciotecznych braci bo lubiłem się z nimi bawić. Ich matka, a moja ciotka, to zatwardziała katoliczka, nawbijała mi do głowy, że piekło istnieje, że ludzie jak deszcz idą do piekła itd, rozumiesz?

          Tak, takie są dogmaty Kościoła. Jeśli ktoś się mianuje katolikiem ale w to nie wierzy to nie jest katolikiem tylko wymyślił sobie jakąś swoją własną „religijkę”. Co prawda księża i katolicy będą mącić, że „Bóg jest miłosierny i wybacza, więc pewnie nie pójdziesz do piekła”, ale tu się pojawia inny problem. Otóż katolicy jakoś nie bardzo chcą wierzyć w to, że ktokolwiek kogo znają pójdzie do piekła. „Źli ludzie „skąśtam” jasne, na pewno, ale nikt kogo ja znam nie jest aż tak zły więc wszystkim pewnie nam Bóg wybaczy i weźmie do siebie, do Nieba”. Jeśli jednak zdamy sobie sprawę z tego, że tak myśli niemal każdy katolik (mógłbym się pokusić nawet o twierdzenie, że znakomita większość chrześcijan), to wszyscy katolicy pójdą do nieba bo wszyscy katolicy to znajomi innych katolików. Co sprawia, że koncepcja piekła staje się drwiną z samej siebie.

          No i tak to też bywa w większości przypadków – dzieci uczone są tych bzdur przez dorosłych. A w Twoim przypadku widać, że nawet niekoniecznie własnych rodziców, co stanowi dodatkowy argument aby rodzice niewierzący ‚szczepili’ swoje dzieci przeciwko religii rozmawiając z nimi na takie tematy. Bo może WY im głupot nie nagadacie, ale ktoś z rodziny może was w tym wyręczyć…

          >Miałem wtedy może 10-11 lat lat teraz mam 36 i boje się śmierci jak cholera. Mam w mózgu zakodowane to piekło, że będę się smażył i cierpiał wieczne katusze.

          Tu jest kilka spraw. Po pierwsze nie jesteś sam. Jest wielu ateistów, którzy już od lat nie wierzą w Boga/boga, ale w dalszym ciągu czują paniczny lęk przed piekłem lub śmiercią. Ma to nawet swoją nazwę – nerwica eklezjogenna, i jeśli Ci doskwiera to na Twoim miejscu poszukałbym jakiegoś dobrego, świeckiego psychoterapeuty, na pewno pomoże. I brońcie bogowie nie myśl, że uważam Cię za wariata, albo Ty sam się nie uważaj. Ktoś zrobił Ci krzywdę – zaraził Cię chorobą umysłu, więc trzeba lekarza umysłu by się z niej wyleczyć. A można!

          Po drugie parę faktów/przemyśleń, które być może pozwolą spojrzeć na to wszystko z racjonalnego punktu widzenia i nieco poskromić lęki.
          a) niektórzy argumentują, że w Biblii nie jest nigdzie napisane nic o piekle (http://www.biblijny.net/co-biblia-mowi/o-piekle.html). Warto tu znać znaczenie słów Gehenna/Tartar/Hades/Tofet, które przy przekładach na język polski były tłumaczone wszystkie razem jako ‚piekło’. Jest to oczywiście swego rodzaju wybieractwo, ale przynajmniej poparte jakimiś namacalnymi dowodami (cytatami).

          b) katolicy/chrześcijanie w dawnych czasach uwielbiali koncept piekła. Święcie wierzyli, że wyznawcy innych wyznań/religii będą się smażyć w piekle a oni będą na to wszystko patrzeć z góry i będą się z tego cieszyć. Te pomysły pochodzą od ludzi i czasów o takiej właśnie mentalności.

          c) piekło to taka mikołajowa rózga dla dorosłych. Zarówno o Św. Mikołaju, jak i o piekle słyszymy od tych samych ludzi. Jeśli będziesz grzeczny to Mikołaj przyniesie Ci prezent, a jeśli niegrzeczny to dostaniesz rózgę/rózgą. Jeśli będziesz grzeczny to Jezus weźmie Cię do Nieba, jeśli niegrzeczny, wsadzi do Piekła. Jeśli nie boisz się św. Mikołaja, tym bardziej nie masz powodów by bać się Jezusa z jego piekłem.

          d) piekło sprawia problemy natury logicznej – ponoć rządzi w nim Diabeł/Szatan/Lucyfer/whatever. Jest on największym wrogiem Boga, kimś kto miał doskonałą wiedzę na temat tego Boga, użył swojej wolnej woli i w efekcie odrzucił tego Boga (ciekawe dlaczego, nam mówią, że pycha i duma itd, ale to wersja Boga, nie znamy wersji diabła…). No więc ten największy wróg Boga siedzi sobie tam na dole i co? Grzecznie przyjmuje duszyczki, które wysyła mu Bóg, a następnie wymierza im karę zgodnie z życzeniem Boga? Dlaczego ci, którzy są wrogami tego Boga, nie mieli by być lubiani przez Szatana? W końcu to jego ludzie, podzielają jego opinię…

          e) cały koncept piekła rozpada się w pył gdy zdasz sobie sprawę z tego, że nic takiego jak dusza nie istnieje (nie ma na jej istnienie żadnych dowodów). Nikt nie jest w stanie dać sensownej definicji tego, czym dusza jest. Jeśli już jakąś definicję usłyszysz to albo jest to bełkot, który nic nie znaczy, albo okazuje się, że to, co religijni rozumieją pod pojęciem duszy, to po prosty umysł i jego funkcjonowanie. Każda z rzekomych funkcji duszy (weryfikowalnych, bo nieśmiertelności sprawdzić nie sposób) okazuje się być aspektem działania umysłu.

          Skoro więc nie ma duszy, to nic nie pozostaje po mojej śmierci. (Poszukaj proszę gdzieś w komentarzach pisałem na temat mojego podejścia do śmierci). A jeśli nic nie pozostaje to nie ma żadnych duchów, schodów, tuneli, itp. No i nie ma ani nieba ani piekła.

          f) Koncepcja miejsca, w którym cierpisz wieczne katusze jest bzdurna z fizjologicznego punktu widzenia. Dusza czymkolwiek by nie była nie ma zmysłów by odczuwać materialny ból (zresztą – człowiek ma fantastyczną zdolność do przyzwyczajania się do bólu). A jeśli miały by to być jakieś cierpienia psychiczne lub duchowe (cokolwiek to znaczy) to ani smoła, ani siarka, ani ogień nie mają tu żadnego znaczenia.

          >teraz mam 2 swoich małych dzieci i powiedziałem, że przenigdy nie będę ich straszył żadnym piekłem, karami itd.

          I powinieneś być z siebie dumny. Jesteś bardziej moralny niż ten cały Bóg, w którego wierzą katolicy.

          >bo bym był wychowywany bez żadnych religii i straszenia piekłem. Zobacz ile dorośli ludzie mogą zrobić krzywdy małym dzieciakom, przez pieprzenie takich głupot.

          Zgadza się. Richard Dawkins mówi, że uczenie dzieci o piekle to znęcanie się nad nimi i w pełni się z nim zgadzam.

          >Załóżmy, że Bóg jest, tak nas kocha, że oddał swego syna za nas na krzyżu tak? I co? I ten Bóg wrzuca mnie do piekła na wieczność i patrzy sobie z tronu jak płonę? To nie ma sensu przecież! Gdzie w takim razie byłaby ta jego miłość i miłosierdzie? Czy ja będąc ojcem swoich dzieci, wrzuciłbym je do piekła, bo się mnie nie posłuchały, albo by mi zawinęły np 10 zł z portfela? W życiu! Bo je kocham i wybaczyłbym im wszystko i kocham je bezwarunkowo. I nawet jeśli moje dzieci by mnie nie kochały to ja nadal bym je kochał! A Bóg za to, że nie pójdę do kościółka, albo ukradnę marchewkę za sklepu skarze mnie na wieczne smażenie?
          >Mam w mózgu zakodowane to piekło, że będę się smażył i cierpiał wieczne katusze

          Tu jeden z ważniejszych punktów. Załóżmy, że rzeczywiście jest tak jak piszesz/mówią katolicy. Mamy więc oto tę przeogromną i przepotężną istotę, ten byt, w porównaniu do którego jesteśmy mniejsi niż proch. I ta istota tworzy świat takim jakim go widzimy – z kataklizmami, epidemiami, chorobami, dziećmi umierającymi tuż po porodzie i z głodu lub na biegunkę w Afryce, umierającymi w tysiącach dziennie. I ten Bóg mówi – jeśli we mnie będziesz wierzył to dostaniesz za to nagrodę (niebo), ale jeśli nie będziesz we mnie wierzył, czeka cię piekło (czymkolwiek by nie było).

          I teraz przychodzisz Ty, człowiek rzekomo stworzony przez tego Boga, wyposażony w mózg, umysł i rozum, który poznaje przy ich pomocy otaczający ich świat. Ty – istota, która nie decyduje o tym w co wierzy, ale która wierzy w to, do czego zostanie przekonana. I Ty patrzysz na ten świat, który ten Bóg stworzył tak, że absolutnie Cię nie przekonuje, że cokolwiek takiego jak Bóg nie istnieje. Ty – twór Boga – używasz swojego aparatu poznawczego – tworu Boga – by obserwować świat – Twór Boga – i to co widzisz nie przekonuje Cię do istnienia tego Boga. I w jakiś czarodziejski sposób to jest TWOJA WINA?!

          Przecież to Bóg jest ostatecznie odpowiedzialny za to, że tak stworzył świat i ciebie, że ten świat nie przekonał cię do istnienia tego Boga. A więc jeśli nawet było by tak, że ten Bóg skaże mnie – człowieka uczciwie podchodzącego do rzeczywistości i starającego się uczciwie ją poznać – na potępienie bo aparat, którym mnie ten Bóg obdarował, nie jest w stanie przyjąć wniosku, jaki Ten Bóg uważa za niezbędny – to OK, NIECH TAK BĘDZIE. Przecież i tak nic nie zrobię! W obliczu bytu, który potrafi skinieniem ręki tworzyć miliardy czarnych dziur o masach setek mas słońca ktoś taki jak ja jest absolutnie bezsilny. Nie mogę zrobić nic cokolwiek ten Bóg sobie postanowi.

          ALE…

          ale siedząc w tym piekle, nawet gdybym miał cierpieć na wieki, będę czerpał pociechę z faktu, że w starciu między nic nieznaczacym mną a wszechpotężnym twórcą wszystkiego moralnym zwycięzcą będę JA! Nie on, niemoralny, niekompetentny i okrutny zbir, który winą za własne niepowodzenie obarcza swój Twór. Ten Bóg jest ekwiwalentem artysty, który nie ma za grosz talentu i niszczy namalowaną przez siebie wymówkę obrazu twierdząc, że to wina obrazu, że jest brzydki. Ten Bóg to zero i nawet jeśli będę na wieki cierpiał w piekle to ja będę górą, będę lepszy niż „najlepsza” istota, która istnieje.

          Ale to wszystko przy założeniu, że istnieje. A na to dowodów nie ma, nie ma więc też się co przejmować piekłem.

          Tak, rozumiem że te lęki nie są racjonalne i że ciężko się ich pozbyć, ale powyższe rozumowanie może pomoże. Mi pomogło – ja już się nie boję ani piekła, ani tego Boga gdyby istniał. I myślę, że Ty też możesz. Może nie od razu, może nie bezboleśnie, ale myślę, że dasz radę!

          >To jakaś masakra….mojemu koledze umarło dziecko ostatnio….to dziecko żyło “aż” 2 tygodnie….Mój kolega od samych jego urodzin siedział przy jego łóżeczku i mówił, że mógłby się patrzeć na to maleństwo godzinami…….a teraz to dziecko nie żyje…….nie muszę pisać jaką tragedię ten chłopak teraz przeżywa.

          Problem zła to stety/niestety jeden z lepszych argumentów przeciw istnieniu Boga. Wszystkie wymówki, które katolicy podają na usprawiedliwienie takich tragicznych zdarzeń (nawiasem mówiąc moje najszczersze kondolencje, sam jestem rodzicem i nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak obezwładniający musi to być ból gdy rodzic musi pochować własne dziecko…) to bełkot.

          > gdzie był Bóg się pytam?!!! Zaraz katolicy powiedzą, że to krzyż, że taki był plan Boży. To takie plany ma Bóg?! Co to dziecko było winne ja się pytam, że zmarło?! Malutka istotka…Bóg jej potrzebował w niebie, tak powiedzą katolicy, pieprzenie, że słuchać się tego nie da….

          Jeśli Bóg nie może swoich planów realizować inaczej niż poprzez zabijanie dzieci to jest niekompetentnym bałwanem a nie wszechmocnym demiurgiem. Skoro potrzebował kogoś w niebie to se mógł stworzyć na miejscu a nie zabijać niewinnego człowieka. I tak dalej i tak dalej – na każdy bełkot katolików w tym temacie jest racjonalna, sensowna i intelektualnie satysfakcjonująca riposta.

          >A ja teraz mam zrytą głowę przez ludzi, księży, którzy mi ją zryli kiedy byłem dzieciakiem….

          Większość z nas jedzie w tym samym wózku, ale być może znajdziesz pocieszenie w tym, że wielu z nas udaje się z tego wyrwać. Niektórym o własnych siłach, innym przy drobnej pomocy tych, którym udało się to wcześniej. Ale rośniemy w siłę i wszystko zmierza w dobrym kierunku.

          Ważne jest by pamiętać, że argument z istnienia zła jest dobrą przesłanką ku temu, w Boga przestać wierzyć, ale tak naprawdę jedynym dobrym i słusznym powodem, by w Boga nie wierzyć jest to, że nie ma żadnych dowodów na to, że cokolwiek takiego istnieje.

          Pozdrawiam i życzę powodzenia. Dasz radę!

          • miketyson811 pisze:

            Siemanko. Pierwszy raz ktoś taki jak ty, w logiczny sposób i bez żadnej magii nie z tego świata czy ingerencji boga przedstawił mi rzeczywisty obraz sytuacji i z góry wielkie dzięki ;-). Gdybym spytał się księdza np. „Kto stworzył Boga” to usłyszę odpowiedź: „Bóg zawsze istniał” lub „są pytania bez odpowiedzi i na tym polega wiara”, śmiech na sali normalnie…Przeanalizowałem na szybko swoje życie i dostrzegłem, że na pewnym etapie, gdyby ktoś obraził Jezusa, Boga, Maryję czy inne święte osoby, o których mnie uczono na religii czy też dowiedziałem się od mojej „kochanej cioci” to czułem wtedy w sobie niesamowitą nienawiść, złość i mógłbym takiego człowieka nawet pobić, słabe to było z mojej strony… tak sobie teraz myślę….Bóg, który jest miłością, a wywoływał u mnie uczucia gniewu i nienawiści do innego człowieka, bo ktoś w Boga nie wierzył lub miał inne zdanie, niż ksiądz w kościele mówił na kazaniu….Moja „kochana ciocia” (teraz też sobie przypomniałem), często mi mówiła, kiedy byłem dzieckiem, że ksiądz to świętość, że mieszka w nim Jezus, że nie spowiadam się księdzu, tylko Jezusowi….Kiedy dorosłem widzę, że księża zamieszani są w pedofilię i inne przekręty i zacząłem mieć wątpliwości czy w tych księżach naprawdę „mieszka” ten Jezus :-), a we mnie to nie mieszka? Tak się później zastanawiałem… Zobacz ile mi w głowie utrwaliło się tych opowiadań, kiedy byłem mały…Nawet jeden z tych braci ciotecznych, który był sporo starszy, syn tej „kochanej cioci” kiedyś mi powiedział (już nie pamiętam tej historii), że jakiś człowiek tylko RAZ ZWĄTPIŁ w istnienie Boga i otrzymał jakąś tam karę, ileś tam lat w czyśćcu, czaisz to? To było napisane w jakiejś książce, nie wiem, czy nie związane z niejaką siostrą Faustyną, ale nie jestem pewien. Zobacz, ja jako młody może 11-letni wtedy chłopak, bałem się już nawet szukać innej drogi życiowej i musiałem przyjąć tego Boga oraz nauki księży, bo nastraszono mnie karą już za samo to, że zwątpię, za to, że będę szukał innej drogi, religii czy dogmatów z którymi będę kroczył przez swoje dalsze życie…Zostałem jakby psychicznie już stłamszony i przymuszony by nie szukać, bo Bóg istnieje, Jezus istnieje, a księża to święte krowy i trzeba się im spowiadać i słuchać…Moja „kochana ciocia” dała mi kiedyś do przeczytania też książkę o PIEKLE….Po jej przeczytaniu jeszcze bardziej zacząłem kochać Pana Boga….No właśnie… tylko po latach doszedłem do wniosku, że ja kocham tego Boga, tylko dlatego, że ja się BOJĘ IŚĆ DO TEGO PIEKŁA! I dlatego z tego powodu mam go jedynie kochać do jasnej cholery?! Już po 30-tce zacząłem być wobec siebie szczery i mówiłem do siebie, że Bóg mnie wkurza, bo małe dzieci umierają z głodu, pedofile latają po świecie, których przecież Bóg stworzył, to jak to jest?! Bóg wie wszystko, czyli tworząc istotę ludzką wie, że ten ktoś będzie np. pedofilem więc po jakiego chu…a go stwarza?! I potem po śmierci ma tego pedofila karać, że takiego go stworzył? :-) To jest jakaś masakra…Dzięki serdeczne za fajne podejście do tematu, mnie przekonałeś. Wiem, że sporo pracy przede mną, „stety” lub „niestety” jestem akurat wrażliwym człowiekiem po mojej mamie ;-) i te opowieści mojej „kochanej cioci” księży i książek o piekle wpłynęło na moje dorosłe życie i myśli automatycznie zalewają mój umysł i czuję się niekomfortowo. Może masz rację, żeby udać się do jakiegoś specjalisty? Mieszkam na stałe w UK tutaj trochę zadanie utrudnione, ale jak do tej pory twoje artykuły i odpowiedzi są zajebistym ukojeniem dla mojej duszy, bo po ich przeczytaniu moje lęki zmalały i poczułem się lepiej i piszę to jak najbardziej serio. Pozwolisz, że jeśli będę miał jakieś zapytanie to napiszę i tę stronę dodałem do „ulubionych” bo naprawdę logicznie i sensownie tłumaczysz wszelkiego rodzaju zagadnienia. Pozdro. P.S. A może to Bóg mnie nakierował na twoją stronę, żeby mnie przekonać, że on jednak nie istnieje i żebym się nie martwił ha ha ;-) świruję ;-), chociaż pewnie wielu zagorzałych katolików wzięłoby Cię za szatana i sługę demona ciemności, po twoich wpisach… normalnie ręce opadają…..pozdro raz jeszcze.

          • >Siemanko. Pierwszy raz ktoś taki jak ty, w logiczny sposób i bez żadnej magii nie z tego świata czy ingerencji boga przedstawił mi rzeczywisty obraz sytuacji i z góry wielkie dzięki ;-).

            No, czy jest to rzeczywisty obraz sytuacji to nie wiem :). Napisałem jak sprawę widzę ja i niektórzy inni ateiści. Po prostu pewne idee wywodzące się z religii nie mają dla nas większego sensu, a więc należy je odrzucić jako nieuzasadnione/nielogiczne.

            >Gdybym spytał się księdza np. “Kto stworzył Boga” to usłyszę odpowiedź: “Bóg zawsze istniał” lub “są pytania bez odpowiedzi i na tym polega wiara”, śmiech na sali normalnie…

            Oczywiście, że są pytania bez odpowiedzi. Przynajmniej póki co. A całkiem możliwe, że na niektóre pytania nigdy nie uzyskamy odpowiedzi bo mogą być poza naszymi zdolnościami/możliwościami poznawczymi (np. czy Ty odbierasz kolor czerwony w taki sam sposób jak ja? Nie wiem.), ale poprawnym zachowaniem w przypadku braku odpowiedzi na pytanie jest raczej wstrzymać się od osądu i uczciwie przyznać przed samym sobą „nie wiem”, niż ślepo akceptować tę czy inną odpowiedź bo wywołuje u nas ciepłe uczucia.

            Wyobraźmy sobie, gdyby w taki sposób działał nasz wymiar sprawiedliwości. „Czy oskarżony zabił swoją żonę? Dowodów na to brak, ale wierzę, że tak. Na tym polega wiara.”

            Wiara nie jest cnotą, nie jest niczym dobrym, a najlepszym tego dowodem jest to, że nie używamy wiary w praktycznie żadnej innej dziedzinie życia prócz religii/ideologii.

            >Przeanalizowałem na szybko swoje życie i dostrzegłem, że na pewnym etapie, gdyby ktoś obraził Jezusa, Boga, Maryję czy inne święte osoby, o których mnie uczono na religii czy też dowiedziałem się od mojej “kochanej cioci” to czułem wtedy w sobie niesamowitą nienawiść, złość i mógłbym takiego człowieka nawet pobić, słabe to było z mojej strony…

            Również tutaj nie jesteś sam a przyczyna tych uczuć jest dość prosta. Otóż jeśli poszukasz sobie wytycznych kościoła dla katechetów odnośnie nauczania dzieci, jest tam czarno na białym napisane, że celem katechezy jest zakorzenienie wiary w sferze emocji. Używając starego porzekadła informatyków, to nie bug, to feature. Katecheza jest ‚by-design’ indoktrynacją, która kotwiczy wiarę w Twoich emocjach, więc na wszelką krytykę swojej wiary/religii będziesz reagował emocjonalnie. Uświadomienie sobie tego faktu jest pierwszym krokiem do poradzenia sobie z tymi uczuciami.

            Tak jak mówiłem – ktoś zaraził Cię (nas) chorobą umysłu. Wpoił nam światopogląd nie oparty w ogóle na rozumie/intelekcie, a jedynie na emocjach. Co sprawiło, że emocjonalnie reagowałeś zarówno na ataki na wiarę, jak i na tej wiary prawdy (piekło). Przyznasz zapewne, że to genialny sposób zapewnienia sobie posłuszeństwa wiernych? Kościół Katolicki nie dopuszczał do małżeństw mieszanych (z innowiercami) do pewnego czasu, ale kiedy już się zaczął zgadzać, robił to pod jednym podstawowym warunkiem – że dzieci z takiego małżeństwa będą wychywane po katolicku. Jak myślisz, dlaczego Kościołowi tak bardzo bardzo bardzo na tym zależy? Przecież jeśli chodzi o zbawienie i miłość Jezusa to wiek nie ma znaczenia – mogę się nawrócić na łożu śmierci a Jezus i tak mnie przyjmie.

            Ale tu nie chodzi o Jezusa, niebo, czy cokolwiek z tych rzeczy. Chodzi tylko i wyłącznie o to, by bezbronne dzieci zindoktrynować, zakorzenić wiarę w emocjach i przez te emocje kontrolować je przez całe ich życie.

            Dobra wiadomość jest taka, że „układ odpornościowy” niektórych – tak jak Twój – walczy i usiłuje wyciągnąć Cię z tej matni.

            >tak sobie teraz myślę….Bóg, który jest miłością, a wywoływał u mnie uczucia gniewu i nienawiści do innego człowieka, bo ktoś w Boga nie wierzył lub miał inne zdanie, niż ksiądz w kościele mówił na kazaniu….

            W/g katolików masz wolną wolę i Twoje uczucia, takie jak gniew, to Twoja sprawka i Twoja odpowiedzialność (grzech).

            >Moja “kochana ciocia” (teraz też sobie przypomniałem), często mi mówiła, kiedy byłem dzieckiem, że ksiądz to świętość, że mieszka w nim Jezus, że nie spowiadam się księdzu, tylko Jezusowi….Kiedy dorosłem widzę, że księża zamieszani są w pedofilię i inne przekręty i zacząłem mieć wątpliwości czy w tych księżach naprawdę “mieszka” ten Jezus :-), a we mnie to nie mieszka?

            To typowa indoktrynacja dzieci. Mi mówiono to samo i miałem takie same wątpliwości, tyle że nieco wcześniej. Dlatego tak bardzo wkurza mnie, jak niektórzy katolicy usprawiedliwiają np. łamanie celibatu przez księży czy inne przestępstwa mówiąc „ksiądz też człowiek”. Serio? To już nie „świętość”, nie „mieszkanie Jezusa”, tylko zwykły człowiek? To dlaczego mam tego „też człowieka” słuchać? Bzdura.

            >Tak się później zastanawiałem… Zobacz ile mi w głowie utrwaliło się tych opowiadań, kiedy byłem mały…

            Myślę, że to bardzo frustrujące myśleć o tych wszystkich bzdurach, które nam nawkładano do głów i kazano w nie wierzyć. Kiedy ja wychodziłem z tego wszystkiego czułem sporo złości na to, że przez tyle lat żyłem w nieprawdzie.

            Trzeba jednak pamiętać, że nasze rodziny zazwyczaj nie robią tego ze złej woli czy złośliwie. Zazwyczaj sami zostali wychowani w taki sposob przez swoich rodziców a oni przez swoich, itd. Jeśli jesteś święcie przekonany, że nauki Kościoła to sama prawda, jest wyrazem rodzicielskiej miłości to, że starasz się uchronic swoje dziecko przed piekłem.

            I o ile rozumiem niechęć do cioci ze względu na te wszystkie „nauki”, których Ci udzielała, myślę, że bardziej niż na złość zasługuje ona na współczucie. Jeśli obrazy piekła i tortur itd tak bardzo zapadły Tobie w pamięć i wpłynęły na Ciebie, spróbuj sobie wyobrazić co ona ma w głowie. Nie ma we mnie za grosz sympatii dla wiary, religii, Kościoła instytucjonalnego czy księży, ale zwykli ludzie zazwyczaj są po prostu ludźmi. Raz robią dobre uczynki, raz złe, wierzą w różne rzeczy z lepszych lub gorszych powodów, ale generalnie można przyjąć, że starają się być dobrymi osobami. Problem w tym, że owo „dobre” ma dla różnych ludzi różne znaczenie, no ale tego już nie unikniemy (i chyba nawet dobrze).

            >Nawet jeden z tych braci ciotecznych, który był sporo starszy, syn tej “kochanej cioci” kiedyś mi powiedział (już nie pamiętam tej historii), że jakiś człowiek tylko RAZ ZWĄTPIŁ w istnienie Boga i otrzymał jakąś tam karę, ileś tam lat w czyśćcu, czaisz to? To było napisane w jakiejś książce, nie wiem, czy nie związane z niejaką siostrą Faustyną, ale nie jestem pewien. Zobacz, ja jako młody może 11-letni wtedy chłopak, bałem się już nawet szukać innej drogi życiowej i musiałem przyjąć tego Boga oraz nauki księży, bo nastraszono mnie karą już za samo to, że zwątpię, za to, że będę szukał innej drogi, religii czy dogmatów z którymi będę kroczył przez swoje dalsze życie…Zostałem jakby psychicznie już stłamszony i przymuszony by nie szukać, bo Bóg istnieje, Jezus istnieje, a księża to święte krowy i trzeba się im spowiadać i słuchać…

            Jeden z klasycznych elementów indoktrynacji. Zastraszyć, powstrzymać wszelkimi metodami od zadawania pytań i wątpienia. Mówią „Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli”, a mi to jakoś nigdy nie pasowało i zawsze się nad tym zastanawiałem. Na szczęście pomimo tego zastraszania w końcu udało Ci się pokonać owo religijne warunkowanie narzucone Ci przez najbliższych. Powinieneś czuć z tego dumę i pogratulować sobie. To nie jest prosta sprawa i wymaga wiele wysiłku.

            >Moja “kochana ciocia” dała mi kiedyś do przeczytania też książkę o PIEKLE….Po jej przeczytaniu jeszcze bardziej zacząłem kochać Pana Boga….No właśnie… tylko po latach doszedłem do wniosku, że ja kocham tego Boga, tylko dlatego, że ja się BOJĘ IŚĆ DO TEGO PIEKŁA! I dlatego z tego powodu mam go jedynie kochać do jasnej cholery?!

            Tego też nigdy nie rozumiałem. Nie potrafiłem rozkminić jak można kochać kogoś, kogo mam się bać.

            >Już po 30-tce zacząłem być wobec siebie szczery i mówiłem do siebie, że Bóg mnie wkurza, bo małe dzieci umierają z głodu, pedofile latają po świecie, których przecież Bóg stworzył, to jak to jest?! Bóg wie wszystko, czyli tworząc istotę ludzką wie, że ten ktoś będzie np. pedofilem więc po jakiego chu…a go stwarza?! I potem po śmierci ma tego pedofila karać, że takiego go stworzył? :-) To jest jakaś masakra…

            Jak pisałem – problem zła jest mocny. Żadne z propnowanych teodycei (rozwiązań problemu zła) nie jest w żaden sposób satysfakcjonująca.

            >Dzięki serdeczne za fajne podejście do tematu, mnie przekonałeś.

            Jakkolwiek łechcące dla mojego ego było by uznanie, że to moja zasługa, niestety (:) zasługa jest Twoja. Droga do ateizmu prawie nigdy nie jest szybka i prosta, zwłaszcza jeśli w dzieciństwie poddawano nas indoktrynacji.

            Idąc tą drogą trzeba pokonać wiele przeszkód, jak chociażby lęk przed karą za wątpienie czy strach przed piekłem. Trzeba być na tyle odważnym, by zaryzykować odrzucenie przez rodzinę (nie wiem jak w Polsce, ale w stanach zostanie ateista oznacza często automatyczne wyrzucenie przez rodziców na bruk). Sporo czasu i wysiłku zajęło przekonanie moich najbliższych, że fakt, że jestem ateistą, nie oznacza, że stałem się złym człowiekiem. Na szczęście w moim przypadku byli w stanie to zauważyć i przyznać, ale wiem, że często gęsto nie są.

            Droga do ateizmu jest długa i bolesna, trwa nieraz całymi latami. Jeden artykuł w internecie raczej cudów nie zdziała. Gdybyś nie miał swoich wątpliwości i przemyśleń nic bym nie wskórał (jak zresztą wiele komentarzy pod stroną pokazuje). Ja mogę jedynie uznać swoją zasługę w tym, że wskazałem Ci pewien kierunek i podsunąłem pewne pomysły do przemyślenia. Całą najcięższą robotę wykonałeś sam i bądź z tego dumny! Wielu ludzi nie jest w stanie osiągnąć tego, co udało się Tobie. Świetna robota!

            >Wiem, że sporo pracy przede mną, “stety” lub “niestety” jestem akurat wrażliwym człowiekiem po mojej mamie ;-) i te opowieści mojej “kochanej cioci” księży i książek o piekle wpłynęło na moje dorosłe życie i myśli automatycznie zalewają mój umysł i czuję się niekomfortowo. Może masz rację, żeby udać się do jakiegoś specjalisty?

            Jeśli czujesz, że te pomysły i opowieści namacalnie wpływają negatywnie na Twoje życie to jak najbardziej jest to wskazane. Mamy przecież tylko jedno życie. Czas, w którym religia na nie wpływa jest czasem zmarnowanym. Już go więcej nie dostaniesz :)

            >Mieszkam na stałe w UK tutaj trochę zadanie utrudnione, ale jak do tej pory twoje artykuły i odpowiedzi są zajebistym ukojeniem dla mojej duszy, bo po ich przeczytaniu moje lęki zmalały i poczułem się lepiej i piszę to jak najbardziej serio.

            Dziękuję. Każde takie słowa są mile widziane bo znacza, że praca włożona w tę stronę nie poszła na marne i że gdzieś tam ktoś z niej skorzystał i ma się dzięki temu lepiej.

            >Pozwolisz, że jeśli będę miał jakieś zapytanie to napiszę i tę stronę dodałem do “ulubionych” bo naprawdę logicznie i sensownie tłumaczysz wszelkiego rodzaju zagadnienia. Pozdro.

            Nie mam jak tego zabronić :) A na pytania chętnie odpowiem lub podzielę się moimi przemyśleniami.

            >P.S. A może to Bóg mnie nakierował na twoją stronę, żeby mnie przekonać, że on jednak nie istnieje i żebym się nie martwił ha ha ;-) świruję ;-),

            No niby świrujesz, ale – co ciekawe – jest to właśnie ten tok rozumowania, który trzeba wykorzystać w przypadku, gdy nasza rodzina nie potrafi sobie poradzić z tym, że syn/wnuczka/siostra/brat zostali ateistami. Ale o tym może jak przyjdzie potrzeba :)

            >chociaż pewnie wielu zagorzałych katolików wzięłoby Cię za szatana i sługę demona ciemności, po twoich wpisach… normalnie ręce opadają…..pozdro raz jeszcze.

            Pewnie by wzięło. Ale jeśli Szatan, mając do dyspozycji ludzi władających światem, takich jak Putin, Kim Dzong Il, Trump, Hussein, Macron, itd… wybiera sobie za narzędzie gościa, którego jedyną super-mocą jest umiejętność pisania na klawiaturze komputera a poza tym nie umie prawie nic, to jest to Szatan równie niekompetentny i nieudolny jak ich Bóg :)

            Pozdrawiam.

      • Paweł Krych pisze:

        Witam
        Z ciekawością przeczytałem ten artykuł, bo należę do osób poszukujących prawdy, której jeszcze nie znalazłem. Też mam swoje wątpliwości odnośnie do istnienia Boga, ale powyższe argumenty na rzecz ateizmu też nie są przekonujące. Po pierwsze argumenty te są żywcem wzięte z Dawkinsa, a on już nie raz został został przyparty do muru i nie bardzo potrafił z tego wybrnąć. Myślę, ze wciąż pokutuje błędne rozumienie Boga, utrwalone przez religie, które przedstawiają jedynie swoje koncepcje Absolutu, pewne szczegóły, które docierają do naszych mózgów, aby ten obraz Absolutu wydawał się sensowny na tle podłoża kulturowego. Bo samo stawianie sprawy w ten sposób czy Bóg istnieje czy nie istnieje jest obarczone błędem. Co to znaczy czy Bóg istnieje? Czy Bóg egzystuje tak jak wszystkie inne byty? Przecież to stawiałoby Go w szeregu innych bytów, nawet jeśli byłby bytem wyjątkowym. Myślę, że Boga należy rozumieć jako samo istnienie, jądro, istotę istnienia, coś bez czego wszystko zapadło by się w nicość. Piszecie o tym, że wszechświat się sam organizuje. Nikt w to nie wątpi. I tym bardziej jest to argument za istnieniem umysłu, jakiejś myśli, która ten świat przenika. Samoorganizujący się świat jest właśnie największą tajemnicą. Prawa fizyki, dobór naturalny – wszystko fajnie, tylko fundamentalnym pytaniem jest to dlaczego w ogóle istnieją jakieś mechanizmy. Oczywiście można powiedzieć, że Bóg nie jest żadnym wyjaśnieniem. Cóż myślę, że różnica między wierzącymi i niewierzącymi sprowadza się do tego, że ci pierwsi słowo tajemnica piszą przez duże T, a drudzy przez małe t.

        • >Witam
          Z ciekawością przeczytałem ten artykuł, bo należę do osób poszukujących prawdy, której jeszcze nie znalazłem.

          Cześć. Na samym początku taka refleksja: nie szukaj prawdy, szukaj faktów. Prawda może być subiektywna. Jeśli narysujesz na ziemi ten znak: „6” a u jego góry i dołu postawisz osobę, każda z nich będzie widzieć co innego. Dla jednej będzie to cyfra 6, dla drugiej 9. I dla obu będzie to prawda. Fakt natomiast jest taki, że pomimo, że można na te zagadnienie spojrzeć z dwóch różnych perspektyw, to jednak osoba, która narysowała ten znak, miała coś konkretnego na myśli. I to jest to, do czego powinniśmy dążyć – do odkrywania faktów. Bo prawdy, jak to tradycja głosi, są trzy…

          >Też mam swoje wątpliwości odnośnie do istnienia Boga, ale powyższe argumenty na rzecz ateizmu też nie są przekonujące.

          Argumenty nie są na rzecz ateizmu. Argumenty są przeciw teizmowi. Różnica jest zasadnicza.

          >Po pierwsze argumenty te są żywcem wzięte z Dawkinsa, a on już nie raz został został przyparty do muru i nie bardzo potrafił z tego wybrnąć.

          Argumenty są wzięte również i z Darwina, i Platona, i z wielu innych. To skąd argument jest wzięty jest nieistotne. Co jest istotne to to, czy argument jest poprawny i prawdziwy.

          >Myślę, ze wciąż pokutuje błędne rozumienie Boga, utrwalone przez religie, które przedstawiają jedynie swoje koncepcje Absolutu, pewne szczegóły, które docierają do naszych mózgów, aby ten obraz Absolutu wydawał się sensowny na tle podłoża kulturowego.

          Czy możesz udowodnić, iż te rozumienie jest błędne? Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

          >Bo samo stawianie sprawy w ten sposób czy Bóg istnieje czy nie istnieje jest obarczone błędem.

          Nie wydaje mi się. Możemy pytać czy dowolna rzecz/byt istnieje. Możemy nawet zapytać czy istnieje istnienie i wbrew pozorom nie jest to pytanie głupie, a wręcz bardzo interesujące.

          >Co to znaczy czy Bóg istnieje? Czy Bóg egzystuje tak jak wszystkie inne byty?

          Nie wiem. To zależy od definicji Boga.

          >Przecież to stawiałoby Go w szeregu innych bytów, nawet jeśli byłby bytem wyjątkowym.

          Jak wyżej.

          >Myślę, że Boga należy rozumieć jako samo istnienie, jądro, istotę istnienia, coś bez czego wszystko zapadło by się w nicość.

          Mamy już słowo oznaczające istnienie. Jest nim słowo „istnienie”. Nie potrzebujemy nadawać istnieniu nowej etykietki, w dodatku tak mocno obciążonej znaczeniowo. Nie wiem też czym jest owa „nicość” o której piszesz. Nigdy nie widziałem i nie słyszałem, by ktokolwiek jej doświadczył. Nie wiem nawet czy jest możliwa nicość. Bez udowodnienia tego nie możesz postulować, że istnieje coś, co powstrzymuje wszystko przed zapadnięciem się w to coś. Co do istoty istnienia to IMHO jest nią samo istnienie, więc termin jest nadmiarowy i zbędny, wystarczy samo „istnienie”.

          W dodatku możesz pisać, że Bóg jest istnieniem. I jeśli na tym porzestaniesz – OK. Wierzę wtedy w Twojego boga bo wierzę w istnienie. Ale ja nie będę nazywał istnienia Bogiem z przyczyn podanych wyżej. Używanie tej nazwy było by niepotrzebne, mylące i nieproduktywne. Rozmawiając z kimkolwiek, kto wierzy w osobowego Boga, nie dogadałbym się w ogóle. Operacja redefinicji Boga jako coś, co już znamy (istnienie, miłosć, sprawiedliwość, itp) jest po prostu bezużyteczna.

          >Piszecie o tym, że wszechświat się sam organizuje. Nikt w to nie wątpi. I tym bardziej jest to argument za istnieniem umysłu, jakiejś myśli, która ten świat przenika.

          Jest to błąd logiczny fałszywej analogii. Fakt, że obserwujemy rzeczy, które organizowane są przez umysły, nie znaczy że każda zorganizowana rzecz jest wynikiem działania umysłu. To należy udowodnić, a nie zauważyłem, byś to zrobił.

          >Samoorganizujący się świat jest właśnie największą tajemnicą.

          Podobnie jak tajemnicą jest kałuża, która doskonale wypełnia zagłębienie w ziemi, które wypełnia.
          Nie twierdzę, że wiele zagadnień wszechświata jest fascynującymi tajemnicami. Część z nich staramy się zgłębiać. Myślę, że nie znamy jeszcze ogromnej większości pytań o wszechświat, nie mówiąc już o odpowiedziach. Ale oznacza to tylko, że należy to dalej badać i powstrzymać się z wydaniem opinii do momentu, w którym będziesz miał na tę opinię wystarczające uzasadnienie. To, że na chwilę obecną świat przypomina Ci coś, co znasz z własnego doświadczenia, nie znaczy, że świat taki jest. To należy udowodnić.

          >Prawa fizyki, dobór naturalny – wszystko fajnie, tylko fundamentalnym pytaniem jest to dlaczego w ogóle istnieją jakieś mechanizmy.

          To jest bardzo dobre pytanie. Jeśli nie znamy na nie odpowiedzi – a nie znamy – nie należy w to miejsce na siłę wciskać Boga (jakiegokolwiek), ponieważ skończy on niechybnie jako bóg-zapchajdziura, czyli wraz z rozwojem naszej wiedzy będzie zmuszony uciekać do coraz to mniejszych dziur… trochę bezużyteczny taki bóg.

          >Oczywiście można powiedzieć, że Bóg nie jest żadnym wyjaśnieniem.

          Bo nie jest.

          >Cóż myślę, że różnica między wierzącymi i niewierzącymi sprowadza się do tego, że ci pierwsi słowo tajemnica piszą przez duże T, a drudzy przez małe t.

          Nie. Różnica jest taka, że dla wierzącego Tajemnica to ewidentna sprzeczność. Na przykład: Bóg jest miłosierny i pozwala tysiącom dzieci być gwałconymi. To jest Tajemnica według wierzących. Dla niewierzących to nie jest tajemnica, to bełkot.

          Podsumowując. Świetnie, że zadajesz pytania. Mam jednak wrażenie, że zamiast wyjść z pozycji zupełnie neutralnej i racjonalnie oszacować przesłanki za i przeciw, usilnie starasz się wepchnąć gdzieś coś, co będziesz mógł nazwać Bogiem, mimo że nie będzie to coś miało wiele wspólnego z tym, jak Boga rozumie znakomita większość ludzi. W dodatku jest to marny wysiłek, gdyż nawet gdybyś miał rację (a nie wykluczam, że tak może być), to ów argument wspiera tylko „nieruchomego poruszyciela”, pierwszą przyczynę, Wielkiego Zegarmistrza czy po prostu boga deistów, który to jest kompletnie bezużytecznym bogiem. Bowiem jeśli chciałbyś stwierdzić, że ów Absolut jest umysłem albo że jest osobą, cała praca w dalszym ciągu przed Tobą.

          Pozdrawiam.

  2. miketyson811 pisze:

    Dzięki i również pozdrawiam ;-)

  3. miketyson811 pisze:

    A jeszcze bym zapomniał zapytać, czyli ty się uważasz za ateistę? Tak wywnioskowałem z twojego ostatniego komentarza….ja bardziej skłaniam się uznać siebie za agnostyka. Nie potrafię stwierdzić czy Bóg istnieje czy też nie, tak samo jak nie potrafię stwierdzić czy smerfy istnieją czy też nie…i za to mam być potępiony przez Boga, nawet gdybym po śmierci stanął faktycznie przed sądem Bożym? No nie sądzę…pozdrawiam.

  4. Kornelius pisze:

    Artykuł to kopania wiedzy dla sceptyków i krytyków religii ;) THX <30 (Fakt faktem,że te żałosne argumenty apologetów zostały dawno obalone,zmielone i przerobiona na papkę to miło się patrzy jak ktoś je wziął na tapetę i rozwalił :D ) PS:Zabrakło argumentu ontologicznego :( Zrobisz coś z tym?) :) (No chyba,że go przegapiłem to sorki )

  5. Janusz pisze:

    Byłem sceptykiem i ateistą, ale wobec tego, co się u mnie wydarzyło, nie mogę być ignorantem. Mojej cioci zmarła siostra przyszła do niej we śnie. I w tym śnie, który był realistyczny, poruszyła kwestię, o której moja ciocia zapomniała od dziecka. Przyszła po przebaczenie pewnej rzeczy. Oznajmiła też, że jest w niebie. Również zmarli ludzie przychodzili do mojej cioci i mówili jej rzeczy, które potem okazywały się być prawdą, a o których wcześniej nie wiedziała. To jest dowód życia po śmierci, a w zasadzie innej formy egzystencji. Do tego wszystkiego, gdy kiedyś dopiero zaczynałem być wierzącym człowiekiem (w wieku 17 lat) przychodziły mi bluźniercze myśli na Maryję. Dopiero później dowiedziałem się, że inni też tak mają, i że to szatan. Więc to nie indoktrynacja, bo wcześniej tak miałem niż wiedziałem o co z tym chodzi. Nie jestem w stanie udowodnić nikomu Boga, ale wobec powyższych przesłanek odrzucenie Go byłoby z mojej strony dobrowolnym wyborem, że Go nie chcę. Zawsze jak się od Niego oddalę, to jest mi łatwiej i nic mnie nie nęci. Raczej Bóg to inna kategoria niż rzecz, którą można zbadać. Wydaje mi się, że On każdemu daje znaki, ale nie każdy chce je widzieć i uznać. Pozdrawiam.

    • Januszu,
      >Byłem sceptykiem i ateistą, ale wobec tego, co się u mnie wydarzyło, nie mogę być ignorantem.

      Najwyraźniej byłeś ateistą ze złych powodów. A dlaczego to poniżej:

      >Mojej cioci zmarła siostra przyszła do niej we śnie. I w tym śnie, który był realistyczny, poruszyła kwestię, o której moja ciocia zapomniała od dziecka. Przyszła po przebaczenie pewnej rzeczy.

      Z dwóch możliwych wyjaśnień (a jestem pewien, że znalazło by się więcej):
      a) do Twojej cioci przyszedł „duch” jej zmarłej siostry i przypomniał jej coś, co ciocia zapomniała
      b) Twoja ciocia silnie przeżywała śmierć swojej siostry, dużo o niej myślała i wspominała ją przed snem, a gdy podczas snu mózg organizował informacje z ostatniego czasu przypomniała sobie jakąś krzywdę, która zapewne wyryła się gdzieś w jej emocjach

      w jaki sposób odrzuciłeś (sfalsyfikowałeś) odpowiedź b) i w jaki sposób potwierdziłeś odpowiedź a). Bardzo chciałbym przeczytać o procesie myślowym, jakiego użyłeś.

      >Oznajmiła też, że jest w niebie.

      Jest dla mnie niezwykle interesującym, że w takich przypadkach niemal ze 100% frekwencją wszystkie te dusze są w niebie. Nikt jakoś nie wraca z piekła – ani w snach, ani podczas seansów z medium, ani podczas NDE, niemal nigdy.

      >Również zmarli ludzie przychodzili do mojej cioci i mówili jej rzeczy, które potem okazywały się być prawdą, a o których wcześniej nie wiedziała.

      Po pierwsze musiałbyś pokazać, że rzeczywiście tych rzeczy nie wiedziała. I niech zgadnę – były to jakieś banalne, życiowe sprawy, ktoś zrobił coś tam albo był gdzieś tam, etc. Czyli sprawy, których
      a) można się domyśleć (zwłaszcza będąc kobietą i mając zmysł obserwacji/intuicję)
      b) można wywnioskować
      c) można usłyszeć w plotkach, nawet mimowolnie i nieświadomie
      d) można zmyślić i trafić (zdarza się)
      e) itd.

      Gdyby Twoja ciocia dowiedziała się od zmarłych np. jak wygląda proste rozwiązanie Wielkiego Twierdzenia Fermata, jaki jest związek mechaniki kwantowej i fizyki relatywistycznej (kwantowa grawitacja), którego dnia o której godzinie padnie 7 w EuroJackpot, czy gdzie dokładnie co do metra znajduje się wrak MH-370 – mielibyśmy niezłą zagwózdkę. Nie byłby to jeszcze żaden dowód, ale musiałbym przyznać, że dzieje się coś niezwykłego.

      >To jest dowód życia po śmierci, a w zasadzie innej formy egzystencji

      Błąd, i to wielki. To nie jest dowód na żadną inną formę egzystencji. Nie da rady wysnuć logicznego wniosku z
      cioci przyśnił się członek rodziny, który coś jej przypomniał -> istnieje życie pozagrobowe
      Pominąłeś ogromną liczbę kroków.

      Jeśli w ogóle, to jest to dowód, że Twoja ciocia, miała jakieś osobiste przeżycia, których nie potrafi (co nie znaczy, że nie można) wyjaśnić inaczej niż w kategoriach nadprzyrodzonych. Osobiste przeżycia są z definicji osobiste i nie mogą być dowodem dla nikogo, prócz osoby doświadczającej tego przeżycia.

      Przykładowo: jeśli powiem Ci, że doświadczyłem podróży astralnej, to jest opuściłem własne ciało i szybowałem nad dachami, jaki to jest dla Ciebie dowód? Co możesz powiedzieć o tym, czy było to prawdziwe, realne i fizyczne zdarzenie, czy też tylko mi się wydawało bo tak skomplikowany organ, jak mózg, może czasem działać w dziwny, niecodzienny sposób? Jak możesz wykluczyć halucynacje, sny na jawie, konfabulację czy kłamstwo?

      Odpowiedź: nie możesz.
      Jeśli z ateisty stałeś się wierzącym na bazie relacji cioci o tym/tych zdarzeniach, to nie tylko byłeś ateistą ze złych powodów, ale nawet wierzysz ze złych powodów. Gdyby Twoja ciocia miała przeżycia z Wisznu, albo z Shivą, czy Buddą, byłbyś teraz wyznawcą Buddy? Coś mi każe w to wątpić.

      >Do tego wszystkiego, gdy kiedyś dopiero zaczynałem być wierzącym człowiekiem (w wieku 17 lat) przychodziły mi bluźniercze myśli na Maryję. Dopiero później dowiedziałem się, że inni też tak mają, i że to szatan.

      Cóż, jeśli to szatan, to w takim razie takie myśli to nie grzech, a więc nie mogą być bluźnierstwem. Przecież to nie ja myślę takie myśli tylko podsuwa mi je szatan, nadnaturalna istota, o wiele potężniejsza od zwykłego śmiertelnika takiego jak ja. W jaki więc sposób mogę być za te myśli odpowiedzialny? Nie mogę, nie są moje tylko szatana, a więc nie grzeszę, a więc nie są bluźnierstwem. Logic!

      >Więc to nie indoktrynacja, bo wcześniej tak miałem niż wiedziałem o co z tym chodzi

      Cóż, nie znam dokładnie Twojej historii, nie napisałeś wiele, ale z powyższego komentarza mogę wywnioskować, że w Twojej rodzinie wierzyło się przynajmniej w duchy, a nawet w niebo, mogę więc chyba założyć, że byłeś wychowywany w środowisku katolickim. Nie wiem więc, na jakiej podstawie twierdzisz, że nie byłeś indoktrynowany?

      Jeśli miałeś bluźniercze myśli, to musiałeś wierzyć, że coś takiego jak Maryja jednak istnieje. Widzisz – nie widzę powodu bluźnierczych myśli ukierunkowanych na coś, co nie istnieje. Nigdy w życiu nie bluźniłem Allahowi, Buddzie, Amaterasu, Wisznu, niewidzialnemu jednorożcowi czy wróżce zębuszce. Zindoktrynowanemu umysłowi jest bardzo trudno uzmysłowić sobie własną indoktrynację, w tym tkwi cały problem z indoktrynacją.

      >Nie jestem w stanie udowodnić nikomu Boga, ale wobec powyższych przesłanek odrzucenie Go byłoby z mojej strony dobrowolnym wyborem, że Go nie chcę.

      Jeśli wierzysz w to, że Bóg istnieje, to ‚odrzucenie’ go, cokolwiek masz na myśli, było by rzeczywiście wyborem. Czy dobrowolnym – nie wiem? Niektórzy ludzie po śmierci dziecka odrzucają Boga, w którego w dalszym ciągu wierzą, ale czy jest to dobrowolne – nie powiedziałbym.

      Natomiast czy powinieneś wierzyć w owego Boga „wobec powyższych przesłanek”? Jeśli dbasz o to, co jest -prawdziwe- faktyczne i chcesz wierzyć w -prawdziwe- faktyczne rzeczy – absolutnie NIE. Nie powinieneś wierzyć w Boga na bazie tak słabych, niekonkluzywnych historii. Nie można z nich logiczni i racjonalnie wywieść boga, nie mówiąc już nawet o żadnym specyficznym Bogu (jak Jahwe/Jezus). Jeśli nie dbasz o fakty a jedynie podoba Ci się przyjemne uczucie, którego doznajesz jak sobie pomyślisz, że ktoś w Niebie o Ciebie dba a śmierć to nie koniec – bądź ze sobą szczery i przyznaj to przed samym sobą. W innym wypadku postaraj się sprawdzić co jest faktem a co nie, i co z czego w logiczny, racjonalny sposób wynika.

      Przecież mógłbym napisać: Twoja ciocia miała te wizje bo Budda tak sprawił, a Ty nie miałbyś najmniejszych szans tego obalić. A tym bardziej potwierdzić. A jednak dla swojego, katolickiego Boga nie stosujesz takiego samego standardu dowodów. A może powinieneś?

      >Zawsze jak się od Niego oddalę, to jest mi łatwiej i nic mnie nie nęci.

      No ale to jest prawdziwe dla każdej religii, a nawet dla każdego systemu zakazów. Zakazany owoc smakuje ponoć najlepiej, więc jeśli znika element zakazu, staje się on zwykłym, nudnym owocem. Nic dziwnego, że jest łatwiej i nic nie nęci. Nie jest trudno oprzeć się kradzieży wiadra powietrza, kradzieży wiadra diamentów oprzeć się jest o wiele trudniej.

      >Raczej Bóg to inna kategoria niż rzecz, którą można zbadać.

      Jeśli tak go zdefiniujesz, to taki będzie. Ale w takim razie nie możesz nic powiedzieć na temat jego interwencji w realnym świecie, ani nawet na temat tego, czego ten bóg od nas chce. Jedyne, na czym możesz polegać to to, co ktoś ci powie, że ten Bóg chce. A to z kolei jest nieodróżnialne od tego, co ten ktoś MYŚLI, że ten bóg chce.

      >Wydaje mi się, że On każdemu daje znaki, ale nie każdy chce je widzieć i uznać.
      Jest więc bogiem beznadziejnie bezsilnym. Jeśli jak twierdzą katolicy ten bóg chce mieć z nami jakieś relacje, to robi wszystko, aby być nieodróżnialnym od ślepej szansy i sił natury. Ukrywa się przed nami dając nam jakieś ‚znaki’? Po co komu taki nieudolny bóg?

      Jak pisałem już niejednokrotnie – to co piszesz jest równoznaczne twierdzeniu, że gdzieś tam jest dziewczyna, której bardzo ale to bardzo ale to bardzo się podobasz, i która Cię kocha i chce być w związku z Tobą, ale ukrywa się i jedynie daje Ci znaki abyś do niej trafił, ale nigdy otwarcie nie skontaktuje się z Tobą i nie wyzna ci swoich uczuć, a na domiar złego jej „znaki” są nieodróżnialne od różnych zwykłych losowych zdarzeń.

      Być może dla Ciebie taka dziewczyna będzie rzeczywista, ale dla reszty świata będzie nieodróżnialna od dziewczyny nieistniejącej. A bez dowodu na jej istnienie niestety nie możesz oczekiwać, że ktokolwiek racjonalny będzie na poważnie brał Twoje opowieści o kochającej Cię, tajemniczej dziewczynie.

      >Pozdrawiam.
      Wzajemnie.

      • Janusz pisze:

        Rzeczy, których się dowiadywała od zmarłych, nie były błache. Na przykład zmarła znajoma ostrzegała ją, że jej siostra jest chora, i żeby się zbadała. No i wyszedł rak. Innym razem dowiedziała się o śmierci pewnej kobiety, wcześniej nic, a nic o tym nie wiedziała. Czemu moja ciocia miałaby kłamać? Powiem tak – też nie wierzyłem z braku uzasadnienia. Ale teraz wierzę, bo dostaję w życiu sygnały. A myśli obrażające zawsze mnie atakują, gdy krocze za Bogiem. Różnego rodzaju ataki. Pochodzą od nieistniejącego szatana? Ja myślę, że istota doskonała właśnie dlatego, że jest doskonała daje nam w pełni wolny wybór. Co do ilości religii i Bogów – cóż, może oszukuje mnie coś innego, ale nie chcę wpadać w paranoję – pan też na pewno ufa swoim bliskim :)

        • >Rzeczy, których się dowiadywała od zmarłych, nie były błache. Na przykład zmarła znajoma ostrzegała ją, że jej siostra jest chora, i żeby się zbadała. No i wyszedł rak. Innym razem dowiedziała się o śmierci pewnej kobiety, wcześniej nic, a nic o tym nie wiedziała.

          Nie muszą być błahe, wystarczy, że będą ogólne. Rak nie jest rzeczą błahą, ale nie można powiedzieć, żeby był rzadki. Jest wiele pozawerbalnych sygnałów, z których można wywnioskować taką chorobę. Wcześniejsza wiedza na temat podobnych chorób w rodzinie, pogarszający się wygląd, jakieś zasłyszane pogłoski – można tak długo wyliczać. Problem polega na tym, że każdy z nich jest z dziesięć rzędów wielkości bardziej prawdopodobny niż nadnaturalna interwencja. Podobnie o śmierci jakiejś osoby.

          Jak powiedział Carl Sagan – nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów. A takich nie ma. Nie wspominając już nawet o tym, że owe duchy musiałyby być odpowiedzialne za wszelkie zdarzenia/informacje, których cioci nie przekazały. Świetnie, że powiedziały o raku. A czy ostrzegły ciocię przed wypadkami? Przed nieszczęściami w rodzinie? Czy ostrzegły o raku zanim osoba o nim wiedziała, tak by mogła zacząć szybko kurację i zwiększyć szanse na przeżycie, czy też wspomniały o tym dopiero wtedy, kiedy inni ludzie już o tym wiedzieli? Jaki standard dowodów używasz by oceniać takie twierdzenia?

          >Czemu moja ciocia miałaby kłamać?

          Wcale nie musiała kłamać, nikt tego nie twierdzi. Mogła się pomylić, mogło jej się zdawać. A czy ciocia zwróciła uwagę ile razy przepowiednie duchów się sprawdziły, a ile nie? Bo stawiam kasztany przeciwko orzechom, że pamięta tylko te, które się sprawdziły. Co jest naturalne i od dawna znane w psychologii pod nazwą „efektu potwierdzenia” (confirmation bias). Człowiek wcale nie musi mieć złych intencji, by mówić nieprawdę. Może po prostu nie wiedzieć lub nie być świadom mechanizmów, wedle których sam działa.

          >Powiem tak – też nie wierzyłem z braku uzasadnienia. Ale teraz wierzę, bo dostaję w życiu sygnały.

          No dobrze, dostajesz sygnały. Nie wiem jakie i generalnie jest to nieistotne. I nie mam tu zamiaru Cię obrażać, tylko musisz sobie zadać pytanie – czy to, co ja odbieram jako sygnał, dla kogoś o wyższych standardach dowodów nie będzie wyglądało jak przypadkowe zdarzenie? Czy ten sygnał mógł się zdarzyć losowo (jakkolwiek małe prawdopodobieństwo by nie było – pamiętaj, że KTOŚ w lotka jednak wygrywa, mimo znikomych szans). Zadaj sobie pytanie czy gdyby ktoś inny opisał Ci te same sygnały, ale przypisał je swojemu bogu, dajmy na to Ganeshy, czy przekonało by Cię to do wiary w niego? Czy uznałbyś to za wystarczający dowód na twierdzenia o istnieniu boga o głowie słonia? Myślę, że chyba nie. Dlaczego w takim razie do twierdzeń o Jezusie nie stosujesz tych samych standardów? Czy nie powinieneś? Aby być intelektualnie uczciwym nie możesz dla jednego stosować innych kryteriów niż dla drugiego, nie sądzisz?

          >A myśli obrażające zawsze mnie atakują, gdy krocze za Bogiem. Różnego rodzaju ataki. Pochodzą od nieistniejącego szatana?

          Niestety nie wiem dlaczego masz myśli obrażające. Może podświadomie rozumiesz, że to nie może być prawda i jakoś się buntujesz? Nie wiem, nie jestem psychologiem. Nie zmienia to faktu jednak, że jeśli przypisujesz je szatanowi to nie jest Twój grzech. Ja w szatana nie wierzę, osobiście uważam, że to wynik wychowania w katolickim otoczeniu, które – chyba przyznasz – jest niezwykle restrykcyjne, seksualnie, intelektualnie, itd…

          >Ja myślę, że istota doskonała właśnie dlatego, że jest doskonała daje nam w pełni wolny wybór.

          Niestety nie jest to żaden argument. Szatan, w którego wierzył, wedle religii miał doskonałą wiedzę na temat istnienia Boga, a jednak miał doskonale wolną wolę by go odrzucić, co też uczynił. A więc ukrycie Boga NIE JEST warunkiem koniecznym wolnego wyboru ludzi. Dziewczyna nie musi się ukrywać, by dać ci wybór czy chcesz z nią być czy nie…

          >Co do ilości religii i Bogów – cóż, może oszukuje mnie coś innego, ale nie chcę wpadać w paranoję – pan też na pewno ufa swoim bliskim 🙂

          Ufam, w zależności od twierdzeń. Jeśli ciocia mi powie, że ugryzł ją pies, a wiem, że sąsiad miał psa, który biegał wolno po podwórku, nie widzę powodu by jej nie wierzyć. Dostępne mi dowody są odpowiednie do twierdzenia. Gdyby jednak ciocia stwierdziła, że ugryzł ją zionący ogniem smok wielkości nosorożca, cóż – nie uwierzyłbym jej, mimo że to rodzina.

          Według mnie jest coś, co Cię oszukuje. Ciebie i wielu innych. A jest tym czymś religia i twierdzenia o rzeczach, na które nie ma żadnych dowodów, a które dziwnym trafem wymagają od ciebie posłuszeństwa tym, którzy te rzeczy głoszą. Posłuszeństwa i hojnej ręki.

          Gdybym miał coś doradzić, to zastanowić się dlaczego nie wierzysz w 5000 innych bogów, a następnie tymi samymi kryteriami potraktować swoją wiarę w Jezusa. A następnie wyciągnąć racjonalne, logiczne wnioski.

          Pozdrawiam

    • qwerty pisze:

      To tak jakbyś powiedział, że przyśniły Ci się jednorożce i przepowiedziały, ze X umrze i ten X umarłby 2 lata później, a ty stwierdziłbyś, że to dowód na istnienie jednorożców.

  6. Janusz pisze:

    Cóż, mnie nadal przekonuje to, że jeszcze, gdy nie wiedziałem, jak działa szatan, atakował mnie, gdy byłem blisko Boga i potem dowiedziałem się, jak on działa (wcześniej tego nie wiedziałem).
    Myślę, że ilość religii świadczy o tym, że człowiek poszukuje Boga. Dowody dowodami, ale jakie dowody mają wesprzeć istnienie czegoś, co jest pierwszą przyczyną wszystkiego i do tego niematerialną? Jest czymś, co przenika wszystko.
    Kościół mówi, że rozumem człowiek może dojść naturalnie do poznania Boga. U mnie się to potwierdziło. Nadal będę w życiu szukać prawdy i oczywiście dopuszczam możliwość bycia w błędzie, jednak nasze życie też opiera się na zaufaniu. Będę konfrontować swoje wierzenia z argumentami strony przeciwnej. Samo to złem być nie może :)

    • >Cóż, mnie nadal przekonuje to, że jeszcze, gdy nie wiedziałem, jak działa szatan, atakował mnie, gdy byłem blisko Boga i potem dowiedziałem się, jak on działa (wcześniej tego nie wiedziałem).

      Czy aby na pewno? Jeśli definitywnie stwierdzisz, że to jest właśnie powód dla którego wierzysz – OK, nie mam powodu by nie brać Cię na poważnie. Ale jak już mówíłem – moim zdaniem to nie jest dobry powód do wiary. Dlaczego?

      Przyjrzyjmy się temu bliżej – w pewnym momencie zacząłeś mieć jakieś myśli. Owe myśli były nacechowane negatywnie wobec pewnej postawy nazwijmy to światopoglądowej/religijnej. Nie wiedziałeś co to jest i dlaczego tak się dzieje.

      Następnie porozmawiałeś z osobami wyznającymi ów pogląd, które stwierdziły, że to szatan bo szatan tak działa.

      Zastanów się – co powinieneś zrobić w tym momencie? Uwierzyć na słowo ludziom, którzy wszelką krytykę wobec swojego poglądu zrzucają na działalność szatana, którego istnienia nie potrafią udowodnić, ani nie potrafią dowieść koniecznej relacji między owymi myślami a owym szatanem?

      W jaki sposób wykluczyłeś to, że to były tylko Twoje myśli? W jaki sposób wyeliminowałeś taką możliwość, że jakiś telepata przesyłał Ci te myśli? A może jakiś podróżnik w czasie wyposażony w niewyobrażalną dla nas technologię nakierował na to Twój umysł? A może kontrolują Cię kosmici? Przecież wszystkie te możliwości są tak samo prawdopodobne?

      Po prostu uwierzyłeś im na słowo bo to miało sens? Czy uważasz, że jest to dobry sposób poznawania świata? Czy te samo wytłumaczenie podane przez hinduistę przekonało by Cię do wiary w hinduizm?

      >Myślę, że ilość religii świadczy o tym, że człowiek poszukuje Boga.

      No dobrze, rozumiem. Ale znów mamy do czynienia z założeniem, które przyjmujesz bez żadnego dowodu. Po pierwsze aby stwierdzić, że człowiek poszukuje X, wypadało by podać dowód istnienia X. Przecież ja mogę stwierdzić, że ludzie nie poszukują Boga tylko Niewidzialnego Jednorożca. Jak stwierdzisz, kto ma rację?

      Po drugie – w jaki sposób wykluczyłeś wszystkie inne wytłumaczenia na mnogość religii? Jak chociażby to, że religia zdaje się być ewolucyjnym artefaktem? W Afryce zaobserwowano kilka osobnych stad szympansów, wykonujących dość ciekawy zabieg. Otóż kiedy nadciąga burza z piorunami, szympansy owe zaczynają jej grozić tak, jak gdyby była ona osobnikiem z wrogiego stada. Skaczą, wrzeszczą, uderzają patykami o pnie drzew, itp… słowem – „antropomorfizują” zjawisko przyrody. Traktują je, jak coś podobnego im. Stąd tylko krok do zaobserwowania „reguł”, że jak zabijemy jakiegoś szympansa to burza sobie pójdzie i voila – mamy religię. A skoro jest to artefakt ewolucyjny, nic dziwnego, że ma go większość (bo nie wszyscy) ludzie. Nie twierdzę, że tak właśnie jest, ale jest to możliwe wytłumaczenie. I znów kilka rzędów wielkości bardziej prawdopodobne niż nadnaturalna istota. I tej możliwości też nie wykluczyłeś.

      Po prostu zaakceptowałeś coś, z czym czujesz się dobrze. Ale czy to jest właściwy sposob poznawania świata? Wierzyć w to, co nam się podoba?

      >Dowody dowodami, ale jakie dowody mają wesprzeć istnienie czegoś, co jest pierwszą przyczyną wszystkiego i do tego niematerialną? Jest czymś, co przenika wszystko.

      Argument ten został obalony w treści strony. I prosiłbym abyś w dalszej dyskusji, o ile będziesz miał ochotę ją prowadzić, nie używał argumentów, z którymi strona się rozprawiła. Chyba, że masz poprawny i prawdziwy argument obalający riposty ze strony.
      Od Pierwszej Przyczyny do Jezusa daleeeeeeeeeeeeeeeka droga. Równie dobrze może być nią Brahman. Dlaczego w Niego nie wierzysz?

      A jakie dowody? Nie wiem, to nie mój problem. Dowody zależą od definicji Boga, jakiej użyjesz. Jednakże gdyby Bóg istniał rzeczywiście i rzeczywiście chciał jakiegoś związku ze mną, doskonale by wiedział jaki dowód by mnie przekonał i ten dowód by pokazał (w końcu mamy ludzi twierdzących, że Bóg zsyła im objawienia, prawda?). Skoro tego dowodu nie ma, a nie ma, to
      a) Bóg nie istnieje
      lub
      b) Bóg nie chce związku ze mną.
      Tak czy siak, nie mój cyrk.

      >Kościół mówi, że rozumem człowiek może dojść naturalnie do poznania Boga. U mnie się to potwierdziło.

      Kościół mówi wiele rzeczy, które okazują się być nieprawdziwe. Jedną z tych rzeczy jest „Bóg poprzez rozum”. Niestety nie jest to prawda, a przekonać się można o tym w bardzo prosty sposób – należy zapytać wierzącego dlaczego wierzy, skąd „wie”, że duchy przychodzą z nieba, że zmarli w ogóle do tego nieba trafiają, że cuda są dziełem ich Boga a nie jakiegoś innego…. koniec końców ZAWSZE dochodzisz do jednej odpowiedzi: „bo musisz mieć wiarę”. A wiara to antyteza rozumu.

      Jeśli uważasz, że doszedłeś do Boga drogą rozumu to niestety muszę się nie zgodzić. Pokazałem Ci krok po kroku jakie błędy w rozumowaniu popełniłeś, czego nie sprawdziłeś, nie zweryfikowałeś, tylko przyjąłeś na wiarę. I nie odbieraj tego jako atak tylko jako stwierdzenie faktu – chyba wszyscy, którzy kiedyś wierzyli w Jezusa, działali w ten sposób, wliczając mnie. Różnica jest taka, że ja swojemu rozumowi zaufałem i gdy mówił mi, że „coś tu śmierdzi” i „jak wszechmocny, wszechwiedzący Bóg nie jest w stanie zmienić zdania, bo zna wszystkie swoje wybory, bo wszystko wie”, nie wyłączyłem go przyciskiem „To TAJEMNICA, musisz mieć WIARĘ” (czyli tłumacząc na niekościelny: „to absolutnie nie ma sensu, ale musisz wierzyć w to, że ma, bo my tak mówimy”).

      Dlaczego Ty nie miałbyś zaufać rozumowi? Pomyśl – zakładając, że Bóg istnieje, stworzył on ludzi i wyposażył nas w ten cudowny organ, jakim jest mózg, który produkuje umysł i wszystkie procesy z tym związane. Dlaczego wierząc w Boga nie miałbyś zaufać temu, co mówi Ci dar od niego. A jeśli ten dar powie Ci, że Boga nie ma, to może jednak nie był darem od boga, tylko wynikiem ewolucji?

      > i oczywiście dopuszczam możliwość bycia w błędzie, jednak nasze życie też opiera się na zaufaniu.

      Jasne. Ale owo zaufanie stopniujemy w zależności od twierdzeń i od skutków, jakie ze sobą niosą. Zaufasz lekarzowi, i to pewnie w całkiem sporym stopniu, bo wytworzyliśmy skomplikowany mechanizm, który maksymalizuje nasze zaufanie do niego – mamy długi i skomplikowany proces edukacyjny, praktyki, staż, itp. Aż w końcu po wielu wielu latach ciężkiej nauki lekarz może samodzielnie leczyć. Nie zaufasz w kwestiach swojego zdrowia hydraulikowi z sąsiedniej klatki.
      Dlaczego miałbyś zatem ufać księżom? Oni nie mają dostępu do żadnej wiedzy, do której ty nie masz dostępu. Ani grama. Wszystko to, czego oni się uczą, możesz poznać i Ty. Proces ich kształcenia nie jest jawny, nie ma systemu kontroli, jest za to ścisła hierarchia i obowiązek słuchania zwierzchnika bez względu na to, czy się z nim zgadzasz czy nie. Czy według Ciebie jest to organizacja godna zaufania? Ta, która wspierała niewolnictwo jeszcze w XXw? Która jest współodpowiedzialna za pogromy Żydów i II wojnę światową? Która paliła ludzi za czary? Która zabijała ludzi za niezgadzanie się z jej dogmatami? Która chroni gwałcicieli dzieci? Im chcesz ufać? DLACZEGO?!!!

      >Będę konfrontować swoje wierzenia z argumentami strony przeciwnej. Samo to złem być nie może

      O ile dobrze się orentuję to Kościół nie jest zbyt przychylny debatom z ateistami. Ciężko znaleźć w Polsce księdza, który wystąpiłby w publicznej debacie z niewierzącym. Protestanci na tym polu mają o wiele lepszą opinię.

      Fajnie, konfrontuj, spoko. Ale może zanim zaczniesz konfrontować przeegzaminuj swoje wierzenia? Sprawdź je takimi samymi kryteriami, jak inne? Bo jeśli wierzysz tylko dlatego, że miałeś „złe” myśli, a ktoś Ci powiedział, że to szatan, to jest to baaaaaaaaaaardzo zły powód do wiary. I nie tylko według mnie, ale jak przypuszczam również według katolików.

      Pozdrawiam

  7. Satoris pisze:

    Świetne opracowanie! Dodam jeszcze cytat:
    „Dla ludu religia jest prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna.” – Seneka Młodszy (Filozof, ur. ok. 4 r. p.n.e.)
    Oraz co do moralności i dekalogu, to przed nim już ludzie wypracowywali sobie prawa zasady współżycia.
    – Kodeks Hamurabiego (był przed Mojżeszem) 18 wiek p. n. e.
    – Kodeks Ur-Nammu zbiór praw, ustanowiony za panowania sumeryjskiego króla Ur-Nammu na przełomie XXII–XXI wieku p.n.e. https://pl.wikipedia.org/wiki/Kodeks_Ur-Nammu
    – 42 zaprzeczenia bogini egipskiej Maat (zwane też spowiedzią negatywną) – z księgi zmarłych zmarłego skryby Ani (tzw. Papirusu Ani) z XIX dynastii Nowego Państwa (lata 1240-te p.n.e.)
    https://pl.wikipedia.org/wiki/42_zaprzeczenia_bogini_Maat

  8. Theistissisiissaaurus pisze:

    Rabbi, Mistrzuniu! Wielki Guru Ateizmu!
    Z sympatią pytam:
    1. Czy kogokolwiek osobiście przekabaciłeś byłeś na ateizm? Udało ci się, gdy próbowałeś usilnie?
    2. Jak udowodnić wierzącemu że Bóg nie istnieje? Mam bowiem problem z tym z moim wujkiem, którego chcę nawrócić na ateizm.
    2a. I – jak udowodniłeś to sobie? Bo zakładam że udowodniłeś, skoro w tytule obwieszczasz że ‚bóg nie istnieje’ a nie np. ‚dlaczego bóg najprawdopodobniej nie istnieje’ albo ‚dlaczego nie wierzę że bóg istnieje’? A jeśli udowodniłeś, toś największym geniuszem od czasów Archimedesa, a nawet Wielkiego Big Bangu, powstałego jak wiadomo z niczego i bez przyczyny.
    Z wielkim ateistycznym pozdrowionkiem
    Theistissisiissaaurus

    • Ad 1. Lektura komentarzy na tej stronie udowadnia, że nikogo nie przekabaciłem na nic – jest to domena ludzi religijnych – natomiast argumenty podane na stronie pozwoliły sporej liczbie osób poradzić sobie z wątpliwościami względem twierdzeń przeróżnych religionistów typu księża, itp.

      Ad 2. Nie sądzę, aby była to wypowiedź szczera, ale:
      – udowodnić nieistnienia Boga się nie da, tak samo jak nie da się udowodnić nieistnienia krasnoludków, wróżek czy jednorożców
      – nawracać to mogą misjonarze, księża czy pastorzy. Na ateizm się nie nawraca, tylko do niego przekonuje – a to dlatego, że ateizm to nie żaden światopogląd czy wyznanie, a jedna odpowiedź na jedno pytanie. Nie wiem jak można „nawrócić” kogoś na odpowiedź, ale zapewne nam to wyłuszczysz.
      – jeśli chodzi o Boga możesz wujkowi wyjaśnić, dlaczego Bóg Omnimaxi jest wewnętrznie sprzeczny logicznie, wobec czego nie może istnieć

      Ad 3. Jak wyżej. Twoje założenie jest błędne. Zostałem przekonany przez argumenty oraz własne przemyślenia oparte na naukowym sceptycyzmie.

      Jeśli uważasz, że tytuł strony jest zły, nic nie stoi na przeszkodzie abyś stworzył własną stronę z „poprawnym” tytułem.

      Również pozdrawiam.

      • Theistissisiissaaurus pisze:

        Dzięki za odpowiedź.
        Ad 1. Rzecz jasna chodziło o – wyraźnie zaznaczone w mojej wypowiedzi – osobiste przekonanie kogoś po podjęciu takiej próby, czyli np. w bezpośredniej oralnej interakcji. Zakładam wobec tego, że tego – z jakichś tam powodów – nie dokonałeś.

        Ad 2. To szczera wypowiedź (??)
        – O ile zgodzić się trzeba, że nikt nie wykazał nieistnienia Boga tak samo jak wróżek czy jednorożców, to trzeba obiektywnie zauważać że kwestie treści ateizmu i teologii fundamentalnej są wciąż produktywne intelektualnie; nie słyszałem natomiast, by ktokolwiek np. wydawał poważne prace naukowe odnośnie (nie)istnienia wróżek czy jednorożców.
        I swoim blogiem oraz np. odpowiedziami na komentarze – nolens volens, sam się do eskalacji tej dyskusji przyczyniłeś;) – co oczywiście jest już trochę inną sprawą i mam nadzieję że doskonale rozumiesz że to nie zarzut, a nieco odrębna konstatacja.
        – Nawrócić znaczyło przekonać właśnie – kwestia osobliwości retorycznej, sądziłem acz że zrozumiała bez wyjaśniania.
        Nie sądzę natomiast że ateizm to jedna odpowiedź na jedno pytanie – gdyby tak było, to zapewne właśnie dyskusje na ten temat, łącznie z pisaniem blogów, nie byłyby (aż tak bardzo, jak są) potrzebne.
        – argument o wewnętrznej sprzeczności logicznej wszechmocnego Boga już dawno podnosiłem w dyskusjach z wujkiem. Ale to kompletne pudło, przynajmniej przy moich wyjaśnieniach. On twierdzi że po pierwsze wówczas należy uznać że Bóg, jeśli istnieje, to musi przystawać do ludzkiej (a więc niekoniecznie bezbłędnej) logiki, co nie musi być prawdą – i tu raczej ma rację. Po drugie, twierdzi że ludzie nie potrafią myśleć w kategoriach abstrakcji absolutnych (np. nikt nie potrafi wyobrazić sobie czy jakkolwiek wyrazić np. ‚niczego’, ‚doskonałej miłości’, ‚idealnej czerni’), więc zrozumienie istoty bezwzględnego pojęcia ‚wszechmocy’ nie jest nam dostępne – więc odpowiednie zdefiniowanie tego pojęcia nie jest dostępne – więc taki przypadek argumentacji nie jest relewantny w sporze.

        Ad 3. Nie, zadałem po prostu pytanie i zwróciłem uwagę na kwestię tytułu.
        Z takiej uwagi kompletnie nie wynika że ja sam powinienem albo chcę albo muszę albo rozważam zrobienie tego lepiej. Bo to w ogóle z takiej uwagi nie wynika – jeśli ktoś powie że np. jakiś portret ma fatalną kolorystykę i nieadekwatny światłocień, to raczej nie spodziewamy się że w ogóle choćby myśli by zaraz w te pędy pobiec malować nowy, lepszy:)

        Dużo szczęścia w krzewieniu idei!

        • >Ad 1. Rzecz jasna chodziło o – wyraźnie zaznaczone w mojej wypowiedzi – osobiste przekonanie kogoś po podjęciu takiej próby, czyli np. w bezpośredniej oralnej interakcji. Zakładam wobec tego, że tego – z jakichś tam powodów – nie dokonałeś.

          Zgadza się. Ponieważ na ateizm się nie nawraca. Droga do ateizmu jest zazwyczaj długa i ciężka, wybrukowana godzinami przemyśleń, rozczarowań i obawy przed utratą wsparcia najbliższych. To nie jest żadna religia, na którą może cię nawrócić dwójka domokrążców-kaznodziei. Gdyby ktoś zmienił zdanie po jednej rozmowie ze mną, otwarcie bym mu powiedział, że stał się ateistą ze złych powodów.

          >nie słyszałem natomiast, by ktokolwiek np. wydawał poważne prace naukowe odnośnie (nie)istnienia wróżek czy jednorożców.

          Są tony literatury traktujące o nieskuteczności akupunktury, homeopatii, terapii kryształami, chiromancji czy błędach kryptozoologii. Poza tym – ilość literatury na dany temat nie ma żadnego związku z tym, czy przeczenie da się udowodnić czy nie.

          >– Nawrócić znaczyło przekonać właśnie – kwestia osobliwości retorycznej, sądziłem acz że zrozumiała bez wyjaśniania.

          Nawrócić ma specyficzne konotacje, które całkowicie pasują w kręgach religijnych, ale już nie w ateistycznych. Równie dobrze mógłbyś rozmawiać o „nawróceniu na niezbieranie grzybów”.

          >Nie sądzę natomiast że ateizm to jedna odpowiedź na jedno pytanie – gdyby tak było, to zapewne właśnie dyskusje na ten temat, łącznie z pisaniem blogów, nie byłyby (aż tak bardzo, jak są) potrzebne.

          Niestety źle sądzisz. Dyskusje na ten temat nie są potrzebne bo ateizm jest czymś więcej niż jedną odpowiedzią na jedno pytanie. Dyskusje na ten temat są potrzebne, ponieważ ludzie wierzący narzucają swoją wiarę innym i oczekują, że ich irracjonalnie przekonania będą podstawą funkcjonowania świata.

          >Ale to kompletne pudło, przynajmniej przy moich wyjaśnieniach. On twierdzi że po pierwsze wówczas należy uznać że Bóg, jeśli istnieje, to musi przystawać do ludzkiej (a więc niekoniecznie bezbłędnej) logiki, co nie musi być prawdą – i tu raczej ma rację.

          Nie bardzo rozumiem dlaczego ludzie w ogóle kupują ten kretyński argument. Jeśli Bóg nie przystaje do naszej logiki to zarówno istnieje jak i nie istnieje, jest Bogiem i nie jest Bogiem. I dyskusja zakończona bo taki bóg jest niewyobrażalnie debilny i bezużyteczny. Jeśli wujek nie jest skłonny polegać na logice, możesz śmiało poprosić go o pożyczkę 20 000 PLN, a Bóg mu odda. Skoro logika nie jest potrzebna przy rozpatrywaniu spraw boskich to nie powinien mieć z tym żadnego problemu, a jeśli będzie miał to jest po prostu hipokrytą rozpaczliwie trzymającym się wpojonych w dzieciństwie bajek i wielkich sukcesów Ci nie wróżę. Ludzie, którzy wychodzą z wiary, mają zazwyczaj tę unikalną cechę, że myślą sami i starają się robić to logicznie i racjonalnie.

          >Po drugie, twierdzi że ludzie nie potrafią myśleć w kategoriach abstrakcji absolutnych (np. nikt nie potrafi wyobrazić sobie czy jakkolwiek wyrazić np. ‘niczego’, ‘doskonałej miłości’, ‘idealnej czerni’), więc zrozumienie istoty bezwzględnego pojęcia ‘wszechmocy’ nie jest nam dostępne – więc odpowiednie zdefiniowanie tego pojęcia nie jest dostępne – więc taki przypadek argumentacji nie jest relewantny w sporze.

          Nawet jeśli nie jestem w stanie pojąć w pełni znaczenia absolutnej wszechmocy, fakt, że jest ona samoograniczająca jest bezdyskusyjny. Jeśli bowiem absolutna wszechmoc oznacza, że Bóg może stworzyć kamień, którego nie będzie w stanie podnieść, to nie jest to wszechmoc w żadnym użytecznym znaczeniu. I na pewno nie _absolutna_. Absolutna wszechmoc z ograniczeniami oznacza, że również ja jestem absolutnie wszechmocny dla odpowiedniej definicji słow „absolutny” i „wszechmoc”. A zabawy słowne być może wystarczą osobom poślednim intelektualnie, ale na pewno nie rozsądnym, racjonalnym ludziom.

          >Ad 3. Nie, zadałem po prostu pytanie i zwróciłem uwagę na kwestię tytułu.
          Z takiej uwagi kompletnie nie wynika że ja sam powinienem albo chcę albo muszę albo rozważam zrobienie tego lepiej. Bo to w ogóle z takiej uwagi nie wynika – jeśli ktoś powie że np. jakiś portret ma fatalną kolorystykę i nieadekwatny światłocień, to raczej nie spodziewamy się że w ogóle choćby myśli by zaraz w te pędy pobiec malować nowy, lepszy:)

          Nie. Nie zadałeś po prostu pytania. Założyłeś sobie, błędnie zresztą, że musiałem coś udowodnić jeśli tytuł jest taki a nie inny. Skoro masz problem z tytułem i jawnie kpisz sobie z autora, proszę bardzo – zrób lepszą stronę.

          >Dużo szczęścia w krzewieniu idei!

          Męczące trochę są te Twoje przytyki i insynuowanie, jakoby ateizm był czymś do krzewienia, jakimś rodzajem wiary, światopoglądu czy czegotam jeszcze. Raczej nie będę tolerował kolejnych takich prób.

          Po pierwsze, ateizm to nie żadna idea tylko odpowiedź na jedno pytanie/stwierdzenie. Wy mówicie „bóg istnieje”, my odpowiadamy „nie widzę na to dowodów, a więc nie przyjmuję waszego stwierdzenia jako prawdziwego”.
          Po drugie strona niczego nie krzewi, a stanowi odparcie niemal 50 z tych kretyńskich „dowodów”, na które wierzący powołują się starając się „udowodnić” istnienie boga.

          A jeśli rzeczywiście życzysz powodzenia tej stronie, możesz się nią podzielić ze znajomymi czy nawet z wujkiem.

  9. Theistissisiissaaurus pisze:

    W ogóle wydaje mi się, że głoszony przez Kościół obraz Boga musi doprowadzać wielu z ludzi prostą drogą do ateizmu. I to jest bardzo przykre. Choćby niewiarygodnie wręcz uparte historyzowanie przez naukę kościelną przekazów biblijnych, nie zaś rozumienie ich jako symboliczne opowieści, mające zresztą kontekstowe paralele (na długo przed Jezusem Budda chodził po wodzie, na długo przed Jezusem Asklepios zamieniał wodę w wino. itd.) i wyrażające pewne symboliczne treści a nie prawdę historyczną (np. sensem opowieści o rozmnożeniu chleba mogłoby być: ‚rozdawaj innym ludziom bez ograniczeń, nie stracisz na tym’ – natomiast nie było tak, że Jezus cudownie, naocznie i z niczego rozmnożył chleb), itd. Zresztą to temat rzeka, który w krótkim poście mogę tylko zarysować.

    Uważam że Bóg jeśli istnieje, to nie w naturze – bezlitosnej i rządzącej się własnymi prawami – ale jest cudowną energią która może nas przeniknąć gdy go szukamy. Boga można znaleźć w miłości wobec innych – w czym zresztą nauki jak psychoanaliza czy psychiatria mogą nam ogromnie pomóc. Okrucieństwa i wyzwania natury stanowiłyby wyzwanie do szukania wiary – ale tego nie da się zrealizować hołdując poddając sie zdogmatyzowanemu, autorytarnemu władztwu dzisiejszych kapłanów (których ja nie jestem wrogiem z zasady – natomiast Kościół diametralnie oddalił się od nauki Jezusa).

    • >W ogóle wydaje mi się, że głoszony przez Kościół obraz Boga musi doprowadzać wielu z ludzi prostą drogą do ateizmu.

      Strona odrzuca obraz boga głoszony nie tylko przez Kościół, ale i przez protestantów, ŚJ, muzułmanów czy żydów. Ale zgadza się, kościelny obraz boga jest ohydny, choć wciąż mimo to atrakcyjny dla wielu osób.

      >Zresztą to temat rzeka, który w krótkim poście mogę tylko zarysować.

      Również się zgadza. Przy czym jeśli zaczynamy traktować Biblię jako zbiór metafor, nie ma żadnego uzasadnionego powodu, by twierdzić na jej podstawie, że Bóg czy Jezus istnieją.

      >Uważam że Bóg jeśli istnieje, to nie w naturze – bezlitosnej i rządzącej się własnymi prawami – ale jest cudowną energią która może nas przeniknąć gdy go szukamy.

      Ja z kolei uważam, że nazywanie boga energią jest bez sensu. Po pierwsze – mamy już słowo oznaczające energię i jest nią energia. Więc zabawy w nazywanie jej Bogiem – etykietką silnie nacechowaną konkretnym znaczeniem, jest bezproduktywne i tylko zaciemnia cało obraz.

      Po drugie – energia to dość precyzyjnie objaśniony termin fizyczny, i oznacza mniej więcej zdolność do wykonania pracy. Ta „energia”, o której ty piszesz, to raczej coś jak „Ki” z Dragon Balla czy „czakra” z Naruto, i w mojej opinii jest to naiwny pogląd.

      >Boga można znaleźć w miłości wobec innych – w czym zresztą nauki jak psychoanaliza czy psychiatria mogą nam ogromnie pomóc.

      Ponownie. Albo Bóg, albo miłość. Ekwiwokacja jest zła.

      >Okrucieństwa i wyzwania natury stanowiłyby wyzwanie do szukania wiary

      Co stawiało by jakąkolwiek istotę, która jest odpowiedzialna za taki stan rzeczy, w bardzo niekorzystnym świetle, by nie zaklnąć szpetnie.

      >ale tego nie da się zrealizować hołdując poddając sie zdogmatyzowanemu, autorytarnemu władztwu dzisiejszych kapłanów (których ja nie jestem wrogiem z zasady – natomiast Kościół diametralnie oddalił się od nauki Jezusa).

      IMHO tego w ogóle nie da się zrealizować, bo jedyna droga do tego celu to rezygnacja z własnych umiejętności racjonalnego i krytycznego myślenia, zabawa w kompartmentalizację i ekwiwokację z obawy przed akceptacją nieuchronnego wniosku, że na tym świecie jesteśmy sami i nikt nad nami nie czuwa jak jakiś niebiańska niańka.

      • mag pisze:

        cześć
        nie bardzo wiem jak zacząć jestem osoba poszukująca hmm sama nie wiem czego … odpowiedzi na pytanie …skąd i dlaczego. Tak wygodnie było mi wierzyć do tej pory w istnienie Boga ba nawet chciałabym żeby istniał. W tej najlepszej(moim zdaniem) formie dobry miłosierny… niestety coraz częściej mam wątpliwości. Najgorsze dla mnie jest jednak to czy po śmierci coś istnieje czy jesteśmy tylko tu i teraz a po śmierci przstajaemy istnieć? jak Ty się zaopatrujesz na ten temat? czy Ateiści maja jakąś poparta dowodami teorie?

        • Cześć,
          >jestem osoba poszukująca hmm sama nie wiem czego … odpowiedzi na pytanie …skąd i dlaczego

          To ważne pytanie i cieszę się, że szukasz na nie odpowiedzi.

          >Tak wygodnie było mi wierzyć do tej pory w istnienie Boga ba nawet chciałabym żeby istniał. W tej najlepszej(moim zdaniem) formie dobry miłosierny…

          Wielu ateistów uważa podobnie – że fajnie by było, gdyby istniał Bóg, kochający, miłosierny, itp… jest to do pewnego stopnia zrozumiałe. Żyjemy w tym skomplikowanym świecie, wszystko wskazuje na to, że nie znaczymy nic i prawie na nic nie mamy wpływu, a dramatycznie potrzebujemy poczucia wpływu i kontroli nad naszym życiem, że projekcja tych potrzeb na wszechmogącą istotę o quasi-ojcowskim zabarwieniu jest bardzo kusząca.

          Osobiście nie podobała by mi się taka wizja świata – dla mnie istnienie kogoś, kto ma nad Tobą permanentny nadzór, wie co robisz, co myślisz, z kim i jak uprawiasz seks itd – dla mnie jest to wizja straszna. Oznacza bowiem, że nigdy nie będę mógł dorosnąć, nigdy nie będę mógł całkowicie wziąć odpowiedzialności za życie moje i moich bliskich. Nigdy tak naprawdę nie będę mógł żyć. Rozumiem jednak, że inni mają inny na ten temat pogląd.

          >niestety coraz częściej mam wątpliwości

          Myślę, że jest to zdrowa oznaka – myślisz na te tematy i „gotowe odpowiedzi” serwowane przez religie kłócą się z tym, co widzisz na co dzień. Kultywuj te myśli i te wątpliwości – one bowiem zaprowadzą cię do faktów o świecie, czyli do życia zgodnie z tym, jak rzeczywistość na prawdę wygląda. Z całą jej brzydotą i ohydą, ale i z całym jej pięknem.

          >Najgorsze dla mnie jest jednak to czy po śmierci coś istnieje czy jesteśmy tylko tu i teraz a po śmierci przstajaemy istnieć?

          Lęk przed śmiercią jest zupełnie naturalny i normalny. Nikt zdrowy nie przyjmuje perspektywy tego, że miałby przestać istnieć i że miało by go tu nie być, z radością. Nie jesteś w tym lęku osamotniona.

          >jak Ty się zaopatrujesz na ten temat?

          Hmm. Osobiście również nie jestem zachwycony faktem, że mnie nie będzie. Tak naprawdę moje „irracjonalne nadzieje” pokładam w technologiach komórek macierzystych, hibernacji czy transferu świadomości do maszyny – niezmiernie bowiem interesuje mnie jak będzie wyglądać ludzkość za 10 000 lat i strasznie chciałbym to zobaczyć. Żyć wiecznie? Nie koniecznie. Ale na pewno dłużej, niż to jest nam dane – tyle rzeczy mnie w świecie fascynuje, że i 3 życia było by za mało, by odpowiednio zgłębić każdą z nich. Ale…

          Ale nie mam wyjścia. Wszystko wskazuje na to, że koniec jest nieunikniony, tak jak nieunikniony jest zachód słońca i koniec dnia, jak nieunikniony jest koniec filmu, książki czy ulubionego serialu (nie dotyczy Mody na Sukces – to coś jest odrażającego ;). Czy zatem książka jest mniej warta czytania bo się kończy? Czy mam nie oglądać serialu bo wiem, że kiedyś zobaczę końcowe napisy ostatniego odcinka? Czy moje życie jest mniej warte, bo mam na nie ‚limit minut’?

          Osobiście uważam, że nie. Uważam, że nieuchronność śmierci nadaje życiu sens i wartość, ponieważ oznacza, że ma znaczenie, co z tym życiem zrobisz. Możesz być gnojem i kraść, zabijać i gwałcić, a możesz być lekarzem z ‚Doctors without borders’. Możesz być skorumpowanym politykiem, albo możesz być honorowym dawcą krwi. Możesz życie spędzić żrąc i oglądając telewizję, albo możesz ten czas spędzić uprawiając sport, działając dla dobra lokalnej społeczności, miasta czy świata. W życiu, które jest pojedyncze i krótkie, każda Twoja decyzja ma jakieś znaczenie. Każda upływająca minuta jest bezcenna. W takim życiu inaczej patrzysz na relacje z ludźmi, nie masz ochoty marnować go na zbędne dramaty, wojenki podjazdowe czy knucie i spiskowanie.

          Życie wieczne traci wartość, bo w tym życiu, w zależności od wersji – nie można robić nic prócz śpiewania jaki to Bóg jest wspaniały PRZEZ WIECZNOŚĆ(!), lub można zrobić wszystko co tylko jest możliwe przez tak długo jak Ci się podoba, a na „koniec” śmiertelnie znudzić się tym wszystkim.

          Nie chcę umierać, chciałbym żyć jak najdłużej i jak najzdrowiej, nad czym pracuję już dziś (sport, dobre odżywianie, unikanie nikotyny, kofeiny, alkoholu, itp). Nie boję się jednak śmierci tak jak nie boję się zachodu słońca. Wiem, że musi nadejść. Wiem, że tego nie uniknę. I wiem, że mój dzień mogę wypełnić jak zechcę. I staram się żyć tak, by o „zachodzie słońca” świat wokół mnie był odrobinkę lepszy, niż go zastałem, i bym żałował rzeczy, które zrobiłem, a nie tych, których nie zrobiłem. I mam nadzieję umrzeć z uśmiechem na twarzy, ciesząc się, że nie zmarnowałem tego niezwykłego doświadczenia, jakie miałem nieprawdopodobne szczęście przeżyć, ciesząc się z tego jak spędziłem moje życie.

          Chciałbym też być przydatny po mojej śmierci, wobec czego zdecydowałem się dokonać donacji zwłok na cele naukowe. Po mojej śmierci Uniwersytet Medyczny odbierze zwłoki, a kolejne pokolenie lekarzy będzie się na nich uczyć jak ratować życia przyszłych pokoleń dzieci i dorosłych.

          Wiem, że lęk przed śmiercią może paraliżować. Czy nie lepiej jednak marnować ten ograniczony czas, który mamy, na codzienne radostki i problemy, niż na zamartwianie się czymś, nad czym nie mamy żadnej kontroli i czego nikt nigdy nie uniknął?

          Parafrazując: przez 13.7 miliarda lat mojego nieistnienia, zanim się urodziłem, nie cierpiałem, nie czułem dyskomfortu i nie było mi źle. Wszystko wskazuje na to, że tak samo jest po śmierci.

          >czy Ateiści maja jakąś poparta dowodami teorie?

          Ateiści to ludzie, którzy odrzucają twierdzenie „Bóg istnieje” jako niepoparte żadnymi dowodami. Nie mają własnej teorii na ten temat – nie akceptują po prostu cudzej. Poza tym – są najróżniejsi. Są ateiści, którzy nie wierzą w duchy, a są tacy, co wierzą. Są racjonalni i sceptyczni, są też łatwowierni. Są lewicowcy, libertarianie i konserwatyści.
          Jedyną rzeczą, która nas łączy, jest brak wiary w bóstwo/a. Wszystko inne może nas dzielić, i zazwyczaj to robi :)

          Ja przedstawiłem Ci moje podejście do poruszonej kwestii. Jestem w 100% pewien, że znajdziesz mnóstwo ateistów, którzy się ze mną nie zgodzą :)

          A najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że Ty możesz zapoznać się z różnymi spojrzeniami na tę sprawę i zobaczyć, które stanowisko jest dla Ciebie przekonujące. :)

          Powodzenia!
          Jeśli masz jakieś jeszcze pytania chętnie odpowiem. W razie potrzeby jest też opcja kontaktu na maila ;)
          Pozdrawiam.

          • mag pisze:

            Tak to co piszesz wydaje się bardzo sensowne i logiczne – dziękuję. Zdaje sobie z tego sprawę że mamy jedno życie i od nas zależy jak je przeżyjemy. Niestety jestem w takim momencie swojego życia że myśli o tym wszystkim mnie paraliżują powodują że mam ochotę tylko na sen przez co faktycznie większość czasu przesypiam. To co widzę wokół siebie wydaje mi się takie sztuczne i udawane i nie pobudza mnie do jakichkolwiek czynów.
            Pocieszające jest dla mnie jednak to co napisałeś że jak Cie nie było to nie cierpiałeś bo ból jest kolejna w moim życiu „sprawą” której się boję – tak ponieważ boję się tak naprawdę wszystkiego – i życia i śmierci.
            Piszesz „Osobiście nie podobała by mi się taka wizja świata – dla mnie istnienie kogoś, kto ma nad Tobą permanentny nadzór, wie co robisz, co myślisz, z kim i jak uprawiasz seks itd – dla mnie jest to wizja straszna. Oznacza bowiem, że nigdy nie będę mógł dorosnąć, nigdy nie będę mógł całkowicie wziąć odpowiedzialności za życie moje i moich bliskich.” – ja odnoszę wrażenie że może do łóżka Ci nikt nie zagląda jeśli go nie wpuścisz ale jeśli chodzi o większość spraw jesteśmy tylko marnymi pionkami którym się wydaje że mają na coś wpływ taka jest przynajmniej moja opinia i to mnie chyba bardziej przeraża.
            Teraz odczuwam potrzebę dowodu, czegoś namacalnego, czegoś czego mogę się chwycić żebym mogła w „coś” wierzyć mam tu na myśli nie tylko osobę ale może i jej brak.
            To że po śmierci nas nie będzie napawa mnie smutkiem poczuciem straty osób na zawsze bez szansy – zobaczymy się po 2 stronie. Wychodzi na to że my to nie dusza tylko mózg, który generuje ” uczucia? (czy czytałeś może książkę http://lubimyczytac.pl/ksiazka/171598/aleksandra ? dała mi też dużo do myślenia)
            Kolejne pytanie czym jest dla Ciebie doświadczenie śmierci klinicznej?
            Pozdrawiam

          • >Tak to co piszesz wydaje się bardzo sensowne i logiczne – dziękuję.

            To dlatego, że mam rację ;)

            >Zdaje sobie z tego sprawę że mamy jedno życie i od nas zależy jak je przeżyjemy.

            Wszystko na to wskazuje, choć pewności oczywiście nie ma.

            >Niestety jestem w takim momencie swojego życia że myśli o tym wszystkim mnie paraliżują powodują że mam ochotę tylko na sen przez co faktycznie większość czasu przesypiam. To co widzę wokół siebie wydaje mi się takie sztuczne i udawane i nie pobudza mnie do jakichkolwiek czynów.

            Jeśli to chwilowa sprawa nie przejmowałbym się. Każdy z nas ma lepsze i gorsze chwile. Mimo, że jestem z natury raczej pesymistą, staram się nie poddawać i każdy kolejny upadek jest dla mnie okazją, by motywować się do kolejnej próby. Gorzej, jeśli taki stan się przedłuża, trwa miesiąc, dwa…rok… Wtedy sprawa jest poważna i powinnaś poszukać profesjonalnej pomocy. Nasze umysły to bardzo skomplikowane rzeczy i też mogą niedomagać bądź zachorować. Depresja prowadzi często do śmierci, a możemy ją leczyć na wiele różnych sposobów. No ale mam nadzieję, że sytuacja nie jest aż tak groźna.

            Jak patrzę na świat, to również widzę dużo udawania i sztuczności. „Moją drogą” jest życie w/g maksymy „Be the change you want to see in the world”. Jeśli chcę, by wokół mnie świat był autentyczny to sam muszę być autentyczny. Nie znoszę dramy, knucia, oszustw. I tego nie robię. W dupie mam to, co pomyślą inni – co w głowie to na języku (oczywiście do pewnego rozsądnego stopnia – wszyscy mamy takie myśli, których nigdy nie zdradzilibyśmy nikomu choćby nas krojono żywcem :)). W ten sposób plastyk i sztuczność są naturalnie filtrowane z mojego otoczenia :)

            >Pocieszające jest dla mnie jednak to co napisałeś że jak Cie nie było to nie cierpiałeś bo ból jest kolejna w moim życiu “sprawą” której się boję – tak ponieważ boję się tak naprawdę wszystkiego – i życia i śmierci.

            I znowu – leki egzystencjalne są normalne i naturalne. Nasilają się w okresie ‚nastu’ lat, ale pozostają z nami do końca. Dlatego w Polsce kościoły nie świecą pustkami – bo kościół wmówił ludziom, że na te lęki ma lekarstwo, choć tak naprawdę to tylko jakieś homeopatyczne gie.

            Nikt nie chce umierać, ale żyć też jest trudno. Nie wiemy co przyniesie przyszłość, nie wiemy co nas spotka. Boimy się własnego cierpienia, cierpienia naszych bliskich i naszej bezsilności boimy się nawet bardziej. Wiedza i Nauka pokazały nam w jak olbrzymim Wszechświecie żyjemy i jak nic od nas nie zależy, jak marny mamy wpływ na nasze życie. ALE! Ale nie jest on zerowy. Mamy wpływ na nas, nasze podejście do życia, na nasze relacje z innymi ludźmi (W końcu nie od parady jesteśmy gatunkiem wysoko uspołecznionym…).

            Ostatnio synowi w ramach pracy domowej tłumaczyłem powiedzenie „Myśl globalnie, działaj lokalnie”. Zapytałem czym jest kropelka wody. Jest małą, nic nieznaczącą drobiną. Czymś ulotnym, istniejącym przez mgnienie i wyparowującym w niebyt. Jest delikatna, bezradna i nie ma wpływu na nic. Tak jak my.

            Co się jednak stanie, jeśli pod kapiący kran podstawisz wiadro? Nie od razu, nie bez problemów i bez upływu sporej ilości czasu, ale pojedyncze kropelki wypełnią wiadro i je przeleją. A jeśli weźmiesz miliardy takich kropelek i rzucisz je w jedno miejsce, dostaniesz w wyniku Żywioł, jakim jest powódź. Żywioł, który zmiecie ze swej drogi każdą przeszkodę i który pokona każdego, kto chciałby z nim walczyć. A żadna z kropelek, które na powódź się składają, nie będzie siebie za nią winić, i nie będzie uważać, że to właśnie ona miała na cokolwiek wpływ.

            Ostatnio w którymś ze stanów USA, w lokalnych wyborach, kandydatka Demokratów wygrała z kandydatem Republikanów jednym głosem, co znaczy, że KAŻDA osoba, która poszła na nią głosować, była niezbędna by zmienić świat.

            To tylko przykład osobistej filozofii. Nie wiem, czy jeszcze jej sobie nie wyrobiłaś, jesteś w trakcie czy może cię już zawiodła i szukasz jakiejś nowej. Ale możesz skorzystać i zobaczyć, co Cię przekonuje? Czary, zjadanie cudzego ciała i mówienie do siebie w przekonaniu, że pomagasz, czy też raczej akceptacja własnej bezsilności i Naszej potęgi? Pogodzenie ze światem i zauważenie, że prócz plastyku i kłamstw, mamy przyjaźnie, miłości, dzieci, rodziców, zachody i (bardziej) wschody słońca, lato i wakacje, złotą jesień, muzykę i tysiące innych rzeczy, z których każda jedna może nadać naszemu życiu sens i głębię, jeśli tylko zechcemy i uczynimy z niej sens naszego życia?

            No, ale chyba zaczynam prawić kazanie :P… Rozumiem całkowicie, że świat jest ponury i nieprzyjazny. Ale jest też piękny i zapierający dech w piersiach. To jakie będzie Twoje życie, zależy tylko i wyłącznie od tego, na co będziesz zwracać bardziej uwagę i do czego będziesz przykładać większą wagę.

            >Piszesz “Osobiście nie podobała by mi się taka wizja świata – dla mnie istnienie kogoś, kto ma nad Tobą permanentny nadzór, wie co robisz, co myślisz, z kim i jak uprawiasz seks itd – dla mnie jest to wizja straszna. Oznacza bowiem, że nigdy nie będę mógł dorosnąć, nigdy nie będę mógł całkowicie wziąć odpowiedzialności za życie moje i moich bliskich.” – ja odnoszę wrażenie że może do łóżka Ci nikt nie zagląda jeśli go nie wpuścisz ale jeśli chodzi o większość spraw jesteśmy tylko marnymi pionkami którym się wydaje że mają na coś wpływ taka jest przynajmniej moja opinia i to mnie chyba bardziej przeraża.

            Wedle mitologii katolickiej bóg jest wszechwiedzący i wszechobecny, i ma konkretne zapisy w swojej książce dotyczące seksu. Wobec czego – tak, Bóg zagląda ludziom do łóżka. Natomiast bezradnymi pionkami możemy być zarówno w świecie stworzonym i kontrolowanym przez wszechpotężną istotę będącą poza granicami możliwości naszego poznania, ale możemy też być pionkami w świecie całkowicie naturalistycznym, będącym wynikiem działania prostych i nieubłaganych praw natury, które nie przejmują się cierpieniem jakiś konglomeratów białkowych, którym udało się do pewnego stopnia opanować jeden nic nieznaczący kawałek kwarcu orbitujący wokół przeciętnej gwiazdy w niczym niewyróżniającym się miejscu niczym niewyróżniającej się galaktyki… Problem w tym, na co wskazują dowody? Ja na pierwszą propozycję nie znajduję potwierdzenia, zostaję więc z drugą. I nie obrażam się na nią tak samo jak nie obrażam się na to, że jesienią pada deszcz, zimą śnieg, a wiosną przychodzą roztopy.

            >Teraz odczuwam potrzebę dowodu, czegoś namacalnego, czegoś czego mogę się chwycić żebym mogła w “coś” wierzyć mam tu na myśli nie tylko osobę ale może i jej brak.

            A co mamy? Nie mamy żadnych dowodów na istnienie nadnaturalnych istot typu Bóg. Brak takich dowodów. Jedyne co mamy w odpowiedzi na Wielkie Pytania to „Nie wiem”. I to jest dobra, uczciwa i odpowiednia odpowiedź :) Jeśli potrzebujesz w coś „wierzyć”, czy raczej być przekonaną o prawdziwości czegoś, zerknij na humanizm. Jest oparty na rozsądnych postulatach, ma sensowne cele i umieszcza punkt naszego skupienia tam, gdzie on powinien być – na nas.

            >To że po śmierci nas nie będzie napawa mnie smutkiem poczuciem straty osób na zawsze bez szansy – zobaczymy się po 2 stronie.

            No nie jest to zachwycająca perspektywa. Ale z drugiej strony oznacza tylko, że nie powinniśmy tracić czasu na niepotrzebne walki, kłótnie, knucia itp. IMHO powinniśmy cenić każdą chwilę z bliskimi, każdą chwilę na tym świecie. Jeśli po śmierci będzie bonus – super. Nic jednak na to nie wskazuje więc nie będę marnował życia wierząc w takie historie, tracąc jednocześnie możliwość uczciwego i szczęśliwego przeżycia tego życia – niewiarygodnego daru, którego miliony osób nigdy nie doświadczyły.

            >Wychodzi na to że my to nie dusza tylko mózg, który generuje ” uczucia?

            Nie jest to związane bezpośrednio z ateizmem, ale moja opinia jest taka – umysł to emergentne zjawisko, które powstaje na skutek wysokiego stopnia zorganizowania i odpowiedniego rozmieszczenia neuronów w mózgu. „Ja” jest jedną z funkcji umysłu – samoświadomość mają nie tylko ludzie, ale też i niektóre zwierzęta, co zdaje się sugerować, że „Ja” jest efektem rozwoju ewolucyjnego i jest rozwinięte w różnym stopniu u różnych gatunków. Nie wiem co to jest dusza, żadna z proponowanych definicji nie jest sensowna i na żadną z nich nie ma potwierdzających dowodów.

            >(czy czytałeś może książkę http://lubimyczytac.pl/ksiazka/171598/aleksandra ? dała mi też dużo do myślenia)

            Nie czytałem, jeśli jest interesująca to wrzucę na moją kilometrową listę To Read :)

            >Kolejne pytanie czym jest dla Ciebie doświadczenie śmierci klinicznej?

            Wydaje mi się, że gdzieś już w komentarzach poruszałem ten temat (polecam ich lekturę, przednia zabawa :)). Według mnie śmierć kliniczna nie jest śmiercią. Po angielsku nazywa się to NDE – Near Death Experience, czyli Doświadczenie z Pogranicza Śmierci. Śmierć nie jest punktem w czasie (tak samo zresztą jak i zapłodnienie), tylko procesem. Trochę czasu zajmuje zanim organizm całkowicie obumrze, zwłaszcza umysł. NDE to wydarzenie, podczas którego dochodzi do przerwania procesu umierania. Sam proces jest sytuacją ekstremalną, do której mózg nie jest przyzwyczajony. Zaczyna dziać się coś dziwnego, zaczyna brakować tlenu, człowiek traci przytomność (tunel i „jasność”), po czym z jakichś powodów przestaje umierać. Nic dziwnego, że mózg w tak ekstremalnych warunkach zachowuje się „dziwacznie” i w sposób, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni. Liczne eksperymenty naukowe nie potrafiły dostarczyć żadnych przekonywujących dowodów na prawdziwość tez o wędrówce duszy, unoszeniem się nad stołem, itp. Często za to dostarczyły argumentów przeciwko tym propozycjom.

            Nawet jeśli NDE były by realne, nie był by to dowód na istnienie boga, ani tym bardziej Boga. :)

            >Pozdrawiam

            Również pozdrawiam.

          • mag pisze:

            jeśli jest możliwość kontaktu na maila chętnie skorzystam mam jeszcze trochę pytań i wątpliwości?

          • W zakładce kontakt znajdziesz formularz do wysyłania maili. Czekam na wiadomość :)

  10. Sajmon Krytyk Wszystkiego pisze:

    Nawet mocne te argumenty masz, ale brakuje kontry na jeden argument: Wierzę, bo nie chcę żyć ograniczoną długość czasu. HAHA! TU CIĘ MAM :p

    • No masz, nie da się ukryć :) Argument, który proponujesz, zdaje się nie zyskał zbyt wielkiej popularności w kołach apologetów chrześcijaństwa i innych religii, ciekawe dlaczego :)

      A na serio – jak pisałem w jednym z ostatnich komentarzy, chciałbym żyć długo, o wiele dłużej niż żyjemy teraz. Na pewno jednak nie chciałbym żyć lub istnieć wiecznie. Wszystko by mi się znudziło i ostatecznie tylko bym egzystował w bezmiarze wszechogarniającej nudy. Jeśli jakieś piekło istnieje, tak bym je właśnie opisał. No, może jeszcze istnienie na wieczność i śpiewanie na cześć jakiegoś kolesia non stop, wraz z miliardami innych, podobnych mi.

      Ale chciałbym sprostować jedną rzecz – co prawda w komentarzach i w dyskusjach wypływają moje osobiste poglądy i przekonania, bo mnie o nie pytacie :), nie mniej jednak strona nie nie „ma” argumentów, strona odpiera argumenty proponowane przez wierzących. Ja nic nie sprzedaję, ja tłumaczę, dlaczego nie kupuję rzeczy sprzedawanych przez katolików, protestantów, muzułmanów czy shintoistów :)

  11. Może za kilkaset może i nawet tysięcy lat jak już będziemy podróżować między planetami i odkrywać nowe zakątki galaktyki ludzie zrozumieją, że nie istniał i nie istnieje żaden Bóg…

  12. Jerzy Jerzego syn Cieślański pisze:

    A nie mówiłem!?

    Archiw; 01.04.2003r.
    1. Osobiste emocjonalne spojrzenie na zagadnienie tzw.”urażonych uczuć religijnych”

    2. Uwaga ! Zasłyszane i wyczytane opinie i poglądy oraz obserwacje cudze i własne, zestawione zostały pod wpływem wzburzenia emocjonalnego co jest odwzorowane w tzw. „środkach wyrazu” i może rzutować na emocje czytających.

    5. Ostatnimi czasy pojawia się coraz więcej wyimaginowanych posądzeń o obrazę tzw. „uczuć religijnych” wobec twórców kultury, dziennikarzy i wszystkiego, co się komu skojarzy, (aż do znaków ruchu drogowego przed skrzyżowaniami włącznie).

    6. Tymczasem socjologowie ostrzegają, że społeczeństwo zagrożone utratą środków utrzymania gwarantujących mu przeżycie, porzuci „rozum” i demokrację na rzecz prymitywnych, emocjonalnych odruchów obronnych typu stadnego, skłaniając się w poglądach na preferowany system władzy ku autorytaryzmowi.

    7. Na skutek tego atawistycznego fikołka polegającego na hamującym racjonalne myślenie wpływie emocjonalnego wzburzenia , mózgi jednostek i całych grup społecznych, stają się podatne na: manipulowanie emocjami i indoktrynację totalitarnych ideologii oraz uleganie demagogicznej argumentacji ekstremistów politycznych, bardziej niż zwykle.

    8. Ale grunt został już przygotowany znacznie wcześniej, na lekcjach religii w przedszkolu, przez programowanie wstydu, poczucia winy, koniunkturalnego zakłamania, wiary w cuda i łatwo-wierności.

    9. Nie dziwi więc fakt, że rozdrażnienie fanatyków religijnych rośnie „logarytmicznie” w stosunku do rozdrażnienia całego społeczeństwa rozkołysanego emocjonalnie na skutek strachu przed utratą środków gwarantujących jako taką egzystencję.

    10. Nie „karpi” też konstatacja, że prawicowo-klerykalni cwaniaczkowie wykorzystują grę na emocjach do wyrywania głosów wyborczych.

    11. Zdziwko wali dopiero, gdy zapytamy, dlaczego, w cywilizowanym podobno kraju, nikt nie chce karać emocjonalnej, religijnej ciemnoty za to, że obraża racje rozumu, zdrowy rozsądek i naukowe postrzeganie rzeczywistości.

    12. Fałszywym jest przypuszczenie, że dzieje się tak na skutek humanitarnego pobłażania stosowanego w demokratycznych systemach sądowniczych wobec szkodzących z głupoty.

    13. Odpowiedź jest prosta, nie karze się religijnej ciemnoty dlatego, że łatwiej jest rządzić, wyzyskiwać i manipulować ukształtowanymi pod jej wpływem formacjami społecznymi.

    14. Łatwość kierowania nieuświadomionym, niewykształconym, emocjonalnym, religijnym społeczeństwem zawsze będzie atrakcyjną obietnicą utrzymania steru władzy dla każdej rządzącej opcji politycznej, a dla populistycznej, demagogicznej opozycji nadzieją na kolejną zmianę przy sterze, cykliczną jak zwrotnica na górce rozrządowej lewo, prawo, lewo, prawo, Leper.

    15. A kolej w długach, leży i kwiczy. Pięknie, „Kolej”, Pięknie.

    16. Skutkują te nadzieje umizgami i wysiłkami zjednywania sobie kleru, ewentualnie spenetrowania i przejęcia władzy religijnej przez każdego, kto zaraził się bakcylem przywództwa nad narodem, dającego, jak przy wódce, poczucie własnej boskości, niezależnie (od tego) czy ktoś jest z miasta czy ze wsi (wioski).

    17. Na podstawie wolumenu obaw prominentów władzy przed posądzeniami o obrazę tzw. „uczuć religijnych” można określić stopień zaangażowania każdej opcji rządzącej w proceder umizgiwania się wobec religijnych hierarchów.

    18. Pod sfetyszyzowaną nazwą tzw.”uczuć religijnych” kryje się zespół emocjonalnych stanów, reakcji i zachowań wywoływanych przez bodźce informacyjne o treści kojarzącej się przewrażliwionemu odbiorcy z tematyką religijną.

    19. W świetle osiągnięć współczesnej nauki nie ma racjonalnych powodów (podstaw) do karania artystów za to, że ich osobiste wizje rzeczywistości lub ich krytyczne poglądy na temat uczciwości i sensowności społecznej; preferowania i finansowania przez państwo jakiegoś systemu religijnego, mogą powodować u fanatycznej religijnej ciemnoty; prymitywne odruchy emocjonalnie manipulowanej nienawiści usprawiedliwianej demagogiczną tezą o obronie tzw. „uczuć religijnych”.

    20. Mechanizm wywoływania reakcji emocjonalnych powiązanych i indukowanych treściami „religijnymi” nabywany jest w procesie manipulacyjnej indoktrynacji religijnej służącej programowaniu i wymuszaniu określonych postaw, zachowań i poglądów wiernych – uprzednio uzależnionych od religii przez szantaż emocjonalny.

    21. Wierni nieuzależnieni od religii to kasta rządzących kapłanów, żyjących i działających ponad jej rygorami dla własnych jednostkowych korzyści, co widać w praktyce.

    22. Do tzw. „uczuć religijnych” zaliczane są takie reakcje emocjonalne indukowane treściami „religijnymi” jak: wstyd, strach, poczucie winy, złość, nietolerancja, nienawiść, agresja, smutek, depresja, radość, mania, paranoja, ekstaza i co tam się jeszcze fanatykom religii uwidzi.

    23. A wszystko to w imię hipotetycznego boga.

    24. Co ciekawe wraz z objawami tzw. „głębokiej religijności” współwystępują na ogół:
    a) problemy z identyfikacją i akceptacją własnej płci (a czasem i cudzej) oraz nieregularne krwawienia miesięczne,
    b) podatność na uzależnienia od bodźców fizycznych, chemicznych, psychospołecznych oraz niskie poczucie własnej wartości,
    c) nadwrażliwe reagowanie na stres, utratę i zranienie emocjonalne, niska asertywność, nadmierne uleganie sugestiom i presji środowiska społecznego
    d) wadliwe działanie układu immunologicznego objawiające się pod postacią: autoimmunodestrukcji, obniżenia odporności, grzybic układu pokarmowego i zatwardzenia stolca, nadwrażliwości uczuleniowej (alergie),
    e) zaburzenia regulacji łaknienia, czyli bulimia i anoreksja,
    f) schizofreniczne trudności w regulacji i utrzymaniu kontroli emocjonalnej, powiązane z błędnym interpretowaniem obrazów i dźwięków, (generowanych z własnej pamięci w mózgu), jako realnych i docierających ze świata zewnętrznego, czyli rzeczywistych.

    25. Genezy takich zaburzeń można dopatrywać się m.in. w zaburzeniach proporcji hormonów płciowych (testosteronu i estrogenów) podawanych przez organizm matki do rozwijającego się płodu, co może skutkować nieprawidłowym uformowaniem i późniejszymi uszkodzeniami, wzajemnie na siebie współoddziałujących systemów: hormonalnego, immunologicznego i nerwowego.

    26. Wspomniane zaburzenia hormonalne mogą wynikać z: choroby nerek i kory nadnerczy, silnego stresu, leczenia hormonalnego ciąży, kontaktu z substancjami działającymi estrogennie (np.detergentami, środkami ochrony roślin, substancjami chemicznymi przedostającymi się z opakowań żywnościowych do pożywienia itp.) oraz uwarunkowań genetycznych rodziców.

    27. Prymitywne, (bo odwołujące się do prymitywnych odruchów emocjonalnych odziedziczonych w procesie ewolucji gatunków) manipulacyjne metody rekrutacji i selekcji kandydatów do związków i organizacji religijnych trafiają na podatny grunt i słaby opór na indoktrynację religijną u osób z w.w. zaburzeniami systemu nerwowego.

    28. Taki kierunek rekrutacji skutkuje spodziewanym, określonym profilem statystycznym (ilościowym i jakościowym) ludzi z zaburzeniami w społecznościach religijnych, niedookreślonych tu ze względu na zasadę neutralności światopoglądowej.

    29. Na dalszym etapie indoktrynacji religijnej zaburzenia systemu nerwowego mogą zostać wzmocnione i ściśle skojarzone z „treściami religijnymi” (przez np. manipulacyjne oddziaływanie na emocje indoktrynowanych, podawanie narkotyków w dymie kadzidła, propagowanie rytuałów połączonych ze spożywaniem napojów alkoholowych i bezsensownym, monotonnym powtarzaniu tych samych tekstów i gestów, wystawianiu na działanie „dołującej” muzyki, grzybicogenne zakazy i ograniczenia higieny osobistej i tzw. „intymnej” w szczególności, stresogenne zakazy zaspokajania potrzeb fizjologicznych i naturalnych popędów.)

    30. Wszystkie te oddziaływania czynią wiernych jeszcze bardziej podatnymi na manipulacyjną indoktrynację religijną i skłonnymi do uzależniania się od wszystkiego co uzależnia, włącznie z religią, (choć niekoniecznie tą, która proces łatwo-wierności zapoczątkowała).

    31. Warto pamiętać wysyłając naszych milusińskich na lekcję religii („po co zabraniać?, niech spróbuje”), że im wcześniej wystawiamy bezbronne i łatwowierne dziecko na indoktrynację w oparach absurdu jakiejś religii, tym bardziej będzie ono podatne na późniejsze uzależnianie się od manipulacyjnej indoktrynacji jakiejkolwiek religii i tym mniej realnie będzie ono postrzegało świat przez pryzmat religijnych zabobonów.

    32. W XXI wieku, wieku cywilizacji informacyjnej w której inżynieria genetyczna obiecuje realną nieśmiertelność za 50-70 lat, rozsądek nakazuje by w eksperymentach wychowawczych z zastosowaniem religijnej obłudy poprzestać na asekuracyjnych bujdach o śniętym Mikołaju, dających; odpersonalizowane alibi odpowiedzialnym za prezenty rodzicom.

    33. W świetle obecnej wiedzy z zakresu psychologii i socjologii religii nasuwa się podejrzenie, że źródłosłów słowa w-j-ara ma wiele wspólnego z kultowymi (slangowymi, młodzieżowymi) określeniami typu: wjarać trawkę, być wjaranym, podjarać się, czyli mieć zaburzoną zdolność postrzegania rzeczywistości przez pobudzenie mózgu emocjonalnego narkotykami, alkoholem lub bodźcami psychospołecznymi o naturze popędowej.

    34. Niezależnie od sposobu rekrutacji religijnej, we władzach i elitach związków religijnych szczególnie uprzywilejowanych przez państwo profitami materialnymi, niepomiernie wzrasta odsetek ludzi niereligijnych, którzy wkupują się do nich z czystego wyrachowania korzyści materialnych, politycznych i spodziewanego pobłażliwego traktowania ich wykroczeń przez państwowy system wymiaru sprawiedliwości.

    35. Koło wyzysku, wynaturzeń i bezkarności toczy się tak samo, niezależnie od genezy i historii danego systemu religijnej władzy i jest prawidłowością w każdej religii panującej.

    36. Piękna obietnica równości i sprawiedliwości, (zrodzona z walki przeciw wyzyskowi, uciskowi i religijnej obłudzie) lecz demagogiczna i zakłamana w praktyce życia codziennego, ideologia dla wyzyskiwanej religijnej ciemnoty a profity i kobity dla hierarchów i elit rządzących religijnym totalitaryzmem ponad i wbrew regułom i zasadom własnej religii.

    37. Ktoś może rąbnie…. że komunizm i socjalizm…..

    38. Ale to już było i nie wróci więcej, więc zabierzcie klechy z naszych kieszeń ręce.

    39. „niby komunizm i prawie socjalizm” upadły ale pozostały religijne totalitaryzmy, które przetrwały między innymi dlatego, że obiecują szczęście, dobrobyt i nieśmiertelność dopiero po śmierci zamiast po kolejnych wyborach do sejmu.

    40. Obiecywanie spełnienia życzeń w wyimaginowanym niebie ale po śmierci, zamiast po
    70 latach w życiu doczesnym, (choć statystycznie to też po śmierci) jest „nad wyraz bezpieczną” obiecanką bo „z pośmierci” nikt nie wróci i nie powie, że jest be lub cacy i że w ogóle jest, (pomimo, że całość manipulacyjną obłudą śmierdzi fest).

    41. Kluczem do sukcesu „długowieczności” totalitarnej władzy religii są profity oraz wsparcie propagandowe dla elit rządzących i zakłamana manipulacyjna ideologia religijna dla utrzymywanego w ciemnocie umysłowej i biedzie materialnej, wyzyskiwanego społeczeństwa.

    42. W świecie religii tak jak w schizofrenii nikogo nie zaskakują liczne „cudowne ozdrowienia”, słyszane głosy, widziane zjawy i nawiedzenia bo magiczne alibi nadprzyrodzoności nobilituje społecznie i materialnie a do choroby psychicznej strach się przyznać i terapia kosztuje.

    43. Nie mając podstawowej wiedzy z psychologii lub co gorsza bojąc się jej z niewiedzy, bezpieczniej i korzystniej jest twierdzić, że jest się odwiedzanym przez bogów niż przyznać się do schizofrenicznego upośledzenia percepcji zewnętrznej w postaci omamów wzrokowych, słuchowych i kinestetyczno-czuciowych.

    44. I nawet trudną do ukrycia traumę nieletniej, wykorzystanej seksualnie przez religijnego dostojnika, łatwiej wytłumaczyć zapładniającą moralnie i religijnie umysł (i nie tylko), wizytą gruchającego ptasią pierzastością wysłannika boga, jakoby szczególnie kochającego dzieci. Rodzaj -skrzydlatego Amor’a rozsiewającego a’Rom’antyczny zapach Erosa. Notabene, dogmatami wiary ponoć zakazanego a w Polsce zwanego czsami koń’domem.

    45. Dawno, dawno temu a w niektórych miejscach i dziś taki zabieg interpretacyjny nocnego nawiedzenia pozwalał uniknąć kary śmierci przez „ukamieniowanie”, w zabójczo rygorystycznych moralnie systemach religijnego sprawowania władzy, na skutek oskarżenia o seksualne stosunki przed i poza-małżeńskie.

    46. Poczwórną korzyść takiej apologii przewrotnej interpretacji „miłości do drobiu” uzmysławia fakt, że w większości religii w takich przypadkach uśmiercano uwiedzioną nieletnią, chcąc nie chcąc spodziewanego dzidziusia, domniemanego tatusia, i narzeczonego wraz z porożem.

    47. I nikt by nie pamiętał, a tak proszę…..Nomen omen „interes” się kręci.

    48. Co więcej jako religijna tradycja jest pielęgnowany przez licznych kapłanów-pedofili-tradycjonalistów.

    49. Dawnymi laty seks niemałżeński nazywano cudzołóstwem i karano śmiercią niezależnie od faktu, że mógł być on wymuszony lub częściowo niby dobrowolny bo wymanipulowany na nieletnich np. przez „autorytet” religijny kapłana.

    50. Obecnymi czasy wielu pobożnych a zniewieściałych rogaczy, zniesmaczonych niewiernością swych „mobilnych” połowic, w obronnym odruchu wyparcia i projekcji, nobilituje ich promiskutyzm (promise coitus) seksualny nadobnym terminem „Królestwa” z miłosierdzia.

    51. Abstrach – ując i niech – ujejąc od rozważań „czy bogowie istnieją?”, takie rozsiewanie informacji, że to oni, choć niewidzialni, przyprawiają rogi, mogło by znaleźć poklask (wśród licznych biednych i zniewolonych biedą warstw społecznych) i królować jako „śnięta” prawda przekazywana z „ust do ust” pod wdzięcznym hasłem głoszenia prawdy o… tfuj!… „Królestwie bożym”.

    52. Bo-rzym tak karze. Utratą rozumu i dwulicowym zakłamaniem w pojmowaniu tzw. „moralności seksualnej” przez łatwo-wiernych wiernych zwanych owieczkami, i ich pasterzy.

    53. Zawiedzeni i zdradzeni, ożenieni wbrew własnej homoseksualnej naturze, pod dowództwem „głównego z nieprawego” mogliby się łączyć tuzinami w grupki i pielgrzymując od wsi (wioski) do wsi (wioski) głosić radosną nowinę, w międzyczasie noclegów pocieszając się nawzajem, zabawą w eci Paetz’i, po koleji „we wszystkie otwory jak leci”.

    54. Niezależnie od czasów, ich świę-etnym powołaniem mogło by się okazać przeprowadzenie reformy stosunków na wsi i propagandową poprawę panujących nastrojów, obiecującą liczniejszą frekwencję w urnach, (niechybnie spalonych na stosach zniewieściałych jeleni, co wierze w cudaczne cuda, się oparli).

    55. Tzw. „uczucia religijne” podobnie jak wszystkie inne reakcje emocjonalne wywodzą się z prymitywnej części mózgu ludzkiego, zwanej układem limbicznym a odziedziczonej w procesie ewolucji gatunków po ssakach pierwotnych.

    56. Reakcje emocjonalne w tym tzw. „emocje religijne” upośledzają działanie ludzkiej kory mózgowej odpowiedzialnej za: racjonalne, trzeźwe, zdroworozsądkowe i naukowe myślenie oraz ludzką świadomość.

    57. Biochemiczne i psychologiczne wzorce i mechanizmy działania mózgu ludzkiego wskazują na podobieństwo zachowań ludzi pod wpływem emocji do ludzkich zachowań pod wpływem alkoholu, narkotyków i innych środków odurzających i zaburzających świadomość co nagminnie wykorzystywane jest w praktykach religijnych.

    – Bo czyż religia nie jest opium dla ludu?

    58. Nie jest czymś niezwykłym fakt, że tzw. „emocje, uczucia religijne” mogą pogarszać trafność, racjonalności i trzeźwości postrzegania otaczającej nas rzeczywistości oraz wypaczać zdolność rozróżniania prawdy i fałszywej iluzji.

    59. Skutkuje to tym, że osobiste przekonania co do spodziewanego zachowania się otaczającego nas świata zewnętrznego, oraz oczekiwania (stymulowane tzw. „uczuciami religijnymi”) by wydarzenia i rzeczy działy się i zachowywały według naszych pragnień, spowodują, że ulegniemy iluzji (będzie nam się wydawało) iż rzeczywiście stało się tak jak sobie tego życzyliśmy, innymi słowy „zobaczymy” to co chcielibyśmy ujrzeć.

    60. Jednocześnie tzw. „religijne emocje” upośledzają efektywność podejmowania przemyślanych i celnych decyzji oraz wyborów opartych na działaniu świadomym racjonalnej kory mózgowej.

    61. Badania obrazowe mózgu ludzkiego metodą czynnościowego rezonansu magnetycznego (fMRI) pozwoliły neurologom z Uniwersytetu Kalifornijskiego w san Diego, zlokalizować miejsce w lewym płacie skroniowym kory mózgowej, pobudzanie którego powoduje omamy w postaci: słyszenia głosów, uczucia silnego szczęścia, poczucia opiekuńczej obecności czegoś lub kogoś przyjaznego i wizje zwane „religijnymi” generowane z zasobów pamięci długotrwałej zawierającej wspomnienia bardzo wczesnego dzieciństwa i końcowej części okresu życia płodowego wraz z traumatyczną podróżą przez tunel pochwy w trakcie porodu, ku ”wielkiej jasności” z wyciągającymi rękami położnej.

    62. Zapewne płeć i liczba asystujących przy porodzie osób, ma istotny wpływ na politeistyczny lub monoteistyczny charakter religii tworzonych przez ludzi oraz na męską, żeńską lub obojniaczą płeć ”zamieszkujących” naszą wyobraźnię bóstw pierwotnych.

    63. Czynnikami wyzwalającymi powstawanie omamów i iluzji religijnych wizji generowanych w mózgu mogą być:
    a) bodźce dźwiękowe językowe (lingwistyczne) i emocjonalno-muzyczne połączone z halucynogenami w dymie kadzideł,
    b) stymulacja magnetyczna i elektromagnetyczna lub elektryczna pewnych obszarów w mózgu,
    c) naruszenie równowagi emocjonalnej przez szok psychiczny lub działaniem toksyn grzybicy układu pokarmowego modyfikujących dynamikę oddziaływania neuroprzekaźników (w mózgu) typu serotoniny, dopaminy,acetylocholiny, noradrenaliny i endorfin.

    63. Fakt, że pieszczenie prądem elektrycznym określonego punktu w układzie skroniowo- limbicznym ludzkiego mózgu wywołuje omamy radosnego spotkania z opiekuńczą osobą (czyżby z Oo! Mamą?) odbiera takim stanom sporo nadprzyrodzonej tajemniczości przypisywanej przez manipulacyjną ideologię religijną.

    64. Specjaliści od manipulacji twierdzą, że odruch tzw. „emocji religijnych” można wytresować jak odruchy „psa pawłowa” w powiązaniu z określonymi bodźcami fizycznymi i psychologicznymi.

    65. Przepis na religijność wydaje się być prostym:
    a) szczypta androgynicznej schizofreniczności,
    b) trochę rozbujania emocji metodą kija i marchewki,
    c) podporządkowanie narzuconemu autorytetowi i kontroli w grupie,
    d) a przede wszystkim manipulacyjna totalitarna indoktrynacja oparta na ograniczeniu dostępu do wiedzy naukowej i tresowaniu łatwo-wierności w sugerowane cuda.

    66. Schemat walki religii z nauką zawsze jest ten sam.

    67. Religijni mówią: „wszystko co jest niezrozumiałe, niepoznawalne albo w ogóle tego nie widać jest boskie, a to co boskie nigdy nie będzie poznane i to ma być dowód „NA-TO”, że to coś pochodzi od boga a więc bóg istnieje bo go nie widać jakby zaprrawdę nie istniał”.

    68. Kto nie kuma niech skorzysta z pomocy maryśki bo maryśka rozjaśnia umysł aż promienie wychodzą z głowy i dlatego maryśka jest taka uwielbiana iż niektórzy mówią o niej „Marrych – ujana”.

    69. Nooo, dobra a co z posiadaniem maryśki nie tylko dla klijentów ale i na własny użytek pod karą pozbawienia wolności i wolności bycia „wjaranym” (ale nie! w znaczeniu naiwności erektoratu, głoszonej słowami; „Jarosław zbaw…”)
    Aż me cafło ale wróćmy na jeziora…..a potem nagle się okazuje, że ziemia jest kulą spłaszczoną na biegunach i że krąży dookoła słońca.

    70. I co? Jajco!

    71. Cały koślawy bo oparty na manipulowaniu religijną ciemnotą chłe, chłe, dowód na istnienie bogów bierze w łeb i maryśka nie pomoże bo wszystko za przeproszeniem, czarne na białym.

    72. To może lepiej wycofać się z bajdurzenia, a naukowców usmażonych beatyfikować, przeprosić oszukiwanych i wydymanych a istnienie „najwyższego” wmawiać bardziej logicznie?

    73. A taaaki R-z-ympał, mówi religia, poczekamy jeszcze ze 400 lat to może przeprosimy spalonych na stosie, albo i nie bo w szesnastym pokoleniu nikt nie będzie pamiętał, zwłaszcza jeśli czytać i pisać będą mogli tylko wykształceni w jedynych słusznych bo religijnych szkołach a dyskusja o tym będzie wszystkim zakazana.

    74. Skutek jest taki, że wszystkie systemy religijnego rządzenia wiedzę naukową zachowują dla siebie a manipulowanych wiernych utrzymują w ciemnocie i zacofaniu bo łatwiej ich wyzyskiwać i manipulować nimi.

    75. Prowadzi to do upadku religijnego państwa i degeneracji społeczeństwa w którym powstrzymuje się rozwój nauki, szkolnictwa, badań naukowych i zakazuje wolnomyślicielstwa.

    76. Państwo religijne przegrywa w XXI wieku gdyż nie jest ono w stanie konkurować z krajami ościennymi w których rozum i nauka (w działalności państwa i funkcjonowaniu jego struktur społecznych i gospodarczych) stoją ponad racjami religijnej, emocjonalnej ciemnoty.

    77. Religijny totalitarny system sprawowania władzy może zahamować a nawet cofnąć rozwój nauki, badań naukowych, medycyny, gospodarki, świadomości społecznej i poziomu wykształcenia, na całe tysiąclecia i o całe wieki paląc przy tym sceptycznych naukowców i uniwersyteckie biblioteki.

    78. I zanim elementarz trafi znów pod biedną strzechę wieków dwadzieścia minie a mycie krocza i okolic będzie ciężkim grzechem.

    79. Wiedzę naukową kler zatrzyma dla siebie a ciemny wyzyskiwany ludek niech się bez gum jii…kocha.

    80. Współczesny rozwój nauki zawdzięczamy między innymi rewolucji francuzkiej, która osłabiła zwalczające się wzajemnie bratnie totalitaryzmy religijne, co pozwoliło rozluźnić obrożę wiary i zdjąć kaganiec religijnych zabobonów nałożony wolnomyślicielstwu przez bogobojne sądownictwo. I humanitarnemu dozwoleniu tego co ludzkie -ludziom, z miłością zwaną: „francuzką” tudzież.

    81. W następstwie odrelig(n)ijnienia rządów oraz w skutek świeckiej humanizacji zasad funkcjonowania społeczeństw nauka mogła uwolnić się od degenerującego (rozwój) nadzoru religijnej ciemnoty.

    82. Badania naukowe wykazały, że emocje, w tym także te wywoływane przez „religię” ograniczają zdolność do świadomego: zapamiętywania, uczenia się, oceniania prawdziwości i znaczenia otrzymywanych informacji niezbędnych do racjonalnego podejmowania wyborów i decyzji.

    83. W szczególnych przypadkach reakcje emocjonalne indukowane tzw. ”treściami religijnymi” mogą ograniczać zakres postrzegania, zapamiętywania i uczenia się wiernych do treści niezabronionych (dozwolonych) przez reguły danego systemu indoktrynacji religijnej.

    84. W przypadku poznawania informacji niezgodnych z narzuconymi i wdrukowanymi regułami i poglądami religijnymi wierny doświadcza silnego dysonansu poznawczego połączonego z silnym wzbudzeniem szerokiego spektrum negatywnych reakcji emocjonalnych.

    85. Takie typowe dla fanatyków religijnych patologiczne reagowanie na niedozwoloną wiedzę znamy pod zakamuflowaną i obłudną nazwą tzw.”urażonych uczuć religijnych”.

    86. W tego typu sytuacji, informacje zabronione przez „religię” mogą być traktowane przez fanatyków wyznaniowych jako agresja przeciw nim samym,
    bo zakłócają błogosławiony błogostan życia w niewiedzy i bycia wykorzystywanym w nieświadomości błogiej.

    87. W przypadku fanatyków mniej agresywnych, bo bardziej, dzięki zniewieścieniu, podporządkowanych, informacje ”zabronione” będą przez wiernych ignorowane bądź wręcz nie dopuszczane (emocjonalną blokadą) do świadomości czyli praktycznie nie słyszane i nie zapamiętywane.

    88. Ten psychologiczny mechanizm blokady odbioru informacji i postrzegania jest jednym z podstawowych czynników kształtujących tzw. „religijną moralność Kalego” czyli stronniczego pobłażania zbrodniom własnego systemu religijnego i paranoicznie wyolbrzymionego dyskredytowania osiągnięć innych neutralnych bądź konkurencyjnych tudzież humanitarnych systemów społecznych.

    89. Psychologiczny mechanizm upośledzenia racjonalnych procesów myślowych w płatach czołowych kory mózgowej jest podstawą sterowania zachowaniami i świadomością fanatyków religijnych (po przez manipulowanie ich emocjami w ścisłym powiązaniu z indoktrynacją określonych zakazów, norm, poglądów, zasad postępowania i treści tzw.”religijnych”).

    90. Im większy zakres życia wiernego objęty jest powyższymi rygorami pobudzającymi jego emocje pozytywne lub negatywne tym bardziej jest on podatny na manipulowanie jego świadomością i podatnością (czytaj: łatwo-wiernością) na dalszą indoktrynację co skutkuje coraz głębszym zaprogramowaniem, zwłaszcza po „jednym głębszym” i coraz większym uzależnieniem od „religii”.

    91. Jest to klasyczny przykład wzmacniającego (dodatniego) sprzężenia zwrotnego w procesie sterowania zachowaniami łatwo-wiernych wiernych aż do całkowitego (łac. totalnego) podporządkowania danemu systemowi religijnej władzy.

    92. Definicja władzy totalitarnej i jej nazwa wywodzi się właśnie od mechanizmu totalnego (czyli całkowitego) podporządkowania wszelkich aspektów egzystencji ludzkiej takich jak praca, marzenia, dążenia, postępowanie, wola, pragnienia, sumienie, myśli, świadomość, nauka, szkolnictwo, lecznictwo, poświęcenie, prokreacja, śmierć, uczucia, rekreacja, rozrywki, używki, seks małżeński oraz płatne dziewki; kontroli, sterowaniu i restrykcjom władcy lub kasty kapłanów władzy.

    93. Fanatycy religijni na ogół nie dostrzegają, że są wyzyskiwani i manipulowani lub, że sami manipulują i wykorzystują innych ludzi a nawet gdy dostrzegają te aspekty „religijności” to z pełnym przeświadczeniem „uśpij – awierdliwiają” jawny wyzysk i niesprawiedliwość w podziale dóbr i uciech wszelakich boskością jego zalet czyniąc tym samym w imię bożej miłości miłosny szalet i dzięki temu wciąż zarządzają w religijnej miłości obłudnym board’elu w którym większość wegetuje a używa niewielu.
    W poglądach społecznych na preferowany system rządzenia „zgrubsza” na tym polega autorytaryzm.*

    94. Aronson(1995)cyt: „osobowość autorytarna posiada następujące cechy: zazwyczaj ma sztywne poglądy, uznaje konwencjonalne wartości, nie toleruje słabości (ani u siebie ani u innych), przejawia silną skłonność do karania, jest podejrzliwa i wreszcie ma niezwykły respekt dla władzy”,

    95. Religia nosi cechy sugerujące, że jest totalitarnym system władzy stworzonej przez wyrachowanych, inteligentnych emocjonalnie ludzi niereligijnych, w celu wyzyskania materialnego ”niejarzących” podatnych na manipulowanie emocjami ”wierzących”.

    96. Relignijna manipulacja i wyzysk możliwy jest dzięki występowaniu u manipulowanych łatwo-wiernych wiernych, zespołu szeregu cech, niedoskonałości i upośledzeń systemu nerwowego znanego jako tzw„relignijność”, (uwjary-głodniona na nowe czasy, mitem tradycji o cudownie śniętobliwej molestancji, nieletniej pobożnej narzeczonej biednego żydowskiego cieśli przez siły nadprzyrodzone a wszechmogące więc jakoby miłości z nieletnimi prze-cudownie pragnące).

    97. Oddziaływania religii i tzw.„uczuć religijnych” są przyczyną kształtowania, wzmacniania i praktykowania u dzieci i dorosłych szeregu prymitywnych i patologicznych zachowań społecznych takich jak:
    A) fanatyzm religijny i kopiowany z niego fanatyzm polityczny
    B) autorytaryzm i akceptowanie totalitarnych systemów władzy,
    C) ksenofobia czyli strach przed rzeczami nie znanymi w ogóle
    D) nietolerancja religijna, światopoglądowa, kulturowa, obyczajowa,
    E) nienawiść religijna, terroryzm religijny i religijno- polityczny,
    G) niska inteligencja kontrolowania emocji własnych i rozumienia emocji cudzych,
    H) podatność na manipulowanie emocjonalne i szantaż emocjonalny,
    I) fanatyczne reakcje emocjonalne na krytykę własnego ugrupowania religijnego,
    K) niska zdolność do racjonalnego, trzeźwego, świadomego myślenia,
    L) skłonność do myślenia tzw.„magicznego” i do wiary w cuda, łatwowierność,
    M) niskie poczucie własnej wartości, chorobliwe poczucie winy i wstydu,
    0) skłonność do siłowego rozwiązywania problemów emocjonalnych,
    P) niezdolność do racjonalnego przyjmowania krytyki i brak obiektywizmu,
    Q) niemożność dostrzegania jawnych i oczywistych nieprawidłowości w funkcjonowaniu własnej religii- religijna moralność Kalego
    R) koniunkturalne zakłamanie i postępowanie wbrew głoszonym przez siebie zasadom,
    S) przypisywanie właściwości nadprzyrodzonych wszystkiemu co nie zrozumiałe, trudne do pojęcia, nie zbadane i naukowo nie wyjaśnione… Jeszcze,
    T) strach przed wiedzą naukową, odrzucanie tego co wyjaśniła nauka i czczenie nie wiadomego
    U) trudności w uczeniu się i zapamiętywaniu informacji sprzecznych z tzw.”religijną prawdą”,

    98. I nawet „inteligentny jurny”, bo z „hrurą na głowie”, czołg „Rudy” puszczany dla zatarcia niesmaku wrażenia, trzy razy do roku w TV-publicznej, nie zdoła rozwalić wytresowanej zakłamaniem i zabobonami religijnej obłudy opartej na liturgii etanolowo-kanibalistycznej.

    99. Definicja religii odnosząca się do jej totalitarnego charakteru i totalitarnych mechanizmów manipulacji psychospołecznych pozwala przewidywać kierunki , cele, metody i podmioty oddziaływania systemów religijnego sprawowania władzy.

    100. Na podstawie totalitarnych cech religii można prognozować skutki oddziaływania na: stan świadomości społecznej, kultury politycznej, zachowań społecznych, poziomu nauk badawczych i szkolnictwa a także kierunki dalszego antydemokratycznego przeobrażania systemów politycznych, ciążących ku autorytaryzmowi postaw społecznych totalitaryzmowi władzy, w społeczeństwach poddawanych intensywnej indoktrynacji religijnej.

    101. Zbiorcza analiza religijnych totalitaryzmów dostarcza mnóstwa dowodów degenerującego, upośledzającego i zbrodniczego oddziaływania religijnej ciemnoty na gospodarczy, ekonomiczny i intelektualny poziom rozwoju (niezbędny do funkcjonowania w cywilizowanym świecie) indoktrynowanych religijnym fanatyzmem społeczeństw.

    102. Po wejściu do Unii Europejskiej czeka nas gwałtowne zderzenie z porażającą przewagą racjonalnego i naukowego funkcjonowania zlaicyzowanych unijnych systemów społecznych i gospodarczych.

    103. Dla wielu łatwowiernych wiernych w Polsce może wydawać się szokującą konstatacja, że stopy procentowe i kurs euro ustalany jest według naukowych zasad współczesnej ekonomi a nie pod wpływem natchnienia duchem śniętym drogowego waltz’a. Tak, tak, bankowi nienawistnicy, tego od wiadomej kamienicy.

    104. Proń – ciu – pcianie w-łoże, nie domagam się, aby biedne religijne państwo stworzyło program kształtowania w szkołach i uczelniach, naukowego, racjonalnego, nieupośledzonego emocjami sposobu poznawania, rozumienia, oceniania i analizowania otaczającego nas świata, środowiska i uwarunkowań społecznych.

    105. Ale na miłość włoską lub francuzką, droga czyli kosztowna większości religijna jeśli jak głosicie bóg istnieje jako nieskończona mądrość to z pewnością nie nagradza za głupotę i ciemnotę, w przeciwnym wypadku rzeczywiście ta mądrość wydała by się jeszcze ciut nie skończona.

    106. Nie karzmy więc artystów i dziennikarzy, w podobno cywilizowanym i demokratycznym kraju europejskim XXI wieku,za wolność sztuki i za inteligentną krytykę przestarzałych zabobonów i wynaturzeń religijnych, sprzecznych z naukowymi osiągnięciami współczesnego świata, pod wydymanym jak balon pretekstem obrazy tzw. „uczuć religijnych”.

    107. W przeciwnym razie sami damy się wy…kołować tymi wydumanymi przez religijną ciemnotę „wydymanymi uczuciami” i nim się spostrzeżemy to pod pozorem ochrony symboli i uczuć „religijnych” na znakach drogowych prawicowo-klerykalni cwaniaczkowie przerobią wszystkie skrzyżowania na promienne ronda z pomnikiem bredzidenta Ka… trzepiąc przy tym zarąbistą kasę „bo rząd da”.

    108. Po zebraniu argumentów do kupy, widać wyraziście, że nie ma powodów do kajania się przed Religijną Ciemnotą i do pokuta – niowego zadośćuczynieniowego dawania jej du..żo, co kler niezwłocznie zamienia na kasę i złoto a sam się przyozdabia „cierniową różą”.

    109. Wprost przeciwnie leczmy obrażalskich relignijnisiów bo zakres dostępnych środków farmakologicznych i technik terapeutycznych jest przebogaty (łącznie z przez-czaszkową stymulacją elektromagnetyczną) i wielce rokujący pozytywne efekty poprawy ich zdrowia, a na pewno będzie to zgodne z zasadą miłości bliźniego głoszoną głąbalnie i globalnie biez opasnyj, wibrujący autorytet (to z kamasutry, chyba?)

    110. W prywatnych rozmowach politycy europejscy wyrażają zaniepokojenie groźbą konfliktów społecznych na tle religijnym i światopoglądowym prowokowanych przez nachalną i agresywną retorykę misyjną religijnego fanatyzmu przesiąkniętego niegdysiejszą eksportową dumą i hitem, niegdysiejszego polskiego Monopolu Spirytusowego czyli „żytem wietrznym”

    111. Pokojowe współistnienie i współpraca narodów w zjednoczonej Europie opiera się między innymi na wzajemnym poszanowaniu wszystkich tworzących ją kultur oraz wzajemnym tolerowaniu odmienności światopoglądowych, seksualnych, religijnych itp,itd.

    112. Dlatego wyróżnianie którejkolwiek z nich jako wzorcowej i obowiązującej w dążeniu do jedności światopoglądowej Europejczyków nosi cechy jątrzącej głupoty prowokującej waśnie i konflikty pomiędzy fanatykami religii a znaczące pukanie się w czoło u 90% Europejczyków.

    113. Jako, że zasada tolerancji w Konstytucji neutralnością światopoglądową stoi treści i poglądy zawarte w tekście odnoszą się do tzw.„religii” w ogóle, a nie do jakiegoś konkretnego, betonowego (ang.-concrete) religijnego systemu sprawowania totalitarnej władzy i wyzysku.

    114. Upsss, miało być o obronie artystów i dziennikarzy przed posądzeniami o obrazę tzw.”uczuć religijnych” a wyszło o Religijnej Pomroczności.

    115. W XXI wieku nie można wprowadzać cenzury i ograniczać swobodę środków wyrazu stosowanych przez twórców kultury zwłaszcza jeśli wyroki opierane są na tysiącletnich zabobonach a nie na współczesnych osiągnięciach nauk społecznych.

    Z poważaniem Jerzuś Jerzegosyn Cieślański

    • Ale, że gdzie mówiłeś?
      Sporo tego i ciężko się z tym co piszesz nie zgodzić… tylko jak to się ma do strony?:)

      • Jerzy Jerzego syn Cieślański pisze:

        Sorry,przez pszczoły zapomniałem,że wkleiłem pod tym zacnym artykułem swoje pół żartem pół serio, archiwalne bazgroły, pisane pod wpływem monopolowego spirytusu, w trudzie i znoju.:) Oczywiście… chciałem zgodzić się z całym artykułem, i pozytywnie odnieść do pkt…31.Dlaczego ateiści nie mogą po prostu zostawić wierzących w spokoju?…

    • truth is different than lies by gross pisze:

      Ogolnie jest duzo w tym prawdy i kilka glupot. Np. na demokracje, to ja s@#m, tylko monarchia sie sprawdza w naszym kraju, wiecej bylo dobrych wladcow niz prezydentow oraz demokracja to rzady niedouczonych i zmanipulowanych kretynow (80% kazdego spolecznstwa), ktorzy to uciskaja wyksztalcona (ekonomiczna szkola austriacka) mniejszosc. Konstycucje pisali komunisci i na nia ogolnie tez s@#M I na unie tez s#@m, zadne panstwo sie tam nie rozwija normalnie, wszyscy sa kolonia niemiecka, a rocznie dodrukowuja 80mld euro, gowno warty socjalistyczny interes i jak kazdy socjalizm padnie, pewnie krwawo.

      • Cóż, w wielu miejscach się z Tobą nie zgodzę, ale nie leży to w zakresie tematyki strony więc ten wątek nie będzie kontynuowany.

        • truth is different than lies by gross pisze:

          Dobrze, ze watek polityczny nie bedzie kontunuowany, bo jestem za rodzieleniem panstwa i polityki o religii (choc ta druga, to nierozerwalna czesc).

  13. Theistissisiissaaurus pisze:

    Mistrzu, Nauczycielu Dobry – niestety, przykre wieści.
    Jesteśmy w odwrocie. Przynajmniej w Rosji:
    https://www.rt.com/politics/397460-share-of-atheists-in-russia/
    Szto diełat’? – jak pytał mój idol, ateista Lenin? :(
    Pomyślałabyś o jakiejś rosyjskiej wersji tej strony? Żeby nauczać rosyjskich prostaczków?

    Jeszcze uwaga do mojego poprzedniego wpisu – słowo ‚energia’ należy rozumieć metaforycznie, nie dosłownie – co zresztą (jak sądzę, jasno) wynikało z kontekstu wypowiedzi.

    Jeszcze uwaga do postu Bishopa: ‚Może za kilkaset może i nawet tysięcy lat jak już będziemy podróżować między planetami i odkrywać nowe zakątki galaktyki ludzie zrozumieją, że nie istniał i nie istnieje żaden Bóg…’
    Udowodnienie niestnienia Boga przez homo sapiens nigdy nie będzie możliwe. Nie wykluczymy możliwości, że istnieje Bóg który stworzył Wszechświat w ten sposób, że można udowodnić nieistnienie Boga (czyli z dowodami przeciwko własnemu istnieniu, jak kto woli). I mógł tak zrobić z 1000 różnych powodów.
    Jak się z tym pogodziłem:) Pozdrawiam, Bishop.

  14. Tomek pisze:

    Witam, przyznam , ze artykuł jest swietny. Jestem osoba wierzaca, nie mylic z byciem katolkiem. Wierze w Boga , ale coraz czesciej lapie sie na tym ( chociaz mysle , ze zawsze sie lapalem na tym ) ze nie pasuje on do obrazu wytworzonego przez religie, przynajmniej te głowne , które znam, o reszcie sie nie wypowiadam.
    Dla mnie Bog to Stworzyciel swiata. Ja w to wierze , ale nie karze nikomu innemu w to nie wierzyc. Zawsze czulem, ze ” cos ” tam jest , oczywiscie nauka obala rozne teorie , ktore byly przypisywane Bogu. Mysle, ze kula wiszaca we wszechswiecie , który nie ma konca, to cos niebywałego. Nie jestem wychowany w rodzinie katolickiej, praktycznie wszyscy członkowie mojej nablizszej rodziny sa niewierzacy. Ja jednak zawsze czułem ta wiez z Nim .
    Modlac sie zawsze przez moje cialo przechodza ciarki, probowalem tlumaczyc to sobie , ze to mozg, to nie Bog. Jednak caly czas, kiedy juz mowie sobie , ze Go nie ma , znow dzieje sie cos co potwierdza mi to , ze slucha moje modlitwy. Jesli modle sie o cos i czuje ciarki wiem , ze to sie stanie i sie dzieje, a jesli tych ciarek nie ma to sie nie dzieje. Byc moze to głupie dla innych , ale ja nie potrafie tego wytłumaczyc. i nie mowie tutaj , ze pomodle sie zeby przed domem stanal mercedes klasy s i za chwile on tam stoi ;) sa to raczej przyziemne rzeczy, przykład? czekalem na bardzo wazna wiadomosc i nie wiedzialem czy w ogole ja dostane, czekalem 5 dni i nic, pomodllem sie proszac Boga zeby, w ten dzien ta osba sie odezwala bo juz nie zniose dluzej czekania i… odezwala sie :) pewnie dla Ciebie to błahy przykład, ale ja mam takich w swoim zyciu bardzo wiele .
    Nie postrzegam Boga wlasnie w taki sposob jak w Biblii, jednak do tej pory chcialem i staralem sie w to uwierzyc bo bylo tak najłatwiej. Bronie sie przed tym , zeby przestac wierzyc w Biblie, chce wierzyc , ze mimo modyfikacji i wielu niespojnosci, czastka Boza tam zostala.
    Zgadzam sie z Toba w wielu kwestiach, ale kilka razy tez sie zawiodlem , bo np. pisanie, ze czlwowiek wielu rzeczy jeszcze nie potrafi wyjasnic, ale to nie znaczy , ze kiedys nie bedzie mogł tego zrobic, to tez takie naciagane , zarowno nikt nie mowi ze wyjasni, jak tez tego ze nie wyjasni, sa rzeczy , ktorey jestesmy w stanie pojac , byc moze stoi za tym Bog , ale tez poki co na tym etapie na ktorym jestesmy przyznasz , ze nie jestesmy w stanie ani zaprzeczyc ani potwierdzic.
    przykro mi , ze wiara jest dzisiaj wykorzystywana do celow politycznych, osobiscie nzam wiele osob , ktore dzieki wierze zmienily swoje zycie i kazdy kto uwierzyl wyszedl na tym dobrze , kiedy znowj odsunal sie od wiary jego czy jej zycie znow sie posypalo. Bardziej zdaje mi sie obalasz tutaj Boga tego znanego z Biblii.
    Chcialbym, zeby Twoj artykul przekonal mnie ostatecznie , ze tego Boga nie ma, jednak czuje niedosyt i mysle, ze poki swiat istnieje zawsze beda osoby ktorze wierza , ktore nie wierza i agnostycy. Własnie na tym polega wiara, albo w cos wierzysz albo nie. Wybor nalezy do Ciebie.
    Mmam dla Ciebie wyzwanie, w miare mozliwosci oczywiscie, poswiec miesiac zycia na to aby szukac Boga, czytaj Biblie, rozmawiaj z ludzmi wsluchuj sie sam w siebie, modl sie tylko rob to systematycznie i szczerze i poiwedz po tym czasie czy Twoje zycie nie zmienilo sie na lepsze. Mozesz to wszystko oczywscie opisywac, bylaby barfdzo ciekawa lektura . Bez watpeinia masz reke do pisania .

    • >Wierze w Boga , ale coraz czesciej lapie sie na tym ( chociaz mysle , ze zawsze sie lapalem na tym ) ze nie pasuje on do obrazu wytworzonego przez religie, przynajmniej te głowne , które znam, o reszcie sie nie wypowiadam.

      Wydaje mi się, że większość ludzi tak ma. Ty po prostu, w przeciwieństwie do nich, uczciwie się sam do tego przed sobą przyznajesz.

      >Dla mnie Bog to Stworzyciel swiata. Ja w to wierze , ale nie karze nikomu innemu w to nie wierzyc. Zawsze czulem, ze ” cos ” tam jest , oczywiscie nauka obala rozne teorie , ktore byly przypisywane Bogu.

      Słowem – jesteś bardziej deistą niż teistą?

      >Mysle, ze kula wiszaca we wszechswiecie , który nie ma konca, to cos niebywałego.

      Nasze intuicyjne rozumowanie nie jest wykładnią tego co jest ‚bywałe’ a co ‚niebywałe’. W skalach atomowych czy w skalach kosmicznych nasze rozumowanie leży i kwiczy. Nawet tak „trywialne” rzeczy jak dualizm korpuskularno-falowy są do nas leeeeedwo do ogarnięcia…

      >Nie jestem wychowany w rodzinie katolickiej, praktycznie wszyscy członkowie mojej nablizszej rodziny sa niewierzacy. Ja jednak zawsze czułem ta wiez z Nim .

      Skąd o „Nim” wiesz?

      >Modlac sie zawsze przez moje cialo przechodza ciarki, probowalem tlumaczyc to sobie , ze to mozg, to nie Bog. Jednak caly czas, kiedy juz mowie sobie , ze Go nie ma , znow dzieje sie cos co potwierdza mi to , ze slucha moje modlitwy. Jesli modle sie o cos i czuje ciarki wiem , ze to sie stanie i sie dzieje, a jesli tych ciarek nie ma to sie nie dzieje. Byc moze to głupie dla innych , ale ja nie potrafie tego wytłumaczyc. i nie mowie tutaj , ze pomodle sie zeby przed domem stanal mercedes klasy s i za chwile on tam stoi 😉 sa to raczej przyziemne rzeczy, przykład? czekalem na bardzo wazna wiadomosc i nie wiedzialem czy w ogole ja dostane, czekalem 5 dni i nic, pomodllem sie proszac Boga zeby, w ten dzien ta osba sie odezwala bo juz nie zniose dluzej czekania i… odezwala sie 🙂 pewnie dla Ciebie to błahy przykład, ale ja mam takich w swoim zyciu bardzo wiele .

      Czy dana osoba mogła się odezwać bez interwencji Boga? Jeśli tak to po co go w to mieszać? Poza tym – zdajesz sobie chyba sprawę, że przypisując mu takie działania chcąc niechcąc stawiasz go w bardzo złym świetle? Bo zakładając, że istnieje, i że autentycznie wysłuchuje Twoich modlitw, jedynym logicznym wnioskiem jest to, że ten Bóg to kawał gnoja i skurwysyna. Na całym świecie w każdej chwili umierają lub sa gwałcone dzieci i kobiety, zdarza się tysiące wypadków, wielu ludzi zostaje tymczasowo lub trwale okaleczonych, zdarzają się nieszczęścia rodzinne na skalę, którą ciężko sobie wyobrazić. A ON zajmuje się Twoim telefonem. SERIO?

      Na dodatek jest to testowalne twierdzenie. Zrób sobie listę 100-200 normalnych rzeczy, typu właśnie telefon, itp. Następnie zacznij się o nie modlić i zapisuj, ile czasu i ile modlitw zajęło Bogu spełnienie Twoich próśb i ile ich spełnił. Będziesz miał wtedy relatywnie dobre dane do tego by móc twierdzić, że być może coś za tym stoi.

      >Nie postrzegam Boga wlasnie w taki sposob jak w Biblii, jednak do tej pory chcialem i staralem sie w to uwierzyc bo bylo tak najłatwiej. Bronie sie przed tym , zeby przestac wierzyc w Biblie, chce wierzyc , ze mimo modyfikacji i wielu niespojnosci, czastka Boza tam zostala.

      Czytałeś Biblię? Od A do Z?

      >Zgadzam sie z Toba w wielu kwestiach, ale kilka razy tez sie zawiodlem , bo np. pisanie, ze czlwowiek wielu rzeczy jeszcze nie potrafi wyjasnic, ale to nie znaczy , ze kiedys nie bedzie mogł tego zrobic, to tez takie naciagane , zarowno nikt nie mowi ze wyjasni, jak tez tego ze nie wyjasni, sa rzeczy , ktorey jestesmy w stanie pojac , byc moze stoi za tym Bog , ale tez poki co na tym etapie na ktorym jestesmy przyznasz , ze nie jestesmy w stanie ani zaprzeczyc ani potwierdzic.

      To żadne naciąganie tylko wiedza nabyta z doświadczeniem. 100 lat temu nie można było wytłumaczyć raka, 50 lat temu HIV, 2000 lat temu epilepsji czy grawitacji. I oczywiście, że być może są rzeczy, których nie będziemy w stanie wyjaśnić. Ale w żaden sposób nie uprawnia to nikogo do tego, by stwierdził ‚AHA! To musi być w takim razie Bóg!” Do tego musisz mieć pozytywne dowody na to, a nie tylko brak dowodów na jakąś inną hipotezę.

      I tak, nie jesteśmy w stanie zaprzeczyć, że pewnych rzeczy nie robi Bóg. Ale tak samo nie jesteś w stanie zaprzeczyć, że tych samych rzeczy nie robi wróżka zębuszka. A nie widzę, abyś w nią jakoś specjalnie wierzył, czy zatem Twoje standardy dowodów są nieco nieuczciwe?

      >przykro mi , ze wiara jest dzisiaj wykorzystywana do celow politycznych, osobiscie nzam wiele osob , ktore dzieki wierze zmienily swoje zycie i kazdy kto uwierzyl wyszedl na tym dobrze , kiedy znowj odsunal sie od wiary jego czy jej zycie znow sie posypalo.

      Co znaczy dzisiaj? A kiedy nie była?
      A) nie mając możliwości oceny całości wpływu danego zjawiska na ludzkie życie nie jesteś w stanie stwierdzić, że „wyszedł na tym dobrze”. Widząc jedynie powierzchowne elementy możesz przegapić ważniejsze, ale ukryte czynniki. A jak podano w treści strony – wszelkie wyznaczniki ludzkiego dobrobytu są wyższe tam, gdzie społeczeństwo się sekularyzuje. O ile więc nie można w 100% stwierdzić, że wiara pogarsza ludzką kondycję, o tyle jest dowiedzione, że jej nie polepsza.

      >Bardziej zdaje mi sie obalasz tutaj Boga tego znanego z Biblii.

      Przeczytaj proszę wstęp do strony i kolejne podpunkty. Wiele z nich dotyczy Boga jako takiego, niekoniecznie Biblijnego.

      >Chcialbym, zeby Twoj artykul przekonal mnie ostatecznie , ze tego Boga nie ma

      Nie wydaje mi się. Zaprzeczyłbyś w ten sposób sam sobie. Nie wiem dlaczego miałbyś chcieć, aby mój artykuł przekonał cię do nieistnienia boga skoro w niego wierzysz? Na dodatek – moim zdaniem powinieneś się skupić na tym, czy masz dobre powody by w tego boga wierzyć, przeegzaminować te dowody pod kątem tego co jest napisane na stronie i wtedy wyciągnąć odpowiedni, racjonalny wniosek. Ja jedynie podaję rękę – całą robotę musisz zrobić sam. My tu nie serwujemy religii/wiary.

      >czuje niedosyt i mysle, ze poki swiat istnieje zawsze beda osoby ktorze wierza , ktore nie wierza i agnostycy.

      Agnostycy nie mają nic wspólnego z wiarą lub jej brakiem. Większość agnostyków to ateiści.

      >Własnie na tym polega wiara, albo w cos wierzysz albo nie. Wybor nalezy do Ciebie.

      Nie. Nie wybierasz czy w coś wierzysz czy nie. Zostajesz do tego przekonany argumentami bądź też zostaje ci to windoktrynowane w dzieciństwie na poziomie emocjonalnym a nie intelektualnym. Nie ma to nic wspólnego z wyborem. Jeśli się nie zgadzasz to zdecyduj, że przez następny miesiac nie wierzysz w Boga. Nie da się tak.

      >Mmam dla Ciebie wyzwanie, w miare mozliwosci oczywiscie, poswiec miesiac zycia na to aby szukac Boga, czytaj Biblie, rozmawiaj z ludzmi wsluchuj sie sam w siebie, modl sie tylko rob to systematycznie i szczerze i poiwedz po tym czasie czy Twoje zycie nie zmienilo sie na lepsze.

      Dlaczego mam robić przez miesiąc coś, na co poświęciłem lata? I nie, moje życie nie było wtedy lepsze. Byłem niewolnikiem śmiesznego pomysłu, że przez całe życie na tej planecie będę dzieckiem, bo jest jakiś super-dorosły, który pilnie śledzi kazdy mój krok i który pilnuje zebym przypadkiem nie zrobił czegoś, co mu się nie spodoba, bo inaczej będzie kara. Nie dzięki.

      >Mozesz to wszystko oczywscie opisywac, bylaby barfdzo ciekawa lektura . Bez watpeinia masz reke do pisania .

      Bez urazy, ale jest to głupie wyzwanie. To tak jakbym ja tobie powiedział „Spróbuj się oduczyć czytać i opisz doswiadczenia”.

      Życzę więcej sceptycyzmu i racjonalizmu. A – i moze pomodl się do Twojego Boga, zebym stał się wierzącym. Zobaczymy, jak sprawnie ten bóg działa.

  15. skadinad pisze:

    Wielu mowi, ze w imie „nie wiary” wytepiono miliony (rewolucja francuska), potrzebuje rozbudowanej odpowiedzi, dlaczego sie myla.

    • Po pierwsze – materiały na ten temat są szeroko dostępne w internecie.
      Po drugie szacunki odnośnie ofiar rewolucji francuskiej oscylują od 200 do 600 tysięcy.
      Po trzecie – zarówno wśród ateistów jak i wśród wierzących są ludzie, którzy zabijają innych. Z najróżniejszych powodów.

      Problem w tym, że o ile da się wywieść bezpośredni logiczny związek między dogmatami religii a morderstwami ‚w jej imię’ (nie pozwolisz żyć czarownicy -> zabiję czarownicę), o tyle nie da się tego zrobić z ateizmem.

      Nie istnieje żaden znany mi logiczny i bezpośredni związek między „nie wierzę, że Bóg istnieje” a „zabiję tego człowieka”. Tu zawsze potrzebny jest jakiś inny czynnik (jest czarny, jest kobietą, jest innej narodowości [a więc zły], etc).

      Nie można więc, pozostają intelektualnie uczciwym, twierdzić, że w imię ateizmu wymordowano miliony. Nic w ateizmie nie mówi „zabij innego człowieka”. Nie mówi też „nie zabijaj”, ale i nie ma powodów ku temu by mówiło ponieważ ateizm nie jest wyznaniem czy religią a jedynie odpowiedzią na jedną propozycję.

      Co do Rewolucji Francuskiej – każdy kto choć odrobinę zna historię powszechną wie, że rewolucja wybuchła jako reakcja szerokich mas francuskich na ucisk monarchii pożenionej z ołtarzem. Kościół Katolicki był największym właścicielem ziemskim w ówczesnej Francji, a więc i najbogatszą organizacją, od każdego obywatela pobierał dziesięcinę i brał udział w uciskaniu ludu na równi z rojalistami.

      Nic więc dziwnego, że lwia część odwetowej agresji skupiła się na katolikach. Mordowano zwłaszcza tych katolików, którzy opowiadali się za monarchią (i.e. z żadnych pobudek ateistycznych).

      Ateizm wprowadzono jako alternatywę dla religii, jako wypełniacz jaki miał służyć ludziom w zaspokajaniu potrzeb duchowych. Dlatego miała miejsce próba wprowadzenia kultu rozumu.
      O ile dobrze zrozumiałem sam Robespierre był deistą i wprowadził państwowy kult Istoty Najwyższej. Co z ateizmem niestety (dla wierzących) nie ma nic wspólnego.

  16. skadinad pisze:

    Swietny material „Zagadka Jezusa”. Jesli sie z czyms nie zgadzasz, to chetnie poslucham.
    http://www.taraka.pl/zagadka_jezusa_01

  17. Adam pisze:

    Witam! Świetna strona wielkie gratulacje, jesteś człowiekiem o niesamowicie spójny umyśle i inteligencji, czytałem wiele komentarzy i zawsze gasiłeś ataki czystą logiką.

    U mnie sytuacja wyglądała podobnie jak u wielu indoktrynowanych, a nawet gorzej.

    Jestem pół arabem nie znam arabskiego mieszkam od urodzenia w Polsce nie interesuje mnie tamta kultura a mój ojciec lepiej mówi po Polsku niż po arabsku w dodatku nigdy nie wyznawał religii.

    Za to moja mama czysta polka z polskiej chlopskiej od wieków rodziny przeszła na islam a z wykształcenia jest arabistką na uczelni. Dała mi nawet arabskie imie z którego smiano sie w szkole i majac 19 lat je zmienilem wraz z nazwiskiem…

    W dodatku od początku mimo że nie znam kultury arabskiej ojciec po arabsku zapominał słów już 20 lat temu, chciała żebym był muzulmaninem, gdy mialem jakies 10-12 lat wysylala mnie na obozy muzułmańskie oczywiście potem zdalem sobie sprawę jakie śmieszne jest kleczec i mówić słowa w obcym sobie języku.

    Nie chodzilem nigdy na religie do szkoły nie byłem ochrzcony – od tym wzgledem mogę jej podziekować.

    Teraz mając dwie perspektywy widze jakie to wszystko jest śmieszne. Religie wojny religijne. Matka polka wierzaca w święty Koran(argumenty ze napisal to zwykly facrt w roku 630 bez dowód oczywiście nic nie znaczą. „To słowa Boże” hahahaha) vs katolicy wierzący w święta biblie… Żałosne.

    Do tego moja mama to umysł humanistyczny w 100% żadna logika dane itd nic tu nie zdziałają. Reszta rodziny tej katolickiej nie jest na szczęście fanatyczna. Typu babcia moherowy beret itd.

    • Dzięki. Cieszę się, że strona się przydaje.

      Myślę, że masz trochę szczęścia w nieszczęściu – islam w Polsce jest zjawiskiem marginalnym i o ile się orientuję nie ma zbyt wielu muzułmańskich diaspor, a te co są nie wydają się zbyt hermetyczne (aczkolwiek przyznaję się bez bicia, że w tym temacie nie mam zbyt wielkiej wiedzy i mogę się mylić). W związku z czym imersja (czyli zanurzenie) w tej kulturze nie było w Twoim przypadku tak duże jak gdybyś był wychowywany w kraju muzułmańskim i formułki po arabsku były by w ojczystym języku a nie obcym.

      Świetnie, że poradziłeś sobie z indoktrynacją. Wielu się to nie udaje więc myślę, że jest do powód do dumy z samego siebie. Indoktrynacja w dzieciństwie jest tak samo zdradliwa, bez względu na to w jakiej religii się dokonuje.

      Tak więc – Well done, you :)
      Pozdrwiam

      • Adam pisze:

        Generalnie w domu przynajmniej tak jak matka wychowywała mnie babcia(Katoliczka ale nie uznaje księży itd po prostu wierzy w Boga), ojciec nie praktykował, a na samych obozach jako dziecko bardziej sie bawilem z innymi dziećmi niż myślałem o religii.

        Ostatnio w dyskusji pod argumentem, że religie są stare z tradycjami wpadłem na pomysł żeby przeskalować wiek Ziemi do 500 lat i wypadło że chrześcijaństwo powstało skromne dwie godziny temu (przy czym człowiek rozumny istnieje tydzień) czy to można uznać za jakikolwiek argument?

        • Jeśli argumentem jest, że religie są prawdziwe bo są stare i z tradycjami to tak.
          Ale nie trzeba iść aż tak daleko. Astrologia też jest stara, nie znaczy, że jest przez to prawdziwa.

          • Adam pisze:

            Cóż wygląda na to że bóg stworzył wszechświat 1500 lat temu, 500 lat temu ziemię a Jezus dopiero od dwóch godzin żyje, w skali 1 do 9 milionów, miałbym na jego miejscu kompleksy. Aż ciężko sobie wyobrazić ten długi czas i to że ktoś mysli że ziemia jest stworzona dla człowieka.. Że ow wszechświecie którego wielkośc nawet ciężko sobie wyobrazić nie wspomnę…

            Zauważyłem że większość ludzi wierzy bo chcą nadać sens swojemu życiu, że oni są ważni i jak umra dostana drugie życie, że świat został stworzony dla nich a człowiek nie jest zwykłym inteligentnym zwierzęciem tylko cudowną istotą. A mnie nawet cieszy myśl że jestem tylko zwykłym inteligentnym(😂) ssakiem naczelnym, trochę smutne jest że prawdopodobnie jak umrę nic nie będzie, ale jednak 100 milionów lat temu nie było żadnego człowieka który kiedokolwiek żył lub żyje a nikt nie narzekał😂 co więcej na Ziemi sporo się działo a człowieka nie było w jakichkolwiek planach.

          • Myślę, że jest trochę gorzej. To nie jest tak, że oni chcą nadać sens swojemu życiu. Oni nie chcą robić tego sami i wygodnie jest kiedy ktoś im ten sens życia po prostu narzuci. Cała robota odwalona przez kogoś innego.

            Choć moim zdaniem główną przyczyną wiary jest dziedzięca indoktrynacja i zakorzenienie wiary w sferze emocji…

  18. Gratuluję wyczerpującego posta, tym bardziej że z takiego materiału mógłbyś spokojnie napisać z 10 mniejszych :)

  19. Katolik pisze:

    https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TF/jl_wielosc_religii.html
    Polecam. Wrzucanie wszystkich religii do jednego wora i wyogólnianie nie ma sensu.

Dodaj odpowiedź do Max Anuluj pisanie odpowiedzi